- Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu i taki na pewno on był - powiedział tuż po spotkaniu Trefla Gdańsk z Berlin Recycling Volleys Marcin Janusz, rozgrywający gdańskiej drużyny. - W Berlinie gra wielu znanych na europejskiej arenie zawodników, ale my dzisiaj potrafiliśmy narzucić swój styl i w pewnych momentach przytłoczyć gości swoją grą. Przed meczem szkoleniowiec Trefla Andrea Anastasi mówił swoim podopiecznym, że występy w Lidze Mistrzów mają być dla nich polem do zbierania doświadczeń i podczas występów w tych prestiżowych rozgrywkach, mają się cieszyć grą. Gdańszczanie polecenia trenera wypełnili w stu procentach. - Myślę, że było to widać, że zagraliśmy "na luzie". Dobrze weszliśmy w spotkane, wygraliśmy seta, którego mieliśmy wygrać, co nie zawsze nam się zdarzało. Wyciągnęliśmy przewagę w pierwszym secie i potem już nam się łatwiej grało - przyznał Janusz. - Popełniliśmy mało błędów, dobrze działał system blok-obrona, mieliśmy kilka łatwych kontrataków - podsumował przebieg zwycięskiego spotkania. Jak dodał, teraz przed siatkarzami z Wybrzeża najważniejsze jest to, by formę utrzymać na najbliższe spotkania w lidze. Po zwycięstwie nad mistrzem Niemiec Trefl Gdańsk z ostatniego miejsca wskoczył na pierwsze w grupie D rozgrywek Ligi Mistrzów. Z trzema punkami na koncie wyprzedza Greenyard Maaseik. PGE Skra Bełchatów jest trzecia, a Berlin Recycling Volleys czwarty. Łukasz Razowski z Gdańska