W pierwszym sobotnim spotkaniu "polskiej" grupy spotkały się drużyny, które na początek turnieju przegrały. Słowacy nie ugrali seta w konfrontacji z Francuzami. Turcy stawili opór Polakom przegrywając ostatecznie 1:3. Dla tych drużyn był to mecz niezwykle ważny, bo zwycięzca otwierał sobie drogę do wyjścia z grupy. Na początku pierwszego seta trwała wyrównana walka. Później przewagę wypracowali Turcy (17:14), której nie oddali już do końca. Siatkarze znad Bosforu wygrali pewnie 25:18, a prym w wiedli Metin Toy i Can Ayvazoglu. W drugiej odsłonie przewaga Turków była jeszcze większa. Słowacy popełniali mnóstwo błędów zwłaszcza w ataku. Często nie mogli się przebić przez równo ustawiony blok rywali. Trener Słowaków Stefan Chrtiansky senior próbował ratować sytuację zmianami, ale nic to nie dawało. Turkom natomiast wychodziło niemal wszystko. Drugiego seta podopieczni Emanuele Zaniniego wygrali 25:16. Słowacy, ku zadowoleniu grupki swoich kibiców zgromadzonych w Ergo Arenie, nie podłamali się i w trzecim secie podjęli walkę. Turcy za szybko uwierzyli, że mecz mają już wygrany. Na pierwszej przerwie technicznej nasi południowi sąsiedzi prowadzili 8:5, a na drugiej 16:13. Wypracowaną przewagę utrzymali do końca seta, którego wygrali 25:20. Pierwszoplanową rolę odegrali rezerwowi w ekipie słowackiej - rozgrywający Juraj Zatko i atakujący Milan Bencz. W czwartym secie rozgorzała walka na dobre. Słowacy za wszelką cenę chcieli wyrównać stan meczu, a Turcy uniknąć nerwowego tie-breaka. Przy stanie 11:11 Słowacy dwukrotnie zatrzymali blokiem ataki Turków. Gracze Zaniniego błyskawicznie odrobili straty. Końcówka seta należała jednak do podopiecznych Chrtiansky'ego, którzy wygrali 25:21. Słowacy podnieśli się od stanu 0:2 w setach i to ich wyraźnie podbudowało. Dobrze funkcjonował słowacki blok, a po asie serwisowym Zatko nasi południowi sąsiedzi prowadzili 8:6. Turcy szybko doprowadzili do remisu (8:8). Końcówka seta była bardzo emocjonująca. Przy stanie 14:12 dla Słowacji sędzia pokazał aut po ataku Emre Batura. Słowacy już rozpoczęli taniec radości, ale arbitrzy po konsultacji przyznali jednak punkt Turkom, bo Batur zahaczył o blok. W następnej akcji zablokowany został Bencz i zrobiło się 14:14. Chwilę później sytuacja się odwróciła i meczbola mieli Turcy. Kolejny zwrot akcji nastąpił po autowym ataku Batura (18:17 dla Słowacji). Batur po raz kolejny dostał piłkę w następnej akcji i znów się pomylił, a to oznaczało zwycięski punkt dla Słowaków. Po raz kolejny potwierdzenie znalazło siatkarskie powiedzenie, że jak nie wygrywasz w trzech setach prowadząc 2:0, to przegrywasz 2:3. Powiedzieli po meczu: Emanuele Zanini (trener reprezentacji Turcji): - Myślę, że mój przyjaciel Stefan Chrtiansky odmienił swój zespół wprowadzając nowych graczy. Bardzo dobrze zagrał Milan Bencz, którego nie mogliśmy zatrzymać w ataku. W meczu z Polską daliśmy z siebie wszystko i tej energii zabrakło nam w piątym secie pojedynku ze Słowacją. Generalnie rywale byli lepsi od nas w zagrywce i ataku, ale o naszej porażce zadecydowała jedna piłka w tie breaku. Stefan Chrtiansky senior (trener reprezentacji Słowacji): - Ciężki mecz dla obu trenerów. Źle zaczęliśmy, byliśmy zbyt pasywni. Właściwie nic nam nie wychodziło przez pierwsze dwa sety. Kluczowym elementem naszego zwycięstwa była postawa Milana Bencza. Podjąłem ryzykowną decyzję, bo wpuściłem na boisko młodych zawodników, którzy nie mają doświadczenia na międzynarodowej arenie i to ryzyko się opłaciło. Jestem dumny z mojej drużyny.Ulas Kiyak (kapitan reprezentacji Turcji): - Bardzo emocjonujący i stojący na wysokim poziomie mecz. Mimo prowadzenia 2:0 straciliśmy kontrolę nad tym spotkaniem. Gracze rezerwowi, którzy weszli w ekipie słowackiej dodali dodatkowej energii rywalowi. Jest nam przykro, ale zrobimy wszystko, żeby w niedzielę pokonać Francję.Michal Masny (kapitan reprezentacji Słowacji): - Cieszymy się, że wygraliśmy, bo cały czas pozostajemy w grze o awans z grupy. Wróciliśmy z dalekiej podróży, bo przegrywaliśmy 0:2. Rezerwowi, którzy weszli na boisko "pociągnęli" grę i poprowadzili zespół do zwycięstwa. Oczywiście musimy zapomnieć o tym zwycięstwie i w niedzielę zrobić wszystko, żeby wygrać i na pewno awansować do kolejnej rundy. Słowacja - Turcja 3:2 (18:25, 16:25, 25:20, 25:21, 19:17) Słowacja: Frantisek Ogurcak, Tomas Kmet, Martin Nemec, Stefan Chrtiansky Jr, Emanuel Kohut, Michal Masny, Roman Ondrusek (libero) oraz Matej Patak, Juraj Zatko, Milan Bencz Turcja: Can Ayvazoglu, Mustafa Koc, Metin Toy, Emre Batur, Emin Gok, Ulas Kiyak, Hasan Yesilbudak (libero) oraz Kemal Kayhan, Halil Yucel, Murat Yenipazar Z Gdańska Robert Kopeć