Przed wyjazdem do Czarnogóry trener PGE Skry Jacek Nawrocki podkreślał, że żadnego rywala w grupowych rozgrywkach nie można lekceważyć i - by uniknąć przykrych niespodzianek - do każdego meczu trzeba podchodzić z maksymalną koncentracją. Pojedynek z Budvanską Rivijerą mistrzowie Polski rozpoczęli jednak rozkojarzeni. Już na początku dwa błędy przytrafiły się hiszpańskiemu rozgrywającemu Miguelowi Falasce. Gospodarze szybko objęli prowadzenie 3:0 i taką przewagę utrzymali do pierwszej przerwy technicznej. Później powiększyli ją do pięciu oczek. Bełchatowianie szybko jednak wrócili "do gry". Przy stanie 8:13 na zagrywkę wszedł Marcin Możdżonek, który pole serwisowe opuścił dopiero po ośmiu punktach z rzędu zdobytych przez jego zespół. Później goście kontrolowali przebieg gry i wygrali seta 25:21. W pierwszej partii podopieczni Jacka Nawrockiego bardzo dobrze grali blokiem. Na siatce panowali również w drugim secie, który od początku do końca układał się po ich myśli. Tym razem to PGE Skra rozpoczęła grę od prowadzenia 3:0. Nie oddała go do końca seta, którego bez problemów wygrała 25:17. W trzecim przyjezdnym znów przytrafiło się kilka słabszych momentów, dzięki którym gospodarze mogli prowadzić. W końcówce bełchatowianie byli jednak skoncentrowani i nie dopuścili, by mecz się przedłużył. Wygrali trzecią partię 25:22 i cały mecz 3:0. Kolejne spotkanie w LM PGE Skra rozegra 26 października w Łodzi. Rywalem mistrza Polski będzie francuski Tours VB. Po meczu powiedzieli: Trener PGE Skry Bełchatów Jacek Nawrocki: "Te ostatnie inauguracje w LM - rok temu ciężki mecz w Zalau, dwa lata temu przegrana, trzy lata temu przegrana - nie zawsze nam wychodziły i myślę, że troszkę gdzieś tam byliśmy przemotywowani i stąd nerwowość w pierwszej fazie gry. Na szczęście to minęło. Nasz blok wynikał z dobrej znajomości rozgrywających rywala. Nie funkcjonowałby jednak bez zagrywki. Można mieć pretensje, że trochę zbyt dużo zepsuliśmy tych serwisów, jak na klasę zespołu z Czarnogóry. Taka zagrywka ułatwiła nam jednak grę w bloku i obronie". Bartosz Kurek: "Ciężko było wejść w mecz przy tak sennej atmosferze na trybunach. Fajnie, że sobie z tym szybko poradziliśmy, bo to jest zdradliwe. Zespół, który nie ma nic do stracenia, nakręca się swoją grą. Nam jest trochę ciężej. Znaleźliśmy jednak swój rytm, gdzieś w połowie seta odzyskaliśmy nad nim kontrolę i było już bardzo dobrze". Daniel Pliński: "Czasami są takie mecze, że rozgrywacze "leżą" i tak było dziś. Nieźle się ich czytało. Wiadomo, że jeżeli odrzuci się przeciwnika od siatki, to łatwiej ustawić blok. Dzisiaj udało nam się to zrobić. Ten mecz to już jednak historia. Cieszę się, że wygraliśmy, ale trzeba już myśleć o kolejnych spotkaniach". Budvanska Rivijera Budva - PGE Skra Bełchatów 0:3 (21:25, 17:25, 22:25) Budvanska Rivijera Budva: Milan Markovic, Ivan Raic, Nemanja Dukic, Gojko Cuk, Simo Dabovic, Vojin Cacic, Ivan Rasovic (libero) oraz Veljko Petkovic, Nemanja Stevanovic, Vladimir Cedic. PGE Skra Bełchatów: Michał Winiarski, Marcin Możdżonek, Mariusz Wlazły, Bartosz Kurek, Daniel Pliński, Miguel Falasca, Paweł Zatorski (libero) oraz Paweł Woicki, Aleksandar Atanasijevic, Konstantin Cupkovic, Wytze Kooistra.