Na wyjeździe Skra przegrała 2:3 i w łódzkiej Atlas Arenie mistrzowie Polski musieli wygrać 3:0 lub 3:1, żeby bezpośrednio awansować do Final Four. W przypadku zwycięstwa bełchatowian 3:2, triumfatora dwumeczu musiałby wyłonić "złoty set".Podopieczni Miguela Falaski przystąpili do pojedynku zdenerwowani. Stawka spotkania wyraźnie wpłynęła na ich poczynania w pierwszym secie. Włoski zespół, prowadzony przez byłego znakomitego siatkarza Nikolę Grbicia, rozpoczął spotkanie z dużym animuszem. Skrze we znaki dawał się zwłaszcza jej były zawodnik Aleksandar Atanasijević. Serb, podobnie jak w pierwszym spotkaniu atakował mocno, odważnie i skutecznie. Co gorsza, bełchatowianie sami popełniali też sporo błędów. Przełożyło się to na wynik - 1:5. Przerwa na życzenie Falaski poprawiła sytuację, ale na pierwszej przerwie technicznej goście wygrywali 8:5.Później niestety gra Skry pozostawiała wiele do życzenia. Mistrzowie Polski sporo psuli zwłaszcza w ataku. Kiedy kolejny raz piłkę w aut posłał Facundo Conte przewaga Włochów wynosiła już sześć punktów (16:10). Niemoc Skry "przełamał" dopiero Mariusz Wlazły. Przewaga gości była już jednak wyraźna. Po sprytnej kiwce doświadczonego Gorana Vujevicia było już 20:11 dla Sir Safety Perugia. Stało się wtedy jasne, że ten set jest już stracony. Skra wprawdzie jeszcze odrobiła część strat, ale w końcówce znów bełchatowianie popełnili proste błędy - Srecko Lisinać pomylił się z krótkiej, a Conte zaatakował w aut - 25:16 dla Sir Safety Perugia.Wyraźnie przegrany set nie podłamał mistrzów Polski. W drugiej partii gra Skry wyglądała dużo lepiej. Z akcji na akcję "rozkręcał" się Wlazły. Coraz lepiej radził sobie Conte i to gospodarze zyskali przewagę - 8:7, 16:13, 19:15. Końcówka należała do gospodarzy, którzy wygrali drugiego seta 25:22. Na początku trzeciej partii Atanasijević "bombardował" zagrywką i głównie dzięki niemu goście prowadzili 5:0. W końcu Serb się pomylił i tak Skra zdobyła pierwszy punkt w tym secie. Włosi dominowali, a bełchatowianie nie mogli znaleźć recepty, żeby ich zatrzymać. Przy stanie 15:8 na boisku pojawił się Michał Winiarski, który odmienił grę Skry. Podopieczni Falaski zdobyli pięć punktów z rzędu (13:15)! Serię naszej drużyny przerwał dopiero Rocco Barone z krótkiej.Skra złapała wiatr w żagle, a Winiarski grał jak profesor - znakomicie w obronie i w ataku. Świetnie polu zagrywki spisywał się także Karol Kłos. Przewaga gości topniała. Bełchatowianie zablokowali Atanasijevicia, Serb nie mógł pogodzić się z decyzją sędziów i mocno protestował za co dostał czerwoną kartkę, a Skra punkt i w ten sposób straty zostały odrobione (19:19)! Powtórki telewizyjne wykazały, że Atanasijević nie miał racji. To był punkt zwrotny w tym secie. Po kapitalnych zagrywkach Kłosa Skra prowadziła 22:19. Ta przewaga wystarczyła mistrzom Polski, żeby przechylić szalę zwycięstwa w tym secie na swoją korzyść (25:23).Podbudowana zwycięstwem w niesamowitych okolicznościach Skra nie zmarnowała szansy. W czwartym secie bełchatowianie dominowali na boisku niesieni dopingiem kibiców. Mistrzowie Polski wygrali 25:18 i awansowali do najlepszej czwórki Ligi Mistrzów.Skra w półfinale Final Four zmierzy się z Asseco Resovią. Rzeszowianie w rewanżu przegrali z rosyjskim Lokomotiwem Nowosybirsk 2:3, ale pierwsze spotkanie wygrali 3:1. Nigdy wcześniej dwie polskie drużyny nie wystąpiły w turnieju finałowym LM. W drugim półfinale Berlin Volleys zagra z Zenitem Kazań. PGE Skra Bełchatów - Sir Safety Perugia 3:1 (16:25, 25:22, 25:23, 25:18) PGE Skra Bełchatów: Nicolas Marechal, Srecko Lisinać, Nicolas Uriarte, Facundo Conte, Karol Kłos, Mariusz Wlazły - Ferdinand Tille (libero) - Michał Winiarski, Wojciech Włodarczyk, Kacper Piechocki, Aleksa Brdjovic, Andrzej Wrona. Sir Safety Perugia: Goran Vujević, Simone Buti, Aleksandar Atanasijević, Christian Fromm, Thomas Beretta, Luciano de Cecco - Andrea Giovi (libero) - Georgios Tzioumakas, Joseph Sunder, Adriano Paolucci, Rocco Barone, Fabio Fanuli.