Wypowiedź selekcjonera wywołała spore zamieszanie. Celem głównym postawionym Lozano przez PZPS jest przecież medal olimpijski w Pekinie w 2008 roku. Lozano podpisał kontrakt na cztery lata. Weryfikacja pracy szkoleniowca z kadrą ma nastąpić po MŚ w Japonii. - Zapytano mnie dokładnie: kiedy wrócę do Włoch, do pracy? Odpowiedziałem, że oczywiście miałem już jakieś propozycje, natomiast przynajmniej do czasu zakończenia mistrzostw świata w 2006 roku nie ma tematu powrotu do Włoch. Po dwóch latach jest możliwość rozwiązania umowy. Jestem bardzo zadowolony z pracy z reprezentacją Polski i na pewno sam nie biorę pod uwagę możliwości wycofania się - tłumaczył Lozano. - W kontrakcie jest wprawdzie zapis, że po dwóch latach, czyli po mistrzostwach świata, dokonamy weryfikacji, ale to nie znaczy, ze zamierzamy go zwalniać. Nie po to zatrudniliśmy go na cztery lata - wyjaśnił wiceprezes PZPS i sekretarz generalny związku Bogusław Adamski. - Ta weryfikacja to jest dla nas taki zawór bezpieczeństwa. Gdyby Argentyńczyka przerosły polskie realia, gdyby przegrywał kolejne imprezy, wtedy moglibyśmy pomyśleć o rozwiązaniu kontraktu. Jak na razie Lozano wykonuje jednak założony plan. Teraz musimy się z nim spotkać i ustalić pewne zasady. Bo czytam w prasie, że zamierza na 45 dni zostać w Argentynie. A to nie może tak wyglądać, bo Lozano jest naszym pracownikiem i ma pewne zobowiązania - dodał Adamski.