ZAKSA przed rokiem wygrała Ligę Mistrzów w znakomitym stylu. W tym sezonie do półfinału zakwalifikowała się bez gry, bo jej przeciwnik, Dynamo Moskwa, został wykluczony z europejskich pucharów. Jastrzębianie w ćwierćfinale po świetnej grze pokonali Cucine Lube Civitanova. W środę zdecydowanie lepsi byli jednak zawodnicy z Kędzierzyna-Koźla. Do awansu wystarczą im dwa wygrane sety przed własną publicznością. Już na początku środowego spotkania dał o sobie znać blok gości. Zatrzymał dwóch najważniejszych w ofensywie skrzydłowych jastrzębian - najpierw Jana Hadravę, po chwili Tomasza Fornala. Punkt zagrywką dorzucił Kamil Semeniuk i ZAKSA prowadziła już 12:8. Kiedy tylko gospodarze zmniejszyli straty do dwóch punktów, trener rywali Gheorghe Cretu poprosił o czas. To uspokoiło sytuację. Siatkarze ZAKS-y lepiej radzili sobie w kontratakach, a gospodarze miewali problemy w ataku. Kędzierzynian już nie dogonili - obrońcy tytułu wygrali 25:20. ZAKSA dominuje. Jastrzębski Węgiel rozbity w drugim secie Oba zespoły od kilkunastu miesięcy wpadają na siebie w najważniejszych meczach. Przed rokiem Jastrzębski Węgiel pokonał ZAKS-ę w finale PlusLigi. W tym sezonie wygrał z nią mecz o Superpuchar Polski, ale później przegrał w lidze, a niedawno w finale Tauron Pucharu Polski. Co ciekawe, wszystkie spotkania z tego sezonu kończyły się w trzech setach. Tym razem było podobnie. Już na początku drugiej partii goście ponownie odskoczyli na dwa punkty. Ich prowadzenie mogłoby być nawet wyższe, gdyby nie pierwszy w tym meczu blok gospodarzy - zatrzymali nim Semeniuka. Trener mistrzów Polski dość szybko zdecydował się na zmianę przyjmującego: Rafał Szymura zastąpił Trevora Clevenota. Tyle że Polak od razu popełnił błąd w przyjęciu, a przewaga przyjezdnych szybko wzrosła do pięciu punktów. Kędzierzynianie podbijali sporo piłek w obronie i po kolejnej kontrze objęli prowadzenie 17:10. Ich przewaga była wyraźna. Gardini wprowadził na boisko jeszcze Stephena Boyera, ale jego zawodnicy wciąż mieli zbyt duże problemy z przyjęciem, by nawiązać walkę. Odpoczynek od trenera dostał nawet libero Jakub Popiwczak. ZAKSA rozbiła rywali 25:14. CZYTAJ TAKŻE: Alarm w drużynie ze stolicy. Kryzys trwa ZAKSA wygrywa w trzech setach. Ale będzie szansa na rewanż w lidze i pucharach Od kiedy miesiąc temu jastrzębianie przegrali z ZAKS-ą mecz o Puchar Polski, to oni prezentowali się lepiej. Kędzierzynianie zanotowali kilka wpadek w lidze i na dwa mecze przed końcem fazy zasadniczej stracili pozycję lidera - właśnie na rzecz Jastrzębskiego Węgla. Mistrzowie Polski od kilku tygodni muszą sobie radzić bez kontuzjowanego Jurija Gladyra. W środę cała drużyna wyglądała na mocno zmęczoną. Trzecią partię rozpoczęła od asa serwisowego Jakuba Macyry, ale goście już po chwili odskoczyli na dwa punkty. Rozgrywający ZAKS-y Marcin Janusz miał duży komfort pod siatką i równomiernie obdzielał piłkami swoich kolegów. Prowadzenie jego zespołu szybko wzrosło do pięciu punktów. Wśród jastrzębian ponownie na boisku pojawił się rezerwowy libero Szymon Biniek, w drugiej części seta na parkiet wrócił Clevenot. To wszystko nie wystarczyło jednak do nawiązania walki z obrońcami tytułu. Do rywali zbliżyli się tylko na moment przy zagrywkach Fornala, ale ostatecznie ZAKSA bez problemów wygrała 25:19. Nagrodę dla MVP spotkania otrzymał Janusz. W ciągu tygodnia obie drużyny zmierzą się aż trzykrotnie. W niedzielę zagrają w lidze, 7 kwietnia czeka je pucharowy rewanż w Kędzierzynie-Koźlu. W finale jeden z polskich zespołów zagra z rywalem z Włoch. W drugim półfinale Sir Sicoma Monini Perugia z Wilfredo Leonam w składzie rywalizuje bowiem z Itas Trentino. Jastrzębski Węgiel - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (20:25, 14:25, 19:25) Jastrzębski Węgiel: Hadrava, Macyra, Fornal, Toniutti, Wiśniewski, Clevenot - Popiwczak (libero) oraz Boyer, Tervaportti, Szymura, Biniek (libero) Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Huber, Śliwka, Janusz, Smith, Semeniuk - Shoji (libero) CZYTAJ TAKŻE: Vital Heynen skomentował decyzję Michała Kubiaka