Przed tygodniem kibice z Kędzierzyna-Koźla mogli najpierw przecierać oczy ze zdumienia, a potem prężyć się z dumy. ZAKSA w wyjazdowym meczu z Lube udowodniła, że jej prezes nie rzuca słów na wiatr. Przed spotkaniem Sebastian Świderski w rozmowie z Interią przekonywał bowiem, że ligę włoską i polską dzieli dziś znacznie mniejszy dystans niż jeszcze kilka lat temu. Później siatkarze jego drużyny udowodnili to na boisku, rozgrywając jeden z najlepszych meczów klubowych drużyn znad Wisły w ostatnich sezonach. Wygrana 3:1 w hali utytułowanego rywala, który broni triumfu w Lidze Mistrzów, sprawiła, że po spotkaniu prezes aż uronił łzę ze wzruszenia. - Zrobiliśmy coś wielkiego i fajnego, wygraliśmy na bardzo ciężkim terenie z do tej pory najlepszą drużyną w Europie i na świecie. Bardzo się z tego cieszymy, ale na pewno nie możemy popadać w hurraoptymizm - przekonywał po meczu Łukasz Kaczmarek, atakujący ZAKS-y, przed kamerą klubowej telewizji. Krajobraz po trzęsieniu ziemi I choć kędzierzynianie postawili we Włoszech milowy krok w kierunku półfinału rozgrywek, ich awans wciąż nie jest oczywisty. Po porażce w Lube doszło bowiem do prawdziwego trzęsienia ziemi. Klub pożegnał trenera Ferdinanda de Giorgiego, zatrudniając w jego miejsce Gianlorenza Blenginiego, selekcjonera reprezentacji Włoch. Władze klubu przyznają jasno: triumf w LM jest dla nich ważniejszy nawet od mistrzostwa kraju. - Nie mamy zbyt wiele czasu, musimy więc skupić się na wydobyciu jakości, jaką ten zespół już ma. Skupiamy się na tym, co sami możemy pokazać. To ryzykowne przedsięwzięcie, bo sprawę komplikuje wynik pierwszego meczu. Trudności wynikają także z jakości, jaką dysponuje ZAKSA - stwierdził Blengini po objęciu funkcji. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Dla 51-letniego szkoleniowca to już drugie podejście do pracy w Lube. Wcześniej prowadził zespół w latach 2015-2017. Teraz ma przede wszystkim porozumieć się z najważniejszymi siatkarzami drużyny. Jak przekonują włoskie media, to właśnie problemy na linii trener - zawodnicy sprawiły, że w lutym Lube nie wygrało ani jednego meczu w lidze oraz pucharach. Symbolicznym obrazkiem było ściągnięcie z boiska Joandry’ego Leala. W spotkaniu z ZAKS-ą de Giorgi zdecydował się na taki ruch już po kilku nieudanych akcjach Kubańczyka z brazylijskim paszportem. Efekt “nowej miotły" nie będzie jedyną nadzieją Włochów na zwycięstwo. Wciąż mają w swoich szeregach gwiazdy światowej siatkówki. Oprócz Leala o sile zespołu stanowią Osmany Juantorena, Luciano de Cecco czy Robertlandy Simon. Przed tygodniem na swoim poziomie zagrał tylko ten ostatni, atuty pozostałych kędzierzynianie zneutralizowali. ZAKSA bez kalkulacji ZAKSA zagrała bowiem we Włoszech dokładnie tak, jak przez cały sezon prezentuje się w PlusLidze. A tam jest nie do zatrzymania. Zwycięstwo przyniosła jej gra cierpliwa i sprytna. Dzięki wyjazdowej wygranej do awansu kędzierzynianie potrzebują dwóch wygranych setów. Jeśli przegrają 0:3 lub 1:3, o losach półfinału przesądzi tzw. złoty set. - Jedyne, co możemy, to mieć takie samo podejście, jak w pierwszym meczu. Musimy oddać wszystko, co mamy, by wygrać. To jest nasz cel. Musimy wyjść i próbować wygrać mecz. Żadne kalkulacje, ile wygrać setów czy ile zdobyć punktów, nas nie interesują - podkreśla trener ZAKS-y Nikola Grbić, cytowany przez oficjalną stronę klubu. Serb skupia się na LM, dlatego w sobotnim starciu z Cuprum Lubin dał odpocząć kilku podstawowym zawodnikom. Porażka 2:3 niczego nie zmieniła, bo kędzierzynianie od dawna są pewni pierwszego miejsca po fazie zasadniczej PlusLigi. Chwila oddechu z pewnością się przydała, bo o ile podstawowa szóstka ZAKS-y imponuje, o tyle zbyt wielu wartościowych zmienników w drużynie nie ma. Kędzierzynianie będą mieć też kolejną okazję do poprawy bilansu starć polsko-włoskich. Do grudnia był on zdecydowanie korzystniejszy dla zespołów z Półwyspu Apenińskiego, które wygrały 12 z 13 poprzednich meczów z polskimi ekipami. Dwa tegoroczne starcia padły jednak łupem drużyn znad Wisły - oprócz ZAKS-y z Włochami uporała się także Verva Warszawa Orlen Paliwa, pokonując 3:2 Leo Shoes Modena. Jeśli kędzierzynianie awansują do czołowej czwórki LM, powtórzą wyczyn z sezonu 2017/2018. Wówczas zakończyli rozgrywki na czwartym miejscu. Tym razem w ewentualnym półfinale zmierzą się ze zwycięzcą pary PGE Skra Bełchatów - Zenit Kazań. Początek spotkania o godz. 18, transmisja w Polsacie Sport. Damian Gołąb