Kędzierzynianie kilka razy byli w czasie finału w sporych tarapatach. Za każdym razem byli jednak w stanie odrobić straty, a w końcówklach zachowywali dużo więcej zimnej krwi od rywali. Jako pierwsza drużyna w historii wygrywają TAURON Puchar Polski cztery razy z rzędu. W klasyfikacji wszechczasów też prowadzą, bo łącznie mają na koncie dziesięć takich trofeów. Rekord padł również na trybunach - jeszcze nigdy finału Pucharu Polski nie oglądało tylu kibiców. Pierwszy dzień turnieju finałowego nie dostarczył szczególnych emocji. ZAKSA i Jastrzębski Węgiel nie miały większych problemów w półfinałach. Obie drużyny rozprawiły się z rywalami w trzech setach. Większym zaskoczeniem była gładka wygrana jastrzębian, którzy pokonali Asseco Resovię, lidera PlusLigi. Na początku niedzielnego spotkania również prezentowali się dobrze. Szybko odskoczyli rywalom na trzy punkty. ZAKSA odrobiła straty tylko na chwilę, zaliczkę jastrzębian odbudowały dwa bloki w wykonaniu Jurija Gladyra. W drugiej części seta doświadczony środkowy jeszcze raz zatrzymał atak Dmytra Paszyckiego i różnica wzrosła do pięciu punktów. Trener ZAKS-y Tuomas Sammelvuo wezwał z rezerwy Norberta Hubera i jego drużyna odrobiła straty, doprowadzając do remisu 23:23. W czasie gry na przewagi to kędzierzyński blok zatrzymał atak Stephena Boyera, a po chwili rywale nie przyjęli zagrywki Aleksandra Śliwki. ZAKSA wygrała 26:24. Jastrzębski Węgiel znów nie wykorzystał przewagi. ZAKSA się obroniła W tym sezonie obie drużyny spotkały się już w meczu o AL-KO Superpuchar Polski. Wówczas górą po pięciu setach byli jastrzębianie. Mistrzowie Polski zrewanżowali się w meczu ligowym, także w pięciu partiach. Na początku drugiego seta niedzielnego starcia obie drużyny błysnęły w bloku. Huber i kontrataki kończone przez Łukasza Kaczmarka dały jednak przewagę ZAKS-ie. Trener Marcelo Mendez zmienił rozgrywającego i atakującego, a jastrzębianie szybko odrobili straty. Do tego znów w bloku zaczął szaleć Gladyr. Jego drużyna tym razem miała cztery punkty przewagi, ale powtórzył się scenariusz z poprzedniego seta. Co prawda dobra gra Jana Hadravy zapewniła jastrzębianom piłki setowe, ale w końcówce Czech opuścił boisko. Jego drużyna nie wykorzystała aż pięciu szans na zakończenie partii. Kędzierzynianie już pierwszą zamienili na punkt. Seta rozstrzygnął as serwisowy Davida Smitha, ZAKSA wygrała 29:27. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z dziesiątym Pucharem Polski Obie drużyny spotkały się w meczu o Puchar Polski po raz czwarty z rzędu, a piąty w ogóle. Za każdym razem lepsza okazywała się ZAKSA. W czterech poprzednich finałowych starciach jastrzębianie ugrali łącznie tylko dwa sety. W niedzielę jastrzębianie znów szybko stanęli pod ścianą. Na trzecią partię w ich szóstce pozostał Hadrava, tym razem w parze z Benjaminem Toniuttim. Wicemistrzowie Polski nie odpuszczali, na początku seta dobrze funkcjonował ich blok. ZAKSA odskoczyła z kolei na dwa punkty po bloku Smitha. Tej przewagi uważnie pilnowała, ważne akcje kończyli Śliwka i Bartosz Bednorz. Mimo wszystko, po ataku Boyera, jastrzębianie zmniejszyli straty do punktu. Tyle że po chwili blok ZAKS-y powstrzymał atak Tomasza Fornala. Na nic przerwa na żądanie Mendeza. Kędzierzynianie wykorzystali trzecią piłkę meczową i wygrali 25:23. ZAKSA pozostaje na tronie TAURON Pucharu Polski. Sensacja we Włoszech. Leon i Semeniuk nie dali rady