W grupie D Francuzi mocno się męczyli. Najpierw przegrali 2:3 z Belgią, a w drugim spotkaniu, z najsłabszą w grupie Holandią, też o mało co nie zeszli z boiska pokonani. "Pomarańczowi" w czwartym secie nie wykorzystali aż trzech meczboli. Ostatecznie zespół prowadzony przez Laurenta Tillie wygrał 3:2, a w poniedziałek pokonał Turcję 3:0 i zajął w grupie, z 6 punktami, drugą lokatę za Belgami. - W decydującym meczu w grupie z Turkami zagraliśmy lepiej, niż we wcześniejszych spotkaniach. Nie bardzo dobrze, ale solidnie. To nie był jednak najwyższy poziom, stać nas na pewno na więcej. Najważniejsza była wygrana z dobrym zespołem, jakim jest reprezentacja Turcji. Cel udało się osiągnąć - podkreśla Lyneel. Skąd słabsza, niż się można było spodziewać, postawa mistrzów Europy? - Na pewno w grupowych spotkaniach popełniliśmy wiele błędów czy to w przyjęciu czy w zagrywce. Nie gramy, tak, jak to było wcześniej, do czego przyzwyczailiśmy kibiców. Jest nad czym pracować i co poprawiać - mówi krytycznie 27-letni siatkarz reprezentacji Francji, który pod nieobecność Antonin Rouziera, który rok temu ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery, a także Earvina Ngapetha, który z powodu kontuzji podczas turnieju w Polsce gra niewiele, jest silnym punktem "Trójkolorowych". Francuzi dziś w Spodku o godzinie 20.30 zmierzą się z Czechami, trzecim zespołem grupy B. - Na pewno będzie analiza taktyczna spotkań czeskiej reprezentacji i z pewnością do meczu z nimi będziemy dobrze przygotowani. Nikogo nie można lekceważyć - podkreśla Lyneel. Brak wygranej zespołu znad Sekwany byłby wielką niespodzianką. Jeżeli francuskiej drużynie uda się pokonać naszego południowego sąsiada, to w czwartkowym ćwierćfinale czeka już mocna reprezentacja Niemiec, która w grupie B wygrała wszystkie swoje trzy spotkania, zdobywając w sumie 8 punktów. Zwycięzca z tej pary zagra w 1/2 z wygranym z zestawienia Serbia - Bułgaria lub Finlandia. Michał Zichlarz, Katowice