Jastrzębianie wygrali swoją grupę, wyprzedzając na finiszu uznawany za faworyta turecki Halkbank Ankara. Francuzi zajęli w grupie drugie miejsca za włoska Coprą Elior Piacenza. Brązowi medaliści MP mają "w nogach" sobotni mecz ekstraklasy z kędzierzyńską ZAKS-ą, przegrany we własnej hali po niemal trzygodzinnej walce 2:3. - Mecz był wyczerpujący fizycznie i psychicznie, ale musimy być przyzwyczajeni do grania co trzy dni. Teraz jeszcze dodatkowo czeka nas podróż do Francji, jednak podczas przerwy świątecznej przeszliśmy mikrocykl treningowy pomyślany właśnie pod kątem styczniowych pojedynków - powiedział środkowy jastrzębian Patryk Czarnowski. W tym spotkaniu nie zagrali kontuzjowani atakujący Michał Łasko i Mateusz Malinowski. Ich miejsce musiał z konieczności zająć nominalny przyjmujący Nicolas Marechal. Francuz z polskim paszportem zdobył w tym spotkaniu 22 punkty, najwięcej w drużynie. Ma w ekipie mistrza Francji kilku znajomych, w tym narzeczonego swojej siostry Maxima Dilliesa. - Zawsze szukam pozytywów, nawet w przegranych spotkaniach. Popełniliśmy na początku sporo błędów, przegraliśmy dwa sety, ale potem pokazaliśmy, że jeden za drugiego skoczy w ogień, że jesteśmy drużyną. To jest ważne. A najlepszym sposobem, by zapomnieć o porażce jest kolejny pojedynek. I takie zadanie czeka nas w środę - dodał Czarnowski. We Francji podopieczni trenera Lorenza Bernardiego nadal będą sobie musieli radzić bez Michała Łasko. - Wolałbym oczywiście grać. Jestem już zmęczony siedzeniem obok parkietu podczas spotkań. Sam jeszcze nie wiem, kiedy wrócę do gry. Na razie biegam, ćwiczę, jednak mięsień łydki jest delikatny i po prostu potrzebuje czasu - powiedział PAP atakujący śląskiej drużyny. Jego zdaniem Francuzi będą trudnym rywalem dla kolegów. - Trzeba mieć cierpliwość, bo oni długo rozgrywają piłkę. Kiedy w siatkówce powiesz przed meczem, że się nie obawiasz, możesz przegrać z każdym. Dlatego nie ma mowy o jakiejś arogancji. Trzeba będzie grać "na maksa". I tyle - dodał Łasko. Początek środowego meczu o godz. 20.30.