Kołosińska i Gruszczyńska pokazały się z bardzo dobrej strony w sobotnim ćwierćfinale, ale w kolejnym spotkaniu nie były w stanie powtórzyć równie udanego występu. Mecz, którego stawką był awans do finału, zaczął się dobrze dla "Biało-czerwonych" - prowadziły 6:3. Niepewne w pierwszych akcjach rywalki opanowały jednak nerwy, z każdą minutą radziły sobie coraz lepiej i szybko odrobiły straty. Polki z kolei miały czasami problemy z przyjęciem zagrywki oraz skończeniem ataku. Przewaga Glenzke oraz Grossner systematycznie rosła (11:7, 15:8) i Niemki nie miały kłopotu z zapisaniem na swoim koncie pierwszego seta. W drugim Kołosińska i Gruszczyńska cały czas musiały gonić rywalki, które przy prowadzeniu 13:7 mogły sobie pozwolić na spokojną grę. Polki dwukrotnie zmniejszyły stratę do jednego punktu (15:16 i 18:19) oraz obroniły pierwszą piłkę meczową, ale przy kolejnej same podały rywalkom pomocną dłoń - Kołosińska zepsuła zagrywkę. "Biało-czerwone" z Glenzke i Grossner spotkały się już w Jurmale w fazie grupowej - wówczas to Polki wygrały 2:0 (21:16, 21:15). O brąz podopieczne Serba Srdjana Veckova walczyć będą w niedzielę z inną niemiecką parą - Julią Sude i Chantal Laboureur. W finale Glenzke i Grossner, które w ćwierćfinale niespodziewanie pokonały swoje utytułowane rodaczki - mistrzynie olimpijskie z Rio de Janeiro (2016) oraz mistrzynie świata z Wiednia Laurę Ludwig i Kirę Walkenhorst, zmierzą się z Czeszkami Marketą Slukovą i Kristiną Kolocovą. Kołosińska i Gruszczyńska występują razem pierwszy rok. Wcześniej przez wiele lat pierwsza z nich grała z Moniką Brzostek, która niedawno została mamą i czasowo zawiesiła karierę. W Jurmale kontynuują dobrą serię z ostatnich tygodni. Na początku sierpnia zajęły drugie miejsce w turnieju CEV Satelitte w Larnace, a następnie wywalczyły mistrzostwo Polski. Kołosińska ma już w dorobku jeden medal ME - dwa lata temu z Brzostek zdobyły brąz.