Siatkarscy działacze znów się nie popisali ustalając system rozgrywek. W ubiegłorocznych mistrzostwach świata we Włoszech regulamin pozwalał kalkulować z zimną krwią, żeby uniknąć groźnych rywali. Kunktatorstwem "popisali" się m.in. Brazylijczycy i Serbowie. Polacy grali honorowo i szybko pożegnali się z turniejem. Teraz na mistrzostwach Europy w Czechach i Austrii jest podobnie. System rozgrywek został tak skonstruowany, że czasem bardziej opłaca się przegrać, co jest po prostu sprzeczne z duchem sportu. "Biało-czerwoni", doświadczeni tym, co miało miejsce we Włoszech, postanowili tak właśnie uczynić. Polacy, żeby nie trafić na głównych faworytów do złota Rosjan, musieli przegrać ze Słowacją. I tak właśnie się stało. Trener Andrea Anastasi wystawił rezerwowy skład i mecz zakończył się porażką 1:3. "Dla nas celem jest miejsce na podium, jeśli możemy wybierać przeciwników, to wolę tych słabiej notowanych" - powiedział włoski szkoleniowiec "Biało-czerwonych". W ten sposób Polacy, jeśli wygrają baraż, trafią w ćwierćfinale na Słowację, a nie na "Sborną". Czy takie podejście się opłaci? Już niedługo zweryfikuje to boiskowa rzeczywistość. O awans do najlepszej ósemki nie będzie jednak łatwo. Obrońcy mistrzowskiego tytułu w barażowym spotkaniu zmierzą się ze współgospodarzami czempionatu Czechami. Nasi południowi sąsiedzi rywalizowali w grupie B, gdzie przegrali z Rosją (0:3) i wygrali z Portugalią (3:2) i Estonią (3:0). W drużynie czeskiej najlepszymi zawodnikami są Peter Platenik i Jan Stokr. Pierwszy z wymienionych w dotychczasowych trzech spotkaniach zdobył 41 punktów. Stokr do dobry znajomy Łukasza Żygadły z włoskiego klubu Trentino BetClic. Trener Jan Svoboda ma dosyć wyrównany skład i w tym tkwi na pewno siła drużyny. Polacy przekonali się o tym całkiem niedawno. Podczas Memoriału Huberta Wagnera w Katowicach "Biało-czerwoni" przegrali z Czechami 0:3. Nasi siatkarze zagrali wówczas w składzie: Michał Ruciak, Grzegorz Kosok, Łukasz Żygadło, Bartosz Kurek, Marcin Możdżonek, Jakub Jarosz i Krzysztof Ignaczak (libero). Na zmiany wchodzili: Michał Kubiak, Piotr Gruszka, Fabian Drzyzga i Piotr Nowakowski. W mistrzostwach Europy podstawowa "szóstka" jest nieco inna. Za Ruciaka gra Kubiak, za Kosoka Nowakowski, a miejsce Jarosza zajął Gruszka. Podstawowy skład Czechów jest za to nie zmieniony: Jiri Popelka, Peter Konecny, Lukas Tichacek, Petr Platenik, Jakub Vesely, Jan Stokr, Martin Krystof (libero). W takim zestawieniu grali w Memoriale Wagnera i tak grają w czempionacie Starego Kontynentu. Dotychczasowe mecze Polaków w Pradze pokazały, że największy problem mamy na pozycji atakującego. Gruszka niestety nie jest w takiej dyspozycji, jak dwa lata temu w Turcji, a wchodzący na zmiany Jarosz nie wnosi nowej jakości. W meczu z Niemcami atakujący zdobyli łącznie 10 pkt, z Bułgarami trzy "oczka" więcej. To zdecydowanie za mało. Ciężar zdobywania punktów opiera się głównie na Kurku i Kubiaku. W meczu z Czechami ci dwaj zawodnicy koniecznie muszą otrzymać większe wsparcie od kolegów, bo w innym przypadku może się to dla nas źle skończyć. Początkowo spotkanie miało się odbyć o godz. 15.00, ale organizatorzy we wtorek przesunęli rozpoczęcie meczu na 18.00. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi Polsat Sport. "Decyzja o zmianie godziny rozgrywania meczu, podjęta przez organizatorów niespodziewanie i w ostatniej chwili, nie pozwala nam na zmianę dzisiejszej ramówki anteny głównej, stąd decyzja o transmisji w kanale sportowym" - czytamy w komunikacie przesłanym przez stację Polsat. Zapraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Czechy!