Naszpikowany międzynarodowymi gwiazdami turecki zespół jest uważany za faworyta nie tylko grupy, ale całej Ligi Mistrzów w tym sezonie. Gospodarze wygrali dość pewnie. Dużych emocji dostarczył tylko pierwszy, długi i bardzo zacięty set. Jastrzębianie prowadzili w nim 14:11, potem 19:15 i 21:18. Do wygrania trzeba było jednak zdobyć aż 36 "oczek". Piłki setowe miały oba zespoły, gra skończyła się po błędzie gospodarzy w walce "na siatce". Najwyraźniej przegrana podrażniła faworyzowanych gospodarzy, bo w następnej partii zagrali zdecydowanie dokładniej, lepiej w obronie. A śląska drużyna popełniła sporo błędów i zdobywanie punktów szło jej bardzo ciężko. Goście jedynie przedłużali grę, jednak szans na odwrócenie losów seta nie mieli. Koncert gry "orkiestry" kierowanej przez brazylijskiego rozgrywającego Raphaela trwał i w trzeciej części spotkania. Jastrzębian bombardowali atakami Bułgar Matej Kazijski i Kubańczyk Osmany Juantorena. Ale w czwartym secie znów goście podjęli momentami wyrównaną walkę. Wyszli na prowadzenie 17:16 po serii trudnych zagrywek Simona van de Voorde. Końcówka należała jednak do Turków. Halkbank Ankara - Jastrzębski Węgiel 3:1 (34:36, 25:16, 25:17, 25:20) Halkbank: Raphael, Osmany Juantorena, Matej Kazijski, Mitar Tzourits, Emre Batur, Resul Tekeli - Nuri Sahin (libero) - Huseyin Koc, Can Ayvazoglu, Burutay Subasi. Jastrzębski Węgiel: Michal Masny, Michał Łasko, Krzysztof Gierczyński, Alen Pajenk, Simon van de Voorde, Michał Kubiak - Damian Wojtaszek (libero) - Tomas Jarmoc, Jakub Popiwczak, Rob Bontje, Dmytro Filippov