- Miałem trzytygodniową przerwę w graniu, poprzedni mecz rozegrałem w Gdańsku, w nim troszeczkę mnie mięśniowo "spięło". Później musiałem ciężko popracować, by odbudować się fizycznie i przez to jestem trochę wolny - nie krył w rozmowie z Polastem Sport Winiarski. - Dlatego więcej grałem sercem, intuicją niż samą formą, aczkolwiek jedyny pozytyw, to to, że zagrałem całe spotkanie. Aż tak dużo nie brakowało, żebyśmy się pokusili o zwycięstwo. Szkoda, że się nie udało - żałował mistrz świata z 2014 r. Michał wie dokładnie, co było przełomowym momentem spotkania. - Kurczę, mecz został przegrany w końcówce trzeciego seta. Pierwsze dwa pokazały, że kto trafi zagrywką, wygrywa. Oni trafiali w pierwszym, więc przegraliśmy do 21, my - w drugim, więc oni przegrali do 21. W trzecim szliśmy łeb w łeb, przy stanie 22-22 mieliśmy kontrę. Nie skończyliśmy ataku, przegraliśmy seta, to był kluczowy moment. Oni zaczęli grać na kompletnym luzie. Walczyliśmy, ale raczej nie mieliśmy nic do powiedzenia - analizował siatkarz Skry. O taktyce swego zespołu miał do powiedzenia tyle: - Tak naprawdę grą kieruje Nico (Nicola Uriarte) i tutaj nie ma żadnych zmian. Z założenia nigdy nie byliśmy zespołem, który często gra środkiem. Przy dobrym przyjęciu, gdy zespół jest pod siatką, można takie manewry stosować - zaznacza. - Gdyby każdy z nas zagrał o ten stopień wyżej, to mogliśmy wygrać. Decydowały niuanse. Na rewanż do Włoch po jedziemy zagrać na zupełnym luzie - zakończył Michał.