Siatkówka jest niezwykle popularna w Polsce, przede wszystkim dzięki sukcesom męskiej reprezentacji. W XXI wieku zdobyli cztery medale mistrzostw świata, w tym dwa złote, a do tego pięć krążków mistrzostw Europy (dwa złote i trzy brązowe). By nawiązać do sukcesów sprzed około 50 lat, wciąż jednak brakowało sukcesu na igrzyskach. Pokolenie trenera Boska też wygrało mistrzostwo świata (1974), zdobyło sześć medali mistrzostw Europy, ale przede wszystkim sięgnęło po najważniejszy laur - mistrzostwo olimpijskie w 1976 roku. Od tej pory tylko raz udało się dotrzeć do półfinału igrzysk (1980). Od 2004 roku Polacy byli wśród kandydatów do medali, a za każdym razem kończyli udział w 1/4 finału. Stąd pojawiło się określenie o "klątwie ćwierćfinału". W końcu w Paryżu udało się ją przełamać. Polacy pokonali "znienawidzonego" rywala - Słowenię 3:1. - Krok po kroku idziemy po złoty medal. Jak dobrze się gra, to żadne klątwy nie działają. Policzek od Włochów podziałał na zespół i ich zmobilizował. Dobrze to o nich świadczy - uważa trener Bosek. - Okazało się, że nie jest ważne jak gra przeciwnik, tylko jak my gramy. To była totalna koncentracja. Tak grających w obronie zawodników dawno nie widziałem. Tylko im pogratulować, że potrafili tak się zmobilizować. Zagrywką i obroną wygrali to spotkanie. Były selekcjoner reprezentacji Polski podkreśla świetną grę całej drużyny. - Tomek Fornal po tym urazie może w ataku jeszcze nie był najlepszy, ale za to znakomicie bronił i zagrywał. Niesamowitą wolę walki pokazał Barek Kurek, który rzucał się do najtrudniejszych piłek. Wszyscy walczyli na całego. To był wielki pokaz przygotowania mentalnego na najwyższym poziomie - uważa Bosek. Ryszard Bosek: Ja stawiam, że będzie złoto Kurek, który sam był krytyczny wobec siebie choćby po meczu z Brazylią, rozkręcał się w trakcie spotkania ze Słowenią. Na początku marnował zagrywkę za zagrywką, ale potem było coraz lepiej. - To doświadczony zawodnik i myślę, że mecze o taką stawkę jeszcze bardziej go mobilizują. Nie ma więc co się dziwić, że w takim spotkaniu zagrał świetnie - uważa trener Bosek. - Trzeba jednak pochwalić zespół. Rozgrywający też dobrze rozdawał piłki. Wiedział, kiedy zagrać środkiem, a kiedy dać na skrzydła. Chwała im za to. Polacy nie są jeszcze pewni medalu. Awansowali do półfinału, w którym zmierzą się ze Stanami Zjednoczonymi lub Brazylią, którą pokonali w fazie grupowej. - Nie ma znaczenia, kto będzie kolejnym rywalem, jak będziemy tak grali, jak ze Słowenią. Założyliśmy husarskie skrzydła, lance wystawiliśmy do przodu i teraz trzeba trzymać ten poziom - dodaje trener Bosek. - Teraz już wszyscy rywale mą mocni. Złoto zależy od tego, jak my będziemy grali. Nasi zawodnicy są doświadczeni i zdają sobie sprawę, że zwycięstwo z przeklęta dla nas Słowenią buduje drużynę. Polacy stoją przed szansą, by pierwszy raz od 1976 roku stanąć na podium igrzysk olimpijskich. - Bardzo im życzę tego złota. Nasze pokolenie będzie już mogło spokojnie odpoczywać, a oni będą chodzić po spotkaniach i opowiadać, jak został mistrzami olimpijskimi - śmieje się Bosek. - Zwycięstwo w ćwierćfinale zbuduje morale zespołu. Będą czuli się zdecydowanie mocniejsi i pewniejsi siebie. Ja od kiedy pamiętam, mówię, że zdobędą złoto i mam nadzieję, że będę miał rację. Zresztą zespół z takimi sukcesami w ostatnich latach na igrzyskach nie może myśleć o niczym innym, jak o mistrzostwie. Andrzej Klemba