W podróż do Rosji ekipa z Bełchatowa wybrała się zaledwie kilka godzin po przegranym 0:3 meczu z Sadą Cruzeiro o trzecie miejsce klubowych mistrzostw świata. W składzie na mecz w Nowosybirsku zabrakło Mariusza Wlazłego, który doznał urazu dolnego odcinka pleców. Atakujący PGE Skry przejdzie w Polsce badania, które pokażą, na ile jest on poważny. Nowosybirsk dzieli od Bełchatowa ponad 4000 km i aż sześciogodzinna różnica czasu. Lokomotiw to triumfator Ligi Mistrzów z 2003 roku, ale od tamtego czasu wiele się w drużynie zmieniło. Mimo wszystko to groźny zespół, zwłaszcza na własnym podwórku. Jego największą armatą jest niemiecki atakujący Georg Grozer, znany także z występów w Asseco Resovii. Początek spotkania w Nowosybirsku był wyrównany. Trwała walka punkt za punkt. Skra w pewnym momencie objęła prowadzenie 7:5, ale na pierwszą przerwę techniczną z przewagą zeszli jednak gospodarze, którzy zdobyli trzy punkty z rzędu. Następnie na potrójnym bloku został zatrzymany Milad Ebadipour. Polski zespół wziął jeszcze challenge, ale sędziowie nie dopatrzyli się dotknięcia siatki przez siatkarzy Lokomotiwu. Skuteczny atak przeprowadził Ilijas Kurkajew, a w ataku przestrzelił Szymon Romać. Przy stanie 7:11 trener Skry wziął czas. Bełchatowianom udało się zmniejszyć stratę do tylko dwóch "oczek". Siatkarze z Nowosybirska nie zwalniali jednak ręki. Grozer "ustrzelił" zagrywką Kacpra Piechockiego, a potem Nikołaj Penczew w kontrze trafił w siatkę i na drugą przerwę techniczną gospodarze zeszli prowadząc 16:11. As serwisowy Siergieja Sawina i zrobiło się już 18:12 dla Lokomotiwu. Przy stanie 20:13 dla rosyjskiego zespołu Roberto Piazza, trener PGE Skry, wziął czas. Gospodarze mieli też szczęście. Przy stanie 20:14 wzięli challenge i wyszło, że Grozer atakował po polskim bloku. Takiej przewagi Rosjanie nie zmarnowali, zwyciężając 25:18. Początek kolejnej partii znowu bardzo wyrównany. Trwała walka punkt za punkt, choć trzeba przyznać, że udało się w końcu powstrzymać Grozera - Bartosz Bednorz na pojedynczym bloku. Na pierwszą przerwę techniczną Lokomotiw zszedł prowadząc 8:7. Gdy udało się też zablokować Sawina, PGE Skra wygrywała 9:8. Rosjanie odpowiedzieli blokiem na Bednorzu, atakującym ze środka drugiej linii (10:9 dla gospodarzy). Po dobrym serwisie Grozera z trudem odebranym przez Piechockiego, siatkarze Lokomotiwu znowu powstrzymali Bednorza (12:10). Natomiast po mocnym serwisie Srećko Lisinaca, Sawin ponownie nadział się na blok (12:12). Rosjanie jednak odskoczyli. Karol Kłos przestrzelił z krótkiej, a Sawin zrehabilitował się skutecznym serwisem. Po przerwie technicznej Romać został zablokowany i bełchatowianie przegrywali 13:17. Pojawiła się jednak nadzieja. Kolejny blok na Grozerze i błąd techniczny (piłka niesiona) Arslana Eksziego spowodował, że strata wynosiła już tylko punkt (16:17). Wściekły Płamen Konstantinow, trener Lokomotiwu, wziął czas. I kolejne trzy punkty padły łupem siatkarzy z Nowosybirska. Końcówka seta należała już wyraźnie do gospodarzy, którzy pozwolili PGE Skrze zdobyć jeszcze tylko dwa punkty (18:25). W trzeciej partii też do pewnego momentu trwała wyrównana walka. Jednak gospodarze w pewnym momencie znowu odskoczyli (14:10). Piazza wziął czas i bełchatowianie odrobili dwa punkty, ale na drugą przerwę techniczną zeszli przegrywając 12:16. Lokomotiw znowu jednak przykręcił pedał gazu. Przy stanie 19:14 dla gospodarzy trener PGE Skry wykorzystał drugi czas na żądanie. Siatkarze z Nowosybirska mając taką przewagę nie mogli jej zmarnować. Wygrali seta 25:19, spotkanie 3:0, a piłka meczowa to był wygrywający serwis Artioma Smoljara. W drugim meczu tej grupy Chaumont VB podejmie w środę Dynamo Moskwa (godz. 20.30). PGE Skra w 3. kolejce zmierzy się Dynamem 17 stycznia w stolicy Rosji. Paweł Pieprzyca Lokomotiw Nowosybirsk - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:18, 25:18, 25:19) Lokomotiw: Ekszi, Rodiczew, Kurkajew, Grozer, Sawin, Smoljar, Gołubiew (libero) oraz Martyniuk (libero). PGE Skra: Kłos, Łomacz, Ebadipour, Lisinac, Romać, Bednorz, Piechocki (libero) oraz Janusz, Czarnowski, Penczew, Milczarek (libero).