Dla podopiecznych Sebastiana Świderskiego był to mecz ostatniej szansy. Tylko zwycięstwo przedłużało nadzieję kędzierzynian na awans do kolejnej fazy rozgrywek. Mocno skoncentrowani wyszli na środowe spotkanie podopieczni Sebastiana Świderskiego i dzięki temu w pierwszych minutach meczu wypracowali trzypunktowe prowadzenie (8:5). Skutecznym atakiem, a potem asem popisał się Holender Dick Kooy. Belgom tymczasem w tym elemencie zdarzyło się kilka błędów. W drugiej połowie seta zrobiło się bardziej nerwowo, drużyny pokazały kilka długich, zaciętych wymian piłek. Żadna nie odpuszczała. Przy stanie 21:21 wyrównał kapitan gości Hendrik Tuerlinckx. Końcówka partii była walką na przewagi. Goście zdobywali zwycięskie punkty, posyłając piłki tuż za blok ZAKS-y. W drugiej partii zespół z Roeselare wyraźnie złapał wiatr w żagle. Wzmocnił zagrywkę i udanie kończył ataki. ZAKSA grała natomiast bez pomysłu, znacznie pogorszyła serwis, przyjęcie i nie umiała ustawić skutecznego bloku. Przy drugiej przerwie technicznej goście prowadzili już siedmioma punktami. Skutecznie atakowali m.in. Gertjan Claes i Joppe Paulides. Przez moment wydawało się, że ekipę z Opolszczyzny poderwie Grzegorz Bociek, który posłał dwa asy. Trener gospodarzy wprowadził też na boisko nowych zawodników, łącznie z rozgrywającym Dustinem Schneiderem. To jednak nie wystarczyło. ZAKSA nie umiała znaleźć sposobu na rywali i musiała uznać wyższość przeciwnika, przegrywając seta aż dziesięcioma punktami. Podopieczni Świderskiego na początku kolejnego starcia wyraźnie chcieli się zrehabilitować. M.in. dzięki grze blokiem wypracowali trzypunktowe prowadzenie (8:5). Na drugiej z przerw technicznych, po dwóch kolejnych asach Jurija Gladyra, kędzierzynianie mieli już sześć punktów przewagi, a kibice śpiewali "Jeśli wiara czyni cuda, my wierzymy, że się uda". Gospodarze nie odpuścili do końca. Belgowie nie potrafili nawiązać walki i tym razem to oni schodzili z parkietu pokonani. Czwartą partię ZAKSA rozpoczęła skutecznie postawionym blokiem, wypracowując chwilę później dwupunktową przewagę. Potem zaczął się zacięty pojedynek o każdą piłkę. Na drugiej z przerw technicznych to Belgowie mieli dwa punkty więcej. ZAKS-ie udało się jeszcze wyrównać na 20:20, ale goście nie dali się wytrącić z rytmu. Po tym jak Bociek pomylił się w zagrywce, mieli piłkę meczową, a ostatni punkt zespół z Roeselare zdobył, blokując Łukasza Wiśniewskiego. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Knack Roeselare 1:3 (26:28, 15:25, 25:17, 23:25) ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Grzegorz Bociek, Jurij Gladyr, Dick Kooy, Łukasz Wiśniewski, Michał Ruciak, Paweł Zagumny - Piotr Gacek (libero) - Marcin Możdżonek, Dan Lewis, Dominik Witczak, Wojciech Ferens.Knack Roeselare: Hendrik Tuerlinckx, Eemi Tervaportti, Gertjan Claes, Joppe Johannes Paulides, Pieter Coolman, Matthijs Verhanneman - Lowie Stuer (libero) - Stijn D'Hulst. Tabela: m z p sety pkt 1. Knack Roeselare 4 4 0 12-3 12 2. VfB Friedrichshafen 4 2 2 9-7 7 3. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 4 2 2 8-8 5 4. Galatasaray Stambuł 4 0 4 1-12 0 Sebastian Świderski, trener ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle: - Niestety, popełniliśmy w środę za wiele błędów w decydujących momentach. Bardzo nerwowo było w naszej obronie, piłka była za nisko dogrywana, mieliśmy też problemy w kontrze. Ale przede wszystkim nie graliśmy cierpliwie, co z kolei robił z powodzeniem zespół z Roeselare. Chcieliśmy dziś za wszelką cenę od razu zdobywać punkty. Z takim przeciwnikiem to się mści. Belgowie bardzo dobrze grają taktycznie, dobrzy są też w obronie. Trudno wygrywa się z nimi w końcówkach, bo to zespół przyzwyczajony do zwycięstw, nie odpuszcza. Zabrakło trochę umiejętności, doświadczenia i szczęścia. Przed nami spotkanie z VfB Friedrichshafen. Będzie to absolutnie mecz o wszystko. Nie możemy w nim stracić nawet punktu. Będziemy też liczyć, że w innych grupach gra ułoży się dobrze dla nas. Hendrik Tuerlinckx, kapitan Knack Roeselare: - Na pewno nie był to dla nas łatwy mecz. Zespół z Kędzierzyna-Koźla to bardzo dobra drużyna. Wygraliśmy, bo rozegraliśmy to spotkanie lepiej taktycznie. Dobrze wyglądała też nasza zagrywka. Byliśmy cierpliwsi i kontrolowaliśmy grę, nawet wtedy, gdy zdarzały się w niej błędy. W trzecim secie pogorszył się nasz serwis, tymczasem Zaksa poprawiła przyjęcie i stąd nasza porażka w tej partii. Pomogło nam również to, że nie mieliśmy presji po wygranych w poprzednich meczach. Mogliśmy się bardziej cieszyć spotkaniem, grać spokojniej, a przez to skuteczniej. Michał Ruciak, kapitan ZAKS-y: - Byliśmy w środę zespołem słabszym. Belgowie nie popełniali zbyt wielu błędów, starali się grać równo, nie psuć zagrywek, utrudniali nam przyjęcie. Grało się ciężko przez cały mecz. W pierwszym i czwartym secie mieliśmy szanse, by odwrócić wynik na swoją korzyść. Żałujemy, że nie doprowadziliśmy do tie-breaku i nie ugraliśmy choć jednego punktu. Przed nami jednak jeszcze dwie kolejki. Może wyniki w innych spotkaniach ułożą się po naszej myśli i będziemy jeszcze mogli awansować.