Wybór kadry na czempionat Starego Kontynentu w pewnym stopniu nie był zamierzonym działaniem trenera Daniela Castellaniego. Pech, który dopadł reprezentację w tym sezonie, sprawił że do Turcji nie pojechał najmocniejszy skład. Kontuzje wyeliminowały z udziału w mistrzostwach Europy trzech podstawowych zawodników: Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego i Sebastiana Świderskiego. Nikogo nie trzeba przekonywać o tym, jaką wartość stanowią wymieni siatkarze dla polskiej reprezentacji. Wlazły to nasz as atutowy w ataku. Zawodnik Skry Bełchatów w swojej najlepszej formie potrafi seryjnie zdobywać punkty. W trudnych, boiskowych sytuacjach to do niego kierowane są piłki, a on przeważnie nie zawodzi. Nieoceniona jest również rola Wlazłego w bloku. No i oczywiście jego zagrywka, którą sieje spustoszenie w szeregach przeciwników. Talent Winiarskiego rozwija się w tempie błyskawicznym. Zalety 26-letniego zawodnika docenił gwiazdor światowej siatkówki - Nikola Grbić, z którym Winiarski grał we włoskim Itas Diatec Trentino. Znakomity serbski rozgrywający stwierdził w jednym z wywiadów, że to właśnie od polskiego przyjmującego ustalany był skład meczowy triumfatora Ligi Mistrzów z tego sezonu. Zapewne podobnie byłoby w reprezentacji Polski, gdyby nie kontuzja popularnego "Winiara". Świderski od lat jest ostoją kadry. "Świder" rozegrał mnóstwo spotkań w koszulce z orłem na piersi. Reprezentował nasz kraj w igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata i Europy, a także w Lidze Światowej. Strata tak doświadczonego zawodnika, to duży kłopot dla Castellaniego. Jak Argentyńczyk rozwiązał problem kadrowy na najważniejszą imprezę sezonu? Na pozycję atakującego z konieczności został przesunięty Piotr Gruszka. Ten zawodnik już kilka razy występował w roli ratownika i radził sobie całkiem dobrze. Gdyby Gruszka miał słabszy dzień, to Castellani ma w odwodzie młodych-gniewnych Jakuba Jarosza i Marcela Gromadowskiego. W Turcji w miejsce Winiarskiego i Świderskiego w podstawowym składzie najprawdopodobniej zobaczymy Michała Bąkiewicza i Bartosza Kurka. Ten wariant sprawdził się już podczas turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw świata. Bąkiewicz, który zazwyczaj był rezerwowym, jest obecnie podstawowym zawodnikiem i nie zawodzi. Młody i utalentowany Kurek przebojem wdarł się do reprezentacji. W tegorocznej edycji Ligi Światowej i podczas turnieju w Gdyni pokazał, że będziemy mieli z niego pociechę. Brakuje mu jeszcze międzynarodowego ogrania, ale przecież nie od razu Rzym zbudowano. Młodych kadrowiczów mają wspierać swoim doświadczeniem Paweł Zagumny, Daniel Pliński, Piotr Gacek i Krzysztof Ignaczak. Zwłaszcza od popularnego "Gumy" będzie zależało bardzo wiele. Trener Castellani liczy, że Zagumny poprowadzi biało-czerwonych do zwycięstw w Turcji. Losowanie ME w Turcji było dla Polaków korzystne. W opinii wielu ekspertów droga do półfinału stoi przed naszymi siatkarzami otworem. Zdaje sobie z tego sprawę także Castellani, którego celem jest miejsce w najlepszej czwórce ME. W pierwszej fazie turnieju podopieczni Castellaniego zmierzą się kolejno z Francją (3.09 godz. 16.30), Niemcami (4.09 godz. 16.30) i Turcją (5.09 godz. 19.00). Każdy z tych rywali jest w zasięgu "Biało-czerwonych". Nie należy jednak żadnego lekceważyć. Wiele będzie zależało od pierwszego meczu z "Trójkolorowymi". Ostatnio Polacy wygrali z Francją w Gdyni 3:0, ale ten wynik może być mylący. Mecz odbył się na zakończenie turnieju kwalifikacyjnego do MŚ, kiedy zarówno Polska, jak i Francja miały już zapewniony awans. Zespół znad Sekwany też ma swoje problemy. Trener Phillipe Blain ma kłopot zwłaszcza na pozycji rozgrywającego. Z powodu kontuzji w Turcji nie będzie mógł zagrać znany z szybkiej i kombinacyjnej gry Pierre Pujol. Są za to doskonale znani z polskich, ligowych parkietów Stephane Antiga i Guillaume Samica. Ciężką przeprawę Polacy mogą mieć z Niemcami. Pikanterii tej konfrontacji dodaje fakt, że naszych zachodnich sąsiadów prowadzi Raul Lozano, który jeszcze całkiem niedawno pracował z reprezentacją Polski. Lozano doskonale zna naszych siatkarzy i na pewno to wykorzysta. W niemieckim zespole nie ma wielkich gwiazd, może poza Jochenem Schoepsem, ale ich ostatnie wyniki pokazują, że ten zespół może być niezwykle groźny. Niemcy w tym sezonie wygrali Ligę Europejską i awansowali do przyszłorocznej edycji Ligi Światowej. Sukcesem zakończyły się też dla nich kwalifikacje do MŚ. Ostatnim rywalem Polaków w pierwszej fazie turnieju będą Turcy. Fanatyczni kibice stworzą na pewno gorącą atmosferę w Izmirze. Z tym jednak Polacy powinni sobie poradzić. Gorzej może być z sędziami, którzy mogą chcieć "pomóc" gospodarzom. Oby tak się jednak nie stało. Jeśli Polacy przejdą dalej, w co wierzymy, to w następnej fazie turnieju będą rywalizować z trzema najlepszymi zespołami z grupy C (Hiszpania, Słowacja, Słowenia, Grecja). Jak widać brak w tym zestawieniu czołowych zespołów świata. Na Rosję, Serbię, Włochy czy Bułgarię nasi siatkarze mogą trafić dopiero w półfinale. Szansa na medal mistrzostw Europy jest więc duża. Trzeba ją tylko lub aż wykorzystać. Ostatni raz Polska była na podium ME 26 lat temu. Czas najwyższy, żeby polscy siatkarze znów odgrywali znaczącą rolę w Europie. Medal w Turcji byłby także znakomitą rehabilitacją za koszmarną wpadkę dwa lata temu w Rosji, kiedy biało-czerwoni zajęli dopiero 11. miejsce. CZYTAJ TAKŻE: Lozano: To Polska jest najsilniejsza w grupie Ignaczak: Możemy wygrać z każdym