Trudne, ale nie niemożliwe - takie było zadanie PGE Skry przed meczem w Kazaniu. Po porażce 1:3 we własnej hali bełchatowianie musieli wygrać w Tatarstanie za trzy punkty i zwyciężyć w tzw. złotym secie. W pierwszych dwóch ćwierćfinałach do dodatkowej partii zdołały doprowadzić Sir Sicoma Monini Perugia i Cucine Lube Civitanova. PGE Skra nie poszła jednak ścieżką wytyczoną przez Włochów. Rosjanie nie zmarnowali zaliczki z pierwszego meczu i po trzech setach czwartkowego starcia byli już pewni awansu. Początek spotkania zapowiadał się na pojedynek Maksima Michajłowa z Taylorem Sanderem. Rosjanin skutecznie atakował z prawego skrzydła, amerykański przyjmujący odpowiadał zbiciami z lewego oraz tzw. szóstej strefy. Obecność Sandera w szóstce jeszcze kilka dni temu była sporą niewiadomą. W niedzielę, z powodu problemów z kolanem, oglądał z boku spotkanie z Vervą Warszawa Orlen Paliwa. W pierwszych fragmentach partii otwierającej mecz prezentował się nieźle, z czasem wyraźnie jednak osłabł. Mimo to PGE Skra jako pierwsza odskoczyła na dwa punkty, obejmując prowadzenie 9:7 po autowym ataku Aleksandra Wołkowa. Po chwili pomylili się również Earvin Ngapeth i Michajłow, a po bloku polskiej drużyny jej przewaga wzrosła do pięciu punktów. Gospodarze popełnili aż sześć błędów w polu serwisowym i przed końcowym fragmentem partii bełchatowianie prowadzili 20:16. Zenit szybko zmniejszył jednak straty do zaledwie punktu, blokując atak Duszana Petkovicia. Tyle że zagrywka Milada Ebadipoura i kontratak zakończony przez Sandera przywróciły inicjatywę PGE Skrze, która wygrała 25:22. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Umiejętność odrabiania strat bełchatowianie pokazali w PlusLidze, wygrywając z Vervą 3:1 mimo porażki w pierwszym secie. W drugiej partii czwartkowego meczu Karol Kłos szybko zablokował widowiskowy atak Ngapetha, ale blokiem po zbiciu Petkovicia odpowiedział Bartosz Bednorz. Polski przyjmujący Zenitu zaczął mecz nie najlepiej, ale w drugim secie wyraźnie odżył i otrzymywał coraz więcej piłek. Po stronie PGE Skry było natomiast sporo kłopotów z płynnością akcji, co Rosjanie wykorzystali, prowadząc 9:5. Goście zbliżyli się do rywali po asach serwisowych Petkovicia i Sandera. Amerykanin miał jednak duże problemy w pozostałych elementach gry. Zawodnicy z Bełchatowa nie radzili sobie w trudniejszych sytuacjach w ataku, a gospodarze często utrudniali im życie zagrywką. Po dwóch błędach Ebadipoura Zenit prowadził już 22:16 i nie miał problemów z wygraniem partii. Bełchatowianie stanęli więc pod ścianą. Od tej pory rywale potrzebowali bowiem do awansu zaledwie jednego wygranego seta. W pierwszych akcjach trzeciego na wysoki poziom ponownie wskoczył Michajłow, po jego akcjach Rosjanie prowadzili 6:4. Siatkarze z Polski szybko wyrównali przy zagrywce Ebadipoura, ale gospodarze błyskawicznie odskoczyli na trzy punkty. Przy stanie 14:11 dla rywali trener PGE Skry, Michał Mieszko Gogol, wykorzystał drugą w tym secie przerwę. Jego zawodnicy wciąż mieli jednak problemy z przyjęciem. Gdy Sander po raz kolejny nie poradził sobie z zagrywką Michajłowa, Amerykanina zastąpił Milan Katić. Tyle że goście przegrywali już wówczas pięcioma punktami. Zenit coraz częściej przeprowadzał ataki z wykorzystaniem środkowych, do tego w siatkę zaatakował Petković. Ostatnią deską ratunku mogły być zagrywki Mateusza Bieńka, ale nawet po mocnym serwisie reprezentanta Polski nie udało się wykorzystać kontrataku. PGE Skra przegrała 17:25 i straciła szanse na półfinał LM.Kolejne sety nie miały większego znaczenia, więc trener gospodarzy posłał w bój mocno przemeblowaną szóstkę. Na ławce usiedli m.in. Ngapeth, Bednorz i Michajłow. W drużynie z Bełchatowa rezerwowych pojawiło się nieco mniej, ale szansę otrzymali choćby Mikołaj Sawicki i Norbert Huber. Seria dobrych serwisów Bieńka pozwoliła gościom objąć prowadzenie 4:0. Po dwóch mocnych zagrywkach Sawickiego przewaga PGE Skry wzrosła do sześciu punktów. Rywale popełniali mnóstwo błędów i właściwie bez walki przegrali 13:25.W tie-breaku gospodarze prezentowali się jednak znacznie lepiej i nawiązali rywalizację z PGE Skrą. Bełchatowianie objęli prowadzenie, ale nie potrafili go przypilnować. Przy zagrywce Lorana Alekny, rezerwowego rozgrywającego, Zenit objął prowadzenie 8:7. Po chwili asem serwisowym popisał się jeszcze Fiodor Woronkow. Po drugiej stronie siatki też było już wtedy nieco więcej rezerwowych, na parkiecie pojawił się 22-letni środkowy Sebastian Adamczyk. PGE Skra w takim zestawieniu strat już nie odrobiła i przegrała piątą partię 12:15.Awans siatkarze Zenitu mogli świętować wspólnie z kibicami, którym udostępniono połowę miejsc w pięciotysięcznej hali. Półfinałowym rywalem Zenitu będzie Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która w środę po złotym secie wyeliminowała Lube. Pierwszy mecz zostanie rozegrany za dwa tygodnie w Kazaniu. Zenit Kazań - PGE Skra Bełchatów 3:2 (22:25, 25:19, 25:17, 13:25, 15:12) Skra: Petković, Kłos, Sander, Łomacz, Bieniek, Ebadipour - Piechocki (libero) oraz Mitić, Sawicki, Katić, Huber, Milczarek (libero), Adamczyk Zenit: Michajłow, Wolwicz, Ngapeth, Butko, Wołkow, Bednorz - Gołubiew (libero) oraz Surmaczewski, Ziemczonok, Woronkow, Alekno, Krotkow (libero) Damian Gołąb