- Wiedzieliśmy, że Częstochowa wygrała z Olsztynem, a myśmy tam przegrali i na tym polu pojawiają się pewne kalkulacje: czy my zdołamy z nimi wygrać. - Do twego spotkania zespół przystąpił mocno skoncentrowany i zdeterminowany, chodziło o pewien rodzaj aspektu psychologicznego. Jednak na boisku wyglądało to tak, że w pierwszym secie nie specjalnie mogliśmy sobie pograć, bo zespół z Częstochowy grał naprawdę bardzo dobrze. Świetnie grali zagrywką, również bardzo dobrze przyjmowali i rozegranie było tak niekonwencjonalne i tak szybkie, że nie byliśmy w stanie ustawiać bloku. Myśmy nie mogli złapać właściwego rytmu, chociaż naprawdę nie graliśmy źle - dodał Mazur. Zdaniem szkoleniowca Skry o ostatecznym wyniku zadecydowały detale siatkarskie. - W kolejnych setach sytuacja się troszeczkę wyrównała. Myśmy zwiększyli siłę zagrywki, a Częstochowa zaczęła przyjmować trochę asekuracyjnie i łatwiej nam było wybierać miejsce do ataku. Drugi, trzeci i czwarty set były bardzo wyrównane, stojącymi na niezłym poziomie, z wielkimi emocjami. O losach decydowały w końcówkach setów detale. Według Mazura poziom sędziowania w sobotnim meczu stał na dobrym poziomie. - Ogólnie poziom sędziowania oceniam jako dobry. Ja oceniam wydarzenia na parkiecie subiektywnie. Mi się wydawało, że było tak, a drugiej stronie, że było inaczej. Od tego są sędziowie, żeby rozstrzygać takie kwestie - zakończył trener Skry Bełchatów.