W pierwszej kolejce podopieczni Miguela Falaski wygrali na wyjeździe z Jihostroj Czeskie Budziejowice 3:1. Tym razem nie stracili seta w starciu z mało znanym belgijskim zespołem.W pierwszym secie tylko na początku walka była wyrównana. Po pierwszej przerwie technicznej przewaga Skry była coraz większa. Na drugą przerwę techniczną bełchatowianie schodzili prowadząc 16:13. Potem "odjechali" rywalom na 21:14. Ostatni punkt w tej partii, wygranej przez Skrę 25:17, zdobył atakiem ze środka Karol Kłos.Drugi set toczył się pod dyktando mistrzów Polski, ale przytrafił im się przestój, co wykorzystali goście zdobywając cztery punkty z rzędu (14:12). Skra błyskawicznie wróciła na właściwe tory. Za sprawą świetnej zagrywki Wojciecha Włodarczyka gospodarze wypracowali bezpieczną przewagę (19:14), której nie oddali już do końca.Trzeci set to już dominacja Skry. Belgowie stracili ochotę do gry, popełniali mnóstwo błędów i nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z Mariuszem Wlazłym i spółką. Kolejnym rywalem podopiecznych Miguela Falaski będzie austriacki Hypo Tirol Innsbruck, z którym bełchatowianie zmierzą się 2 grudnia na wyjeździe. Po meczu powiedzieli: Miguel Falasca (trener PGE Skry Bełchatów): "Jestem zadowolony nie tylko z wyniku ale też ze stylu zaprezentowanego przez mój zespół. Cieszę się też z poziomu koncentracji moich podopiecznych. W naszym wykonaniu było to z pewnością znacznie lepsze spotkanie niż nasz ostatni ligowy pojedynek z zespołem z Gdańska. Dzisiaj wygraliśmy pewnie, choć nie było to aż tak łatwe zwycięstwo, jak wskazywałby wynik. Druga wygrana w LM pozwoli nam z większym spokojem przygotowywać się do kolejnych spotkań". Karol Kłos (środkowy PGE Skry Bełchatów): "Nikogo nie lekceważymy, co było chyba widać w dzisiejszym spotkaniu, do którego podeszliśmy stuprocentowo skoncentrowani. To było ważne, zwłaszcza po poprzednich meczach, w których przytrafiały nam się przestoje i głupie błędy. Staramy się to wyeliminować. Dzisiaj się udało. Naszą siłą jest też to, że mamy dobry, równy zespół, w którym każdy z każdym dobrze się rozumie. Chyba każdy trener chciałby mieć taką drużynę, w której praktycznie nie ma znaczenia to, który z zawodników jest na boisku". Kris Tanghe (trener Precury Antwerpia): "Patrząc na skład Skry należało się spodziewać, że będzie to dla nas bardzo trudny przeciwnik. Gra tu wielu bardzo dobrych i utytułowanych zawodników, a dla naszej młodej drużyny to pierwszy sezon w Lidze Mistrzów. Dopiero zbieramy doświadczenie i uczymy się gry na tym poziomie. Dzisiaj dostaliśmy srogą lekcję od drużyny, która praktycznie nie miała słabych punktów. Próbowaliśmy się przeciwstawić, ale niewiele to dało. Mam jednak nadzieję, że gdy Skra przyjedzie do nas na rewanż, to nie będzie już miała tak łatwo". Yannick Van Harskamp (kapitan Precury Antwerpia): "Fajnie się grało przed takimi kibicami, którzy żywiołowo reagowali na to, co się działo na boisku. Dla zawodników to fajna sprawa. Na boisku było już jednak znacznie gorzej. Próbowaliśmy różnych rzeczy, ale Skra była dzisiaj dla nas za dobra i nie byliśmy w stanie jej zatrzymać". PGE Skra Bełchatów - Precura Antwerpia 3:0 (25:17, 25:18, 25:17) PGE Skra Bełchatów: Srecko Lisinać, Nicolas Uriarte, Wojciech Włodarczyk, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Michał Winiarski - Ferdinand Tille (libero) - Aleksa Brdjović, Maciej Muzaj. Precura Antwerpia: Floris Van Rekom, Sebastiaan Van Bemmelen, Marien Moreau, Gijs Jorna, Michael Andrei, Yannick Van Harskamp - Dennis Deroey (libero) - Tom Van Walle, Thomas Konings, Sander Depovere. Hypo Tirol Innsbruck - Jihostroj Czeskie Budziejowice 3:0 (25:22, 25:19, 25:14) Tabela: m z p sety pkt 1. PGE Skra Bełchatów 2 2 0 6-1 6 2. Hypo Tirol Innsbruck 2 1 1 3-3 3 3. Precura Antwerpia 2 1 1 3-4 3 4. Jihostroj Czeskie Budziejowice 2 0 2 1-6 0