Zestawienie Holandii z Rosją dawało nadzieję na ciekawy pojedynek. Holendrzy świetnie otworzyli mistrzostwa, wygrywając dwa mecze bez straty seta. Ponadto gdy ma się takiego lidera, jakim jest Nimir Abdel-Aziz, to zawsze można pokusić się o niespodzianki, tym bardziej z osłabioną Rosją. Po igrzyskach w Tokio Sborna przyjechała w zmienionym składzie. Brak kluczowych postaci oraz zmęczenie sezonem odbiło się w pierwszym meczu. Rosjanie sensacyjnie przegrali z Turcją 1:3. Początek starcia zwiastował emocje. Od wyniku 6:6 Rosjanie rozpoczęli jednak koncert, który był dla rywali bardzo bolesny. Nie minęło dużo czasu, by wicemistrzowie olimpijscy mieli spokojną przewagę (14:8). Im dalej w las, tym dysproporcja między drużynami rosła, a to za sprawą świetnego bloku w rosyjskim zespole i niemocy w ataku "Pomarańczowych". Finalnie Holendrzy zdobyli w secie zaledwie 13 punktów. Podopieczni Roberto Piazzy nie zwiesili głów i w drugiej odsłonie zaczęli przeważać (7:4). To, co zawodziło w pierwszej części meczu, teraz stanowiło ich główną broń. Nimir Abdel-Aziz skończył sześć z ośmiu piłek, natomiast Thijs ter Horst z sześciu ataków pięć zamienił na punkt. Taka gra skrzydłowych, przy dobrze działających innych elementach, pozwoliła Oranje na spokojnie utrzymać przewagę. Obie strony miały coś do powiedzenia Trzeci set udowodnił, że mecz to wymiana ciosów. Przyszła zatem kolej na Rosję, która od startu chciała pokazać, kto jest lepszy (8:3). Rywale Sbornej potrafili się odgryzać, lecz przewaga faworytów nie ulegała wątpliwości (17:11). Holendrzy postraszyli jeszcze rywali (20:22), ale ci wytrzymali presję. Kilka minut później sytuacja liderów grupy C zrobiła się prawie beznadziejna. Drużyna Tuomasa Sammelvuo świetnie otworzyła partię (5:1) i wydawało się, że tej przewagi nie wypuszczą z rąk. Wystarczyło chwilę poczekać, a na tablicy wyników znów pojawił się remis (7:7). Od tego momentu zespoły rywalizowały niemalże punkt za punkt (18:18). W końcówce nieoczekiwanie to Holandia zagrała lepiej. Na parkiecie znów brylował Abdel-Aziz, notując 67% skuteczności w ataku. O losie meczu zdecydował tie-break. W nim reprezentacja Holandii przespała początek (2:5). Rosjanie drugi raz z rzędu nie zamierzali oddać wyraźnej przewagi, choć przez chwilę pachniało powtórką z czwartego seta (8:7). Pod koniec wicemistrzowie olimpijscy znów tracili spokój, ale finalnie zdołali utrzymać resztki wypracowanej zaliczki. Holandia - Rosja 2:3 (13:25, 25:19, 21:25, 25:21, 13:15)