Bełchatowianie źle rozpoczęli dwunaste w historii klubu występy w Lidze Mistrzów. Najlepszy francuski zespół okazał się bardzo wymagającym rywalem. Już początek spotkania pokazał, że wicemistrzom kraju nie będzie łatwo. Mecz lepiej rozpoczęli bowiem goście, którzy dzięki dobrej zagrywce reprezentanta Francji Stephana Boyera i Serba Nokoli Mijailovicia prowadzili 5:1, a na pierwsza przerwę techniczną schodzili wygrywając 8:7. Od tej pory jednak na boisku dominowali już bełchatowianie. Po sześciu zdobytych z rzędu punktach gospodarze odskoczyli na 13:9, a po kolejnym ataku ze środka Srećko Lisinaca było 20:13. Seta zakończył zaś popsutą zagrywką najlepszy w Chaumont VB Boyer. Wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem, ale druga partię znów lepiej zaczęli mistrzowie Francji, którzy prowadzili 8:5, a po asie serwisowym Kubańczyka Javiera Gonzaleza 14:9. W tej części meczu goście prezentowali się lepiej od popełniających dużo błędów podopiecznych włoskiego trenera Roberto Piazzy i do końca seta utrzymywali bezpieczną przewagę. Mocną zagrywką zakończył go Yacine Louati. W trzeciej odsłonie siatkarze PGE znów nie mogli poradzić sobie ze świetnie serwującymi siatkarzami Chaumont VB i potężnymi atakami Boyera. Po kolejnych akcjach w wykonaniu atakującego "Trójkolorowych" mistrzowie Francji prowadzili 11:8, a następnie 16:11. Skra próbowała odwrócić losy tego seta, lecz przewaga okazała się zbyt duża. Zwycięstwo francuskiej ekipy tym razem potężną zagrywką przypieczętował Mijailović. Kolejna odsłona była najbardziej wyrównana - walka toczyła się punkt za punkt i wymiana ciosów trwała do końca. Po ataku Boyera francuski zespół miał piłkę meczową (24:23), lecz lider Chaumont VB trafił w siatkę. Później gra toczyła się na przewagi, a publiczność w wielkich emocjach oglądała końcówkę na stojąco. W niej więcej zimnej krwi zachowali goście, którzy wykorzystali czwartego meczbola (29:27). W drugim meczu tej grupy Lokomotiw Nowosybirsk podejmie w czwartek Dynamo Moskwa. Kolejne spotkanie bełchatowianie rozegrają 20 grudnia na wyjeździe z Lokomotiwem. PGE Skra Bełchatów - Chaumont VB 52 Haute Marne 1:3 (25:19, 18:25, 19:25, 27:29) PGE Skra: Grzegorz Łomacz, Mariusz Wlazły, Srećko Lisinac, Karol Kłos, Bartosz Bednorz, Milad Ebadipour - Kacper Piechocki (libero) - Szymon Romać, Marcin Janusz, Patryk Czarnowski, Nikołaj Penczew. Chaumont VB 52: Yacine Louati, Jansen Vandoorn, Javier Gonzalez, Stephen Boyer, Nikola Mijailović, Kevin Rodriguez - Bryan Duqette (libero) - Michael Saeta, Wassim Ben Tara, Sauli Sinkkonen. Powiedzieli po meczu: Michał Winiarski (drugi trener PGE Skry): "To był znakomity mecz w wykonaniu Francuzów. Przede wszystkim ich zagrywka była zdecydowanie lepsza od naszej i ten element zdecydował o końcowym wyniku. Rzadko zdarza się, żeby sześć czy siedem strzałów poszło w linię. To też trochę łut szczęścia, które sprzyja lepszym. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, bo nasza grupa składa się z bardzo mocnych zespołów. Z każdym trzeba grać na sto procent, ale dziś to było za mało. Ten wynik niczego nie ustawia, przed rokiem te rozgrywki też rozpoczęliśmy od porażki, ale wyszliśmy z grupy. Takie mecze też się muszą zdarzyć". Mariusz Wlazły (kapitan PGE Skry): "Trzeba przyznać, że nasi rywale zagrywali dziś bardzo mocno, a do tego trafiali w boisko. Nasza zagrywka zeszła zaś poziom niżej i nie mogliśmy napsuć krwi mistrzom Francji. To pozwoliło im wrócić do gry. Wszyscy popełniliśmy błędy, które dotąd nam się nie zdarzały. Potem ciężko było gonić, mieliśmy kilka zrywów, ale to nie wystarczyło na dobrze grający i poukładany zespół". Stephen Boyer (atakujący Chaumont VB): "Wygraliśmy to spotkanie swoją walecznością. Wiedzieliśmy, że będzie ono bardzo trudne, ale zaryzykowaliśmy i to się opłaciło. Dziś bardzo wiele rzeczy nam wychodziło. Nie założę się, że powtórzymy taki mecz we Francji. Teraz jednak cieszymy się z pokonania mocnego rywala, jednego najtrudniejszych w grupie. Choć ta grupa jest bardzo mocna".