Po niezbyt udanej fazie grupowej trener Turcji Daniele Santarelli zdecydował się znów postawić w szóstce na dwie atakujące - Melissę Vargas i Ebrar Karakurt. Ta druga rozpoczęła na przyjęciu. Turczynki musiały podnieść się zwłaszcza po ostatnim spotkaniu, w którym zostały zupełnie rozbite przez Włoszki. W ćwierćfinale od początku musiały gonić wynik, bo rywalki błyskawicznie objęły prowadzenie 4:1. Straty szybko udało się jednak zniwelować i na boisku trwała wyrównana walka. Chinki zbudowały przewagę w końcówce. Przy stanie 20:17 dla rywalek Santarelli poprosił o przerwę. Zaczął szukać pomocy rezerwowych, ale Chinki nie dały się dogonić. W pierwszym secie świetnie spisały za to ich przyjmujące - Yingying Li i Zhu Ting. Chiński zespół zachwiał się jednak przy prowadzeniu 24:20, ale w końcu zagrywkę zepsuła Ilkin Aydin i to zespół z Azji wygrał pierwszą partię. Zamieszanie w ćwierćfinale igrzysk. Kontrowersje po czerwonej kartce, protesty Winiarskiego Turcja odmieniła mecz, ale straciła ważną zawodniczkę. Łzy w ćwierćfinale Chinki w Paryżu dotąd spisywały się znakomicie. Wygrały grupę A, zwyciężając we wszystkich trzech spotkaniach. Najwięcej problemów sprawiły im siatkarki z USA, ale i z nimi mistrzynie olimpijskie z Rio de Janeiro uporały się po tie-breaku. W drugim secie ćwierćfinału wpadły jednak w kłopoty. Po tureckiej stronie skuteczna była Vargas, a przy stanie 8:5 pierwszy punkt atakiem w tym meczu zdobyła Karakurt. Po chwili Turcja miała już pięć punktów przewagi. Duże wsparcie drużynie dawała Hande Baladin, znacznie poprawiła się turecka zagrywka. Były jednak i gorsze informacje dla Turczynek: straciły rozgrywającą Cansu Ozbay, która musiała opuścić boisko z kontuzją. Gwiazda tureckiej drużyny zalała się łzami, co może wskazywać na poważny uraz. Jej koleżanki kontrolowały partię, choć w końcówce wynik zaczął im się wymykać z rąk. Po asie serwisowym Linyu Diao prowadziły już tylko 22:21. Turcja się jednak wybroniła, wygrała trzy kolejne akcje i seta. Dominacja Turczynek trwała w kolejnej partii. Znów szybko odskoczyły na cztery punkty. Chinki nie potrafiły wykorzystać w ofensywie swoich środkowych, które w fazie grupowej błyszczały w najważniejszych meczach. Przede wszystkim nie miały pomysłu na zatrzymanie Vargas. W końcu jednak udało im się poprawić sytuację, znów doprowadziły do wyrównanej końcówki, przegrywały tylko 19:20. Kiedy Vargas wstrzymała rękę w ataku, był remis 24:24. W grze na przewagi dała jednak o sobie znać Karakurt, jej atak z lewego skrzydła zapewnił Turcji wygraną 26:24. Niebotyczny wynik Melissy Vargas. Turcja z historycznym sukcesem Czwarty set przyniósł jednak zupełnie nowe otwarcie dla chińskiego zespołu. Tym razem to drużyna z Azji dominowała, prowadziła już 12:4. W końcu Chinki więcej grały środkiem, Zhu Ting znalazła sposób na zatrzymanie w bloku Vargas. Nadal świetnie w ataku prezentowała się też Yingying Li. Kiedy jednak Derya Cebecioglu potrafiła zaskoczyć chińskie przyjmujące zagrywką, a te zaczęły mylić się w ataku, przewaga z ośmiu punktów zmalała do dwóch. Dobrze działał turecki blok, ale do remisu nie doprowadził. Chinki odpowiedziały asem serwisowym, wygrały 25:21. Kolejne bloki chińskiej drużyny dały im prowadzenie 4:2 w tie-breaku. Mistrzynie Europy cały czas mogły jednak liczyć na Vargas, która w piątym secie przekroczyła niebotyczną granicę 40 punktów. Kiedy Diao wpadła w siatkę, Turcja prowadziła 7:5. Za moment znów był jednak remis, a po tym, jak turecki blok przełamała Li, to Chiny prowadziły 10:9. Po jednym z zagrań Zehry Gunes Chinki mocno protestowały, ale sędziowie podtrzymali kontrowersyjną decyzję, nie dostrzegając błędu środkowej. Po chwili w ataku pomyliła się Mengjie Wu i Turcja prowadziła 13:11. Po chwili drużyna Santarellego mogła cieszyć się ze zwycięstwa i pierwszego półfinału igrzysk w historii. Turcja w półfinale turnieju olimpijskiego zagra ze zwycięzcą pary Włochy - Serbia. Niesamowity set polskich siatkarek. Wymiana ciosów, a potem kryzys