Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu Polska - Słowacja! Polacy nie mieli szans na zajęcie pierwszego miejsca, a system rozgrywek sprawił, że korzystniejsza w meczu ze Słowakami była dla nich porażka. Przez nią trafili wprawdzie w barażu na Czechów, a nie na teoretycznie słabszą Estonię, ale w razie zwycięstwa (mecz w Karlowych Warach odbędzie się w środę o godz. 15) w ćwierćfinale ponownie zmierzą się ze Słowakami a nie z głównymi faworytami imprezy Rosjanami. Właśnie dlatego selekcjoner reprezentacji Polski Andrea Anastasi wystawił w pierwszym składzie rezerwowych: Matusza Mikę, Michała Ruciaka, Jakuba Jarosza, Fabiana Drzyzgę, Grzegorza Kosoka. "Biało-czerwoni" grali jednak bez kompleksów. Znakomicie radził sobie Jarosz, który miał aż 75 procentową skuteczność. Dobrze spisywał się także Mika. Nasi reprezentanci wygrali pierwszego seta 25:23, a w drugim prowadzili już 10:4! Od tego momentu inicjatywę przejęli Słowacy i wydarzenia na parkiecie zaczęły przybierać spodziewanego obrotu... Anastasi nie reagował zmianami. W końcówce trzeciego seta nasi rezerwowi napędzili strachu rywalom, ale ostatecznie przegrali do 23. W grupie D podopieczni Andrei Anastasiego odnieśli tylko jedno zwycięstwo - z Niemcami na inaugurację imprezy 3:1. W niedzielę ulegli Bułgarom 1:3. "Biało-czerwoni" bronią tytułu wywalczonego przed dwoma laty w Izmirze. Po meczu powiedzieli: Andrea Anastasi trener reprezentacji Polski: - Przede wszystkim chciałbym pogratulować Słowakom zajęcia pierwszego miejsca w grupie. Oczywiście czekaliśmy na rozstrzygnięcie pierwszego spotkania - Niemców z Bułgarami. Emanuele Zanini trener reprezentacji Słowacji: - Jestem usatysfakcjonowany postawą moich zawodników i pierwszym miejscem w grupie. Na początku turnieju wszyscy myśleli, że coś takiego jest niemożliwe. Każdy traktował nas jak chłopców do bicia. Piotr Gruszka kapitan polskiego zespołu: - Na pewno wielu powie, że właśnie takiego wyniku się spodziewali, ale my nie będziemy tego komentować. Ważne jest, że mogli zagrać zawodnicy, którzy wcześniej nie mieli ku temu okazji. Była jeszcze szansa na walkę o pierwsze miejsce w grupie i na pewno byśmy ją podjęli, ale już po pierwszym spotkaniu w naszej grupie, ona przepadła. Tak się skończyło, że w barażach gramy z Czechami i zobaczymy co będzie dalej. Tomas Kmet kapitan słowackiej drużyny: - Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi, bo wygraliśmy grupę śmierci, mimo że byliśmy skazywani raczej na przegraną. Pokazaliśmy dużą wolę walki, ale oczywiście zdajemy sobie sprawę, że był to dość specyficzny mecz. My jednak się tym nie przejmujemy, jesteśmy zwycięzcami i to się dla nas przede wszystkim liczy. Jesteśmy w ćwierćfinale i teraz wiemy, że wszystko jest możliwe. Zagramy w nim przeciwko Polakom lub Czechom i na pewno powalczymy o półfinał. Polska - Słowacja 1:3 (25:23, 21:25, 18:25, 23:25) Polska: Piotr Nowakowski, Grzegorz Kosok, Jakub Jarosz, Fabian Drzyzga, Mateusz Mika, Michał Ruciak i Krzysztof Ignaczak (libero). Słowacja: Emanuel Kohut, Martin Sopko, Martin Nemec, Branislav Skladany, Tomas Kmet, Lukas Divis i Roman Ondrusek (libero) oraz Juraj Zatko, Milan Bencz, Robert Hupka.