Po przegranej w pierwszym ćwierćfinale w Bełchatowie 1:3, polski zespół w rewanżu w Kazaniu miał niewielki margines błędu. Aby znaleźć się w najlepszej czwórce LM musiał bowiem zwyciężyć w czwartek z sześciokrotnym triumfatorem tych rozgrywek 3:0 lub 3:1, a do tego triumfować w złotym secie. Nadzieje na doprowadzenie do decydującej rozgrywki bełchatowianie mogli mieć jednak tylko w pierwszej partii, w której zwyciężyli po dobrej grze 25:22. W dwóch kolejnych partiach górą była już uznawana za faworyta drużyna z Rosji. Tym podopieczni słynnego trenera Władimira Alekny przypieczętowali swój awans do półfinału, w którym zmierzą się z Grupą Azoty Kędzierzyn-Koźle. "Dzisiejszy mecz to była transakcja wiązana. Wiedzieliśmy, że musimy zrobić dwie rzeczy: mocno zagrywać, odrzucić rywala od siatki, a później popracować dobrze w obronie. Udawało nam się to w pierwszym secie. Niestety zabrakło nam tej regularności w kontrataku na przestrzeni całego meczu i byliśmy po prostu słabsi siatkarsko od drużyny z Kazania" - ocenił szkoleniowiec PGE Skry. Gogol przyznał, że ciężko się gra z nożem na gardle. Jak tłumaczył, jego podopiecznym brakowało w kontratakach spokoju i cierpliwości. "Kiedy broniliśmy piłkę bardzo spieszyliśmy się, żeby ją szybko rozegrać i zaatakować. Za szybko chcieliśmy pewne rzeczy osiągnąć i wdać się w walkę na gołe pięści z przeciwnikiem. Dziś był on lepszy, kilka razy przełamał nas zagrywką i zasłużenie wygrał" - podsumował. Wcześniej drużyna z Bełchatowa pożegnała się z rozgrywkami Pucharu Polski i pozostała jej jedynie rywalizacja w ekstraklasie. Jak zapewnił Gogol, jego zespół rzuci teraz wszystkie siły na ligowe rozgrywki. "Zostało nam już tylko kilka meczów do rozegrania w tym sezonie i chcielibyśmy skończyć z medalem na szyi. Teraz kończy się nasz maraton grania co trzy dni. Mamy chwilę żeby odpocząć i popracować, by jak najlepiej przygotować się do play off" - podkreślił. (PAP) Autor: Bartłomiej Pawlak