W półfinale Kołosińska (AZS UMCS TPS Lublin) i Gruszczyńska (UKS SMS Łódź) pokonały Rosjanki Jekaterinę Birłową i Nadieżdę Makroguzową 2:0 (21:10, 24:22). W pierwszej odsłonie po serii świetnych zagrywek drugiej z Polek prowadziły 7:0. Wypracowana przewaga nawet przez moment nie była zagrożona. Druga partia była znacznie bardziej wyrównana. "Zawsze, po prostu zawsze, kiedy wygra się pierwszego seta tak łatwo, to potem w drugim robi się ciężej i trzeba się zmotywować dwa razy bardziej niż wcześniej. Trudno byłoby drugi raz zagrać tak słabo jak rywalki w tej partii i tak dobrze jak my wówczas. Udało nam się jednak zachować skupienie i realizować taktykę, którą miałyśmy przygotowaną na to spotkanie. Jesteśmy szczęśliwe, że udało nam się dotrzeć do półfinału" - podkreśliła Kołosińska. W trakcie tego pojedynku biało-czerwone mogły liczyć na wsparcie miejscowych kibiców, którzy łotewskie flagi przerobili tymczasowo na polskie. "Nie dostrzegłyśmy tych flag podczas meczu, ale jesteśmy mile zaskoczone, że publiczność nie jest zdominowana przez tych, którzy wspierają tylko tutejsze pary, ale jest też dużo osób kibicujących innym duetom. Panuje tu świetna atmosfera, czujemy wsparcie podczas gry. To tylko zachęca nas do tego, by wciąż dawać z siebie wszystko" - dodała. Ona i jej boiskowa partnerka występują razem pierwszy rok. Wcześniej przez wiele lat Kołosińska grała z Moniką Brzostek, która niedawno została mamą i czasowo zawiesiła karierę. Gruszczyńska i Kołosińska to jedyna kobieca para z Polski, która startowała w Jurmale. Poza nimi w stawce były też cztery męskie duety z kraju i to raczej na któryś z nich stawiano w kontekście walki o medale. Tymczasem tylko jeden dotarł do ćwierćfinału i na tym etapie odpadł. Dużą niespodziankę sprawiły też Niemki Nadja Glenzke i Julia Grossner, które w niedzielę będą rywalkami Polek. Wyeliminowały w walce o "czwórkę" swoje bardziej utytułowane rodaczki - mistrzynie olimpijskie z Rio de Janeiro oraz mistrzynie świata z Wiednia Laurę Ludwig i Kirę Walkenhorst 2:1 (17:21, 21:14, 19:17). Glenzke i Grossner nie ukrywają, że mają teraz apetyt na tytuł. Biało-czerwone jednak im pod tym względem nie ustępują. "My także myślimy o złotym medalu, więc nie poddamy się łatwo" - zaznaczyła ze śmiechem Gruszczyńska. Ona i Kołosińska w Jurmale już miały okazję zmierzyć się z Glenzke i Grossner. W fazie grupowej pokonały je 2:0 (21:16, 21:15). Podopieczne Serba Srdjana Veckova kontynuują dobrą passę z ostatnich tygodni. Na początku sierpnia zajęły drugie miejsce w turnieju CEV Satelitte w Larnace, a następnie wywalczyły mistrzostwo Polski. Kołosińska ma już w dorobku jeden medal ME - dwa lata temu z Brzostek zdobyły brąz.