Rundę zasadniczą pewnie wygrały aktualne wicemistrzynie kraju z Bielska-Białej, które doznały tylko jednej porażki. Mimo dobrej passy w lidze, zespół nie uniknął roszad personalnych. W grudniu ubiegłego roku posadę stracił trener Igor Prielożny, którego zastąpił dotychczasowy asystent Mariusz Wiktorowicz. - Już wcześniej z klubu wychodziły sygnały, że szkoleniowiec nie do końca się dogaduje nie z zawodniczkami, ale z zarządem. Ja plotkami się nie zajmuję i nie wtrącam się do polityki klubów, ale przecież sam trener głośno wyrażał swoje niezadowolenie z transferów, że dostał nie tę zawodniczkę, co chciał. Jeśli faktycznie nawet tak było, to nie powinien dyskutować z zarządem przez media. Temu zespołowi nie przeszkadza brak dobrych zawodniczek czy środków finansowych, bo to jest na wysokim poziomie, tylko jakieś wewnętrzne, niepotrzebne tarcia - powiedział Matlak. Broniące mistrzowskiego tytułu siatkarki Bank BPS Muszynianki Fakro uplasowały się tuż za bielszczankami. Zdaniem Matlaka, o tym czy znów sięgną po złoty medal, zależeć będzie od postawy Joanny Mirek. - Po kontuzji nie doszła jeszcze do takiej formy, jaką prezentowała przed rokiem. Widać też gołym okiem, że nie do końca udało się zastąpić Kamilę Frątczak. Na tej pozycji grają na zmianę Marta Solipiwko i Izabela Żebrowska. A to oznacza, że żadna z nich do końca nie przejęła jej roli. Z drugiej strony Muszynianka ma tak szeroki skład, że kwestia mistrzowskiego tytułu rozstrzygnie się między nimi a bielszczankami. Oba zespoły mają najsilniejsze kadry, ale nikomu nie można odbierać szans, skoro Dąbrowie udało się wygrać dwukrotnie z Muszynianką - zaznaczył. Matlak pozytywnie ocenił postawę siatkarek z Dąbrowy Górniczej i Łodzi. Organika Budowlani, beniaminek PlusLigi, do rundy play off przystąpi z czwartego miejsca, choć przy odrobinie szczęścia mógł zająć jedno miejsce wyżej. - Łodzianki są faktycznie beniaminkiem, ale tak naprawdę zbudowano drużynę w oparciu o doświadczone zawodniczki, które miały już wcześniej za sobą grę w ekstraklasie, a nawet medale mistrzostw Polski. I stanęły na wysokości zadania. Z roku na rok Dąbrowa Górnicza robi małe kroki do przodu. Dobry miały początek i środek sezonu - dwie wygrane nad Muszynianką i niezła gra w Lidze Mistrzów. Szkoda tylko, że końcówkę rundy miały fatalną, trzy ostatnie mecze przegrały w kiepskim stylu - ocenił szkoleniowiec. Trener kadry odniósł się również do przebiegu ostatniej kolejki, gdzie zespoły walczące o utrzymanie, wygrały na wyjeździe z wyżej notowanymi rywalami. Jego zdaniem, szukanie różnych podtekstów i wątpliwości co do uczciwego przebiegu rywalizacji nie ma sensu. - Gdzieś w podtekstach upatruje się, że ktoś komuś się podłożył czy coś podarował. Takie są opinie, ale ja się z nimi nie zgadzam. Byłem na meczach i tak naprawdę w tym sezonie to miedzy trzecim a dziewiątym zespołem nie ma wielkiej różnicy i każdy z każdym może wygrać. Tak więc nie doszukiwałbym się jakiś sensacji, że któraś z wyżej notowanych drużyn przegrała u siebie mecz. Liga się bardzo wyrównała, nie licząc dwóch pierwszych drużyn - Aluprofu i Muszynianki, które w tym sezonie grają najsolidniej - stwierdził. Matlak uważnie przyglądał się kandydatkom do gry w reprezentacji. - Z grona zawodniczek starszych i doświadczonych nikt mnie jakoś nie zaskoczył, nikt specjalnie nowy się nie pojawił. Jest natomiast duża grupa zdolnej młodzieży, jak choćby Patrycja Polak z Centrostalu, Zuzanna Efimienko z Gwardii czy Gabrysia Wojtowicz z Piły. Mamy duży urodzaj na pozycji środkowej, natomiast bolączką pozostaje newralgiczna dla mnie pozycja w reprezentacji - lewoskrzydłowej. Wiele doświadczonych zawodniczek grających na tej pozycji zbliża się do końca kariery albo już ją zakończyło. I na razie następczyń nie widać. W ubiegłym sezonie grały Anna Barańska oraz Ola Jagieło i dały sobie radę. Może się jednak okazać, że jednej z nich zabraknie w tym sezonie reprezentacyjnym. Dlatego nie będę miał wyboru i będę musiał sięgać po młodsze zawodniczki, np. Klaudię Kaczorowską, Ewelinę Sieczkę czy Polak. Problem w tym, że one mają jeszcze wiele braków i często w swoich klubach lądują na ławce. Zależy mi, by w rundzie play off jak najwięcej grały i zbierały potrzebne doświadczenie - ocenił selekcjoner reprezentacji. W czasie niedawnej wizyty w sosnowieckiej Szkole Mistrzostwa Sportowego zaproponował, aby utworzyć osobną grupę zawodniczek, które byłyby szkolone na pozycję lewoskrzydłowej. - Trzeba pamiętać, że to właśnie one tak naprawdę często decydują o grze i wyniku. One przyjmują, atakują, do nich kierowane są najtrudniejsze piłki. A środkowe meczu nie wygrają. Jeśli nie skupimy się na odpowiednim szkoleniu dziewczyn na tę właśnie pozycję, to za kilka lat możemy mieć poważny problem - podsumował Matlak.