Cztery dni temu obie drużyny spotkały się w tym samym miejscu w ramach meczu PlusLigi. Wówczas zawodnicy po obu stronach siatki stworzyli kapitalne widowisko, które zakończyło się dopiero w tie-breaku. Lepsi okazali się gospodarze, którzy w tym sezonie nie przegrali jeszcze ani jednego spotkania. Po wyrównanym początku wtorkowej rywalizacji bełchatowianie mogli mieć jednak nadzieję, że w meczu rozgrywanym w ramach europejskich pucharów ta świetna passa kędzierzynian zostanie przerwana. Podobnie jak w piątek Skra potrafiła bowiem prowadzić z rywalem wyrównaną walkę. Tym razem jednak dość szybko zaczęły się kłopoty. Po dobrych zagrywkach i atakach Łukasza Kaczmarka gospodarze objęli bowiem prowadzenie 12:8. Taka przewaga utrzymała się przez dłuższy czas. Przy stanie 19:14 dla przeciwników trener Skry Michał Mieszko Gogol poprosił o przerwę. Po niej w grze bełchatowian wyraźnie coś drgnęło. Po dobrych serwisach Bartosza Filipiaka udało im się nawet wyrównać. Przy stanie 21:21 to Grupa Azoty zachowała jednak więcej zimnej krwi, wygrywając cztery kolejne akcje, a całego seta 25:21. W drugim secie dominacja drużyny z Kędzierzyna-Koźla była jeszcze bardziej widoczna. Szybko wypracowała sobie kilka punktów przewagi, w pewnym momencie różnica na korzyść gospodarzy wynosiła nawet siedem oczek. Przyjezdnym nie pomogła podwójna zmiana, a trener Grupy Azoty Nikola Grbić mógł pozwolić sobie na luksus wprowadzenia na parkiet rezerwowych. Tyle że nawet przemeblowana szóstka zdołała bez problemu utrzymać przewagę i wygrać partię 25:19. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! W pierwszych dwóch setach gospodarze prezentowali się lepiej od przyjezdnych w każdym elemencie gry. Straszyli rywali zagrywką, Benjamin Toniutti świetnie mylił blok przeciwników, a jego koledzy skutecznie atakowali. Bełchatowianie przeżywali poważny kryzys. Nie radził sobie żaden ze skrzydłowych, przez dwa sety gościom nie udało się zaliczyć ani jednego punktowego bloku. Trzecią partię Skra rozpoczęła z nowym atakującym - miejsce Filipiaka na dobre zajął Dusan Petković. Ta zmiana przyniosła efekt, punkt blokiem w końcu zdobył Karol Kłos, a Skra objęła nawet prowadzenie 6:5. Kilka razy niezbyt dokładnie wystawił Toniutti, ale podopieczni Grbicia szybko opanowali sytuację. Już po kilku minutach zyskali zresztą dwa punkty przewagi. Bełchatowianie znów zaczęli mieć problemy ze skutecznością, co gospodarze skrzętnie wykorzystali, prowadząc już 17:12. Po ataku Mateusza Bieńka z przewagi Grupy Azoty zostały co prawda tylko dwa punkty, końcówka ponownie została jednak rozegrana pod dyktando kędzierzynian. Pomogło im również kilka błędów rywali. Efekt? Gładka wygrana 3:0 w niespełna 90 minut. Obie drużyny w czasie turnieju Ligi Mistrzów w Kędzierzynie-Koźlu rozegrają jeszcze po dwa mecze. W środę Grupa Azoty zagra z Fenerbahce Stambuł, a Skra z Lindeman Aalst. W pierwszym spotkaniu grupy A Fenerbahce pokonało zespół z Belgii 3:2. Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:21, 25:19, 25:19) Grupa Azoty: Toniutti, Kochanowski, Semeniuk, Kaczmarek, Smith, Śliwka - Zatorski (libero) oraz Rejno, Staszewski, Prokopczuk, Kluth Skra: Łomacz, Kłos, Katić, Filipiak, Bieniek, Ebadipour - Piechocki (libero) oraz Mitić, Petković Damian Gołąb