Po wygranych z PGE Skrą Bełchatów i Fenerbahce HDI Stambuł kędzierzynianom zostało do wykonania teoretycznie najprostsze zadanie i zrealizowali plan bez większych problemów. Belgijska drużyna przegrała z oboma tymi przeciwnikami, choć mecz z Turkami zakończył się dopiero po tie-breaku. Trener Grupy Azoty Nikola Grbić postanowił dać chwilę odpoczynku Aleksandrowi Śliwce, zastępując reprezentacyjnego skrzydłowego Adrianem Staszewskim. 30-letni siatkarz dobrze rozpoczął spotkanie, szybko zdobywając punkt zagrywką. Gospodarze objęli wyraźne prowadzenie 8:4 i nie oddali go już do końca partii. Kilka akcji udało im się zakończyć w efektowny sposób, jak wtedy, gdy rozgrywający Benjamin Toniutti zaskoczył rywali przebiciem z drugiej piłki. Przewaga kędzierzynian była spora, nie zachwiały nią nawet liczne błędy w polu serwisowym - tylko w pierwszym secie popełnili ich aż osiem. W drugim secie Grbić posłał w bój kolejnego rezerwowego. Łukasza Kaczmarka zastąpił Bartłomiej Kluth, ale nie najlepiej wprowadził się do gry. Dwa razy ataku nie zdołał skończyć również Staszewski i Belgowie objęli prowadzenie 5:2. Grupa Azoty dość szybko odrobiła straty, ale tym razem nie była w stanie odskoczyć rywalom tak sprawnie, jak w pierwszym secie. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! Dobrze w ataku spisywał się jednak Kamil Semeniuk, do tego zawodnicy Lindemans mieli problemy z przyjęciem zagrywki Toniuttiego. Właśnie po serwisie Francuza Grupa Azoty wygrywała już 20:15, a końcówkę rozegrała po mistrzowsku. Punkt zagrywką dołożył Jakub Kochanowski, potem Belgowie pomylili się w ataku i polu serwisowym. Gospodarze powtórzyli rezultat z pierwszego seta, ponownie wygrywając 25:19. W trzeciej partii Grupa Azoty od początku grała spokojniej. Do Semeniuka i Kochanowskiego w końcu dołączył Kluth, który na początku seta skończył dwa ataki. Przy prowadzeniu gospodarzy 7:4 trener Belgów Johan Devoghel poprosił o przerwę, by jego drużyna powstrzymała rywali przed ucieczką wzorowaną na poprzednich partiach. Mistrzom Polski było o to nieco trudniej, bo Grbić wprowadził na parkiet kolejnych rezerwowych - środkowego Krzysztofa Rejnę i libero Korneliusza Banacha. Następnie parkiet opuścił również Toniutti, którego zastąpił Rafał Prokopczuk.Mimo to kędzierzynianie objęli prowadzenie 17:13 i końcówka partii znów była pozbawiona emocji. Przydarzyło się im co prawda kilka błędów, takich jak dotknięcie siatki przez Prokopczuka, ale po drugiej stronie boiska nie było lidera, na którym można było oprzeć grę. Kilka punktów zdobył Matej Smidl, to było jednak za mało, by postraszyć mistrzów Polski. W ostatniej partii gospodarze zwyciężyli 25:17.Zespół z Kędzierzyna-Koźla wygrał wszystkie mecze we własnej hali bez straty seta i jest zdecydowanym liderem grupy A. Awans do ćwierćfinału powinien przypieczętować w styczniowym turnieju w Bełchatowie. Jego gospodarz, Skra, zajmuje w grupie drugie miejsce - w czwartek pokonała 3:1 Fenerbahce. Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle - Lindemans Aalst 3:0 (25:19, 25:19, 25:17) Grupa Azoty: Toniutti, Semeniuk, Smith, Kaczmarek, Kochanowski, Staszewski - Zatorski (libero) oraz Prokopczuk, Kluth, Banach (libero), Rejno, Zawalski Lindemans: Lecat, Oprins, Van de Voorde, Wiltenburg, Zoppellari, Rybicki - Verstraete (libero) oraz Smidl, Van de Velde, D’Heer Tabela: M Z-P sety pkt 1. Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle 3 3-0 9-0 9 2. PGE Skra Bełchatów 3 2-1 6-4 6 3. Fenerbahce HDI Stambuł 3 1-2 4-8 2 4. Lindemans Aalst 3 0-3 2-9 1 Damian Gołąb