Jastrzębianie we własnej hali byli blisko doprowadzenia do tie-breaka, bowiem w czwartej partii przegrali dopiero 33:35, marnując po drodze pięć piłek setowych. "Trochę żal, bo mogliśmy grać piątego seta, a tak nasza sytuacja przed rewanżem jest trudniejsza. Na początku meczu byliśmy spięci, chcieliśmy na siłę szybko skończyć każdą akcję. Z ZAKS-ą taka próba sił może się źle skończyć. Dopiero od trzeciego seta graliśmy tak, jak wpaja nam to trener. Szkoda, że tak późno" - ocenił środkowy Jastrzębskiego Węgla. W sobotę w pojedynku ligowym jastrzębianie pokonali na swoim boisku Onico Warszawa 3:1. "To było bardzo ważne i potrzebne zwycięstwo, a przy okazji dobry trening, bo przecież na normalne zajęcia nie ma za bardzo czasu przy meczach co trzy dni. Wygraliśmy w dobrym stylu, co w kontekście środowego pojedynku jest istotne" - dodał Kosok. Jastrzębskiemu Węglowi nie udało się w LM przerwać serii porażek z kędzierzynianami. Ostatni raz w ekstraklasie pokonali Zaksę 9 stycznia 2015 - na wyjeździe 3:1. W minioną środę nie pomogła nawet wiedza ich trenera Ferdinando De Giorgiego, który zna ZAKS-ę, bowiem w poprzednich dwóch sezonach doprowadził ją do mistrzostwa Polski. "Do meczu nawet nie wiedziałem o tej niedobrej serii. Każda passa kiedyś się musi jednak skończyć. Mam nadzieję, że to nastąpi w środę i wygramy za trzy punkty, a potem rozstrzygniemy na swoją korzyść złotego seta" - stwierdził zawodnik. Zwycięzca tej rywalizacji zmierzy się z lepszym w dwumeczu pomiędzy Berlin Recycling Volleys i VfB Friedrichshafen. Pierwsze spotkanie w stolicy Niemiec goście - prowadzeni przez selekcjonera reprezentacji Polski Belga Vitala Heynena - wygrali 3:2. "Gdzieś tam z tyłu głowy to mamy, ale teraz musimy się skupić na środowym rewanżu. Myślę, że jeden polski zespół na pewno zagra w Final Four" - zakończył Grzegorz Kosok.