Malwina Smarzek poruszyła wyznaniem. Pierwszy raz komentuje. "Odzew od wielu ludzi"
Malwina Smarzek od początku sezonu znów jest ważnym ogniwem reprezentacji Polski siatkarek. I choć często bywa rezerwową atakującą, przekonuje, że w pełni oddaje się do dyspozycji trenera Stefano Lavariniego. "Nie patrzę na siebie samą, z indywidualnej perspektywy. To jest reprezentacja i na takie rzeczy nie ma miejsca" - podkreśla. W rozmowie z Interia Sport po raz pierwszy mówi też o odzewie, z jakim spotkał się jej wpis w mediach społecznościowych sprzed kilku miesięcy. Siatkarka podzieliła się wówczas ze światem historią zmagania się z depresją.

Damian Gołąb, Interia Sport: W ostatnim sezonie we Włoszech było o tobie głośno. Dużo świetnych meczów, wysokie miejsce w klasyfikacji najlepiej punktujących. A jak ty oceniasz te swoje ostatnie miesiące?
Malwina Smarzek, atakująca siatkarskiej reprezentacji Polski: Pomijając samą dyspozycję sportową, cieszę się, że przyjechałam na tę kadrę zdrowa. Zawsze mam tak, że uważam, że mogłam coś zrobić lepiej. Ale jestem zadowolona, jak personalnie wyglądał ten sezon. Zawsze po roku olimpijskim, gdzie wszystko ładuje się w to, by być w super dyspozycji, są spadki formy. Też zaliczyłam taki spadek, co jest normalne, ale trwał on dość krótko. Cieszę się więc, że byłam w stanie w miarę utrzymać poziom sportowy. Na pewno mógłby być lepszy w niektórych momentach, ale umówmy się, że był w miarę zadowalający.
To była jedna z najlepszych siatkarsko Malwin Smarzek w dotychczasowej karierze?
- Oj... Nie analizowałam tego tak bardzo, ale myślę, że tak. W lidze włoskiej to był chyba jeden z moich zdecydowanie lepszych sezonów.
Liga Narodów siatkarek. Malwina Smarzek wprost o grze w reprezentacji. "Liczy się dobro zespołu"
Lubisz być liderką drużyny, kiedy to na tobie spoczywa duża odpowiedzialność?
- Gdybym nie lubiła, musiałabym chyba zmienić pozycję na boisku. Każdy, kto zostaje atakującą, w teorii jest gotowy do tego, by być najlepiej punktującą zawodniczką. Choć czasami różnie się to układa, nie jest to aż tak oczywiste. Ale z założenia jednak taka jest moja rola, że trudne piłki lecą do mnie, a liczba tych piłek jest trochę większa niż dla reszty zespołu. Ale tak, bardzo to lubię. Lubię też grać pod presją, a myślę, że to fajna sprawa.
W poprzednim sezonie, po powrocie do kadry w pełnym wymiarze, byłaś zmienniczką. Tej odpowiedzialności za wynik ci trochę nie brakowało? A może to był nowy rodzaj odpowiedzialności?
- Reprezentacja to zupełnie inny temat, podchodzę do niej zupełnie inaczej. Klub same sobie wybieramy, trochę też funkcję, jaką będziemy w nim pełnić. Kadra to natomiast miejsce, w którym liczy się przede wszystkim dobro zespołu. Jeżeli mogę mu pomóc, super.
Nie patrzę na siebie samą, z indywidualnej perspektywy. To jest reprezentacja i na takie rzeczy nie ma miejsca. Jeżeli tutaj jestem, oddaję się do dyspozycji trenera. I to, w jakiej skali będzie widział mnie na boisku, to sprawa totalnie drugorzędna.
Samo podejście, przygotowanie do meczu z perspektywy zmienniczki jakkolwiek się różni od bycia podstawową zawodniczką?
- Moje podejście jest bardzo dobre. Nasza relacja z Magdą Stysiak jest super, wspieramy się. Myślę, że gdyby na przykład te role z dnia na dzień się odwróciły, miałabym od niej takie samo wsparcie, jakie ma ode mnie. To wymarzona współpraca.
Przyjazd na kadrę to dla ciebie małe święto? We Włoszech spotkań z polskimi zawodniczkami nie ma za wiele.
- W tym roku było nas bardzo mało, spotykałam się z Polkami tylko w przypadku meczów z Conegliano i Perugią, gdzie występowała Ola Gryka. Jest nas mało. W tym sezonie mocno się to odczuwało, było trochę dziwnie. Byłam przyzwyczajona do tego, że w co drugim, trzecim spotkaniu widziałam się z jakąś Polką, a tym razem było tego malutko.
Pamiętam, jak przed rokiem żałowałaś po meczach w Bielsku-Białej, że nie będziecie za dużo grać w Polsce. To teraz zaczęłyście od trzech meczów w Koszalinie, a potem przed wami jeszcze turniej finałowy Ligi Narodów w Łodzi, w wielkiej hali, miejmy nadzieję pełnej kibiców. To dla ciebie dodatkowa motywacja?
- Nie mogę się już doczekać. Te mecze w Łodzi to super sprawa. Wszystko oczywiście ma swoje plusy i minusy, presja na pewno będzie dużo większa. Do tego otoczka, od której trzeba się umieć odseparować, bo to ważny turniej. Będzie rodzina, znajomi, chłopak, dziewczyna, kibice, media - jeden wielki kocioł, w którym musimy się odnaleźć. A trzeba się skupić na tym, co mamy do zrobienia. Ale myślę, że jesteśmy w tym dobre, więc jestem o to spokojna.
Dla ciebie to też będzie powrót do Atlas Areny. Nie grałaś w kwalifikacjach olimpijskich w tym obiekcie, ale wcześniej występowałaś w mistrzostwach Europy w 2019 r., które były chyba dla ciebie jednym z fajniejszych turniejów.
- Zdecydowanie tak, bardzo lubię halę w Łodzi. I to mimo że wielu zawodniczkom trudno się tam gra. Jestem bardzo podekscytowana tym, że moim zdaniem na 99 procent wyprzedane będą wszystkie miejsca. To super sprawa.
Malwina Smarzek poruszyła ważny temat. "Cieszę się, że nie jest już tematem tabu"
Przyjazd na kadrę i brak Joanny Wołosz - trochę dziwnie? Nie udało się wam jej namówić na powrót do reprezentacji, chociaż słyszałem, że były takie próby.
- To było bardziej w żartach. Każdy szanuje i rozumie jej decyzję. Gdyby tylko Asia chciała, mogłaby zagrać w Los Angeles i jeszcze kolejnych pięciu igrzyskach. Nie będę tu się za nią wypowiadać, bardzo dobrze wyjaśniła swoje motywy. Nie musiała się tłumaczyć, była w kadrze przez tyle lat. Po igrzyskach cykl zawsze się kończy i ona nie jest jedynym dużym nazwiskiem w reprezentacjach, które zakończyło swoją grę po Paryżu. Dla nas to oczywiście ciężkie, trudno się odnaleźć. Nikt nie będzie mydlić oczu, że jest tak samo, jak było. To zawsze był nasz punkt referencyjny, to ona układała nam grę.
Nie jest tak, że nie mamy teraz kim grać, zupełnie nie o to chodzi. Bardziej o to, że Asia to Asia. Po prostu trudno ją zastąpić i myślę, że przez wiele lat będzie to niemożliwe. Mamy świetne rozgrywające, ale jednak doświadczenie Asi, liczba medali, meczów pod największą presją - to coś, czego nie da się tak szybko zastąpić.
Jaki jest twój cel na sezon kadrowy?
- Chciałabym po prostu być zdrowa. Wiem, że jeśli tak się stanie, to jestem na tyle pracowita i dobrze przygotowana mentalnie, że dam radę. A zdrowie to rzecz, na którą nie mam wpływu. Z mojego doświadczenia - a nie jest już takie małe, bo okazuje się, że za chwilę będę najstarsza w kadrze, co mnie lekko przeraża - wiem, że jeśli tylko będzie zdrowie, o resztę mogę być spokojna.
Pod koniec ubiegłego roku podzieliłaś się ze światem na Instagramie swoją historią zmagania się z depresją. Jakie były echa tej publikacji? Czy po tym wpisie dostałaś dużo sygnałów od innych sportowców, może siatkarek, że zmagają się z podobnymi problemami? Może dziękowali za wsparcie i ważny głos w tej kwestii w przestrzeni publicznej?
- Tak. To bardzo ważny temat i cieszę się, że nie jest już tematem tabu. Myślę, że trzeba znaleźć w tym wszystkim dobry balans. Ten ważny temat często jest bowiem nadużywany przez wiele osób, które nie wiedzą, o czym mówią.
Miałam odzew od wielu ludzi, nie tylko związanych ze sportem. Znam wiele przykładów osób, które miały epizody depresji albo ciężką depresję. Albo miały depresję, ale o tym nie wiedziały. W zawodowym sporcie każdy przeżywa jakiś kryzys.
Ciężko być przez całą karierę w nienaruszalnym stanie, dyspozycji mentalnej. To wielka sztuka, trzeba mieć dookoła od samego początku dobrych ludzi, by przejść przez całą karierę bez choćby kryzysu mentalnego. To bardzo ważny temat. Po udostępnieniu tego posta pojawiło się bardzo dużo zapytań o wywiady, zgłaszały się śniadaniówki itd. Specjalnie nie udzieliłam jednak ani jednego wywiadu na ten temat, ponieważ nie chciałam, by było to traktowane jako coś medialnego, odebrane jako coś, na czym chciałam się wybić. Zawsze odsyłam do tego wpisu - to, co chciałam powiedzieć, zostało tam zawarte.
Rozmawiał Damian Gołąb
------------
W przypadku potrzeby udzielenia pomocy lub rozmowy z psychologiem, skorzystaj z jednego z poniższych numerów telefonów:
Czynny całodobowo, 7 dni w tygodniu telefon Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym - 800 702 222
Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka - 800 121 212
Możesz też odwiedzić stronę centrumwsparcia.pl, gdzie znajduje się grafik dostępnych specjalistów: lekarzy psychiatrów, prawników i pracowników socjalnych.
W przypadku, gdy potrzebna jest natychmiastowa interwencja, zadzwoń na numer alarmowy 112.


