Skra na wyjeździe zdemolowała włoski zespół wygrywając 3:0. W rewanżu bełchatowianom wystarczyły dwa wygrane sety, żeby awansować.Goście chcieli zatrzeć niekorzystne wrażenie z pierwszego spotkania i w pierwszej partii gra była wyrówna, a losy decydowały się w emocjonujące końcówce. Więcej zimnej krwi zachowali siatkarze Skry, którzy wygrali 26:24.W drugim secie goście narzucili swój styl gry i pewnie wygrali 25:19. Trzecia odsłona to znów zacięta walka o każdy punkt. Końcówka należała jednak do mistrzów Polski - 25:22 i awans Skry do 2. rundy stał się faktem.Bełchatowianie nie spuścili z tonu i czwartym secie dyktowali warunki na boisku. Skra wygrała 25:21 i cały mecz 3:1.W barwach Cucine Lube Treia wystąpił Bartosz Kurek, którego zabrakło w pierwszym spotkaniu z powodu kontuzji. W drugiej rundzie play off Skra zmierzy się również z włoskim zespołem Sir Safety Perugia, który wyeliminował Jastrzębski Węgiel. Po meczu powiedzieli: Mariusz Wlazły (kapitan PGE Skry Bełchatów): "Cieszę się, że w tej chwili jest inna formuła rozgrywek, bo w przeszłości nie zawsze drużyna lepsza wchodziła do następnej rundy. Teraz decydują punkty zdobyte w dwumeczu i dopiero w przypadku takiej samej liczby jest tzw. złoty set. To bardzo sprawiedliwe. I dzięki temu wynik, który uzyskaliśmy we Włoszech, stawiał nas w trochę lepszej sytuacji, aczkolwiek nic nam jeszcze nie dawał, bo musieliśmy wygrać przynajmniej dwa sety. Na pewno jednak inaczej się gra mając taką zaliczkę w postaci wyjazdowej wygranej "za trzy". W takiej sytuacji trudniej jest rywalom. Cieszymy się, że nie zmarnowaliśmy tej zaliczki. Cieszy nas również to, że jak zwykle w Łodzi dopisali kibice i mogliśmy się zaprezentować przed tak liczną publicznością. Do tego wygraliśmy mecz i awansowaliśmy do następnej rundy, więc był to dla nas udany dzień". Kacper Piechocki (libero PGE Skry Bełchatów): "Mimo zwycięstwa we Włoszech docenialiśmy klasę rywala, bo w tej fazie rozgrywek nie ma już słabych drużyn. Spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania, ale czujemy się mocni i wiemy, że przy naszym dobrym dniu możemy pokonać każdego. Cały czas byliśmy skoncentrowani, co pokazał czwarty set. Mieliśmy już wówczas awans, na boisko wyszła teoretycznie druga szóstka i udowodniliśmy, że mamy na tyle silny skład, że w każdym ustawieniu jesteśmy w stanie wygrywać nawet z tak silnym rywalem. Okazaliśmy się lepsi od włoskiej drużyny i mam nadzieję, że podobnie będzie w kolejnej rundzie, w której zagramy z Perugią. Wierzę, że wyjdziemy z tej rywalizacji zwycięsko i pojedziemy na Final Four". Karol Kłos (środkowy PGE Skry Bełchatów): "Spodziewałem się trudnego meczu i tak było. Rywale bardzo dobrze grali i mocno ryzykowali zagrywką, bo chyba tylko w tym mogli upatrywać swojej szansy na zwycięstwo. Pierwszy set był podobny do pierwszej partii we Włoszech. W obu popełnili błędy w końcówce, a my wytrzymaliśmy. W drugim nas dopadli i wygrali. Na pewno w ataku pomagał im Bartek Kurek, dzięki któremu mieli większą siłę rażenia. Po drugim secie trener nam jednak powtarzał, że to my mamy cztery sety, a oni nie mają jeszcze nic. I to oni muszą się napinać, gonić i nerwowo grać. My mieliśmy wytrzymać ich napór i grać swoje. Tak też zrobiliśmy". PGE Skra Bełchatów - Cucine Lube Treia 3:1 (26:24, 19:25, 25:22, 25:21) PGE Skra Bełchatów: Nicolas Marechal, Srecko Lisinac, Nicolas Uriarte, Facundo Conte, Karol Kłos, Mariusz Wlazły - Ferdinand Tille (libero) - Aleksa Brdjovic, Michał Winiarski, Andrzej Wrona, Wojciech Włodarczyk, Konrad Piechocki. Cucine Lube Treia: Marko Podrascanin, Michele Baranowicz, Bartosz Kurek, Dragan Stanković, Giulio Sabbi, Simone Parodi - Hubert Henno (libero) - Alessandro Paparoni, Jiri Kovar, Alessandro Fei, Natale Monopoli, Konstantin Shumov