Pilanki do fazy play off awansowały z drugiego miejsca niezwykle trudnej grupy, w której musiały rywalizować z obrońcą tytułu - Sirio Perugia, wicemistrzem Europy - Zarieczem Odincowo i holenderskim DELA Martinus Amstelveen. Poprzeczka pilskiej drużynie została znów zawieszona wysoko, bowiem zagrają z jedną z najlepszych drużyn ostatnich lat - Volley Bergamo. W rundzie zasadniczej Włoszki rywalizowały z Muszynianką Fakro Muszyna. Nieoczekiwanie u siebie przegrały 1:3, by wygrać w Muszynie 3:0. W lidze włoskiej Volley zajmuje drugie miejsce, za Scavolini Pesaro. Trener Farmutilu i żeńskiej reprezentacji Jerzy Matlak nie ukrywa, że los nie rozpieszcza jego zespołu. - Niestety, te losowania nie są pod naszą kontrolą. Obok Scavolini Pesaro, Bergamo to najsilniejszy zespół w tym gronie. Nie chciałem trafić na Rosjanki, mimo sukcesu sprzed tygodnia w Odincowie (Farmutil wygrał 3:0 - PAP). I nie chodzi o to, że nie lubię grać z rosyjskimi klubami, tylko nie uśmiechał mi się kolejny wyjazd do Moskwy. Natomiast można było wylosować zdecydowanie słabszy zespół - na przykład Chorwatki czy któryś z Turcji - przyznał szkoleniowiec. Matlak dodał jednak, że nie przejmuje się przeciwnościami losu, cieszy go natomiast znakomita postawa jego podopiecznych, które na początku roku zaliczyły mały "maraton" siatkarski. - Jestem pod wrażeniem postawy swojego zespołu. W ciągu dziesięciu dni rozegraliśmy cztery mecze, w tym z mistrzem i wicemistrzem Europy i mistrzem Polski. Wszystkie wygraliśmy i to w efektownym stylu. Niestety, po ostatnim spotkaniu z Perugią, niektóre zawodniczki trzeba było dosłownie cucić. Zastanawiam się tylko, gdzie jest kres ich możliwości. Zagraliśmy na 200 procent swoich możliwości i by myśleć o przejściu Bergamo, musimy zagrać tak samo - podsumował Matlak. Siatkarki z Piły pierwszy mecz z Volley Bergamo zagrają 10, 11 lub 12 lutego we własnej hali. Rewanż w Bergamo odbędzie się tydzień później.