"Trzy dni po powrocie do treningów reflektory skupiają się na pierwszym przeciwniku. Wracamy do rozmów o siatkówce i rywalach, z którymi zmierzy się Sir Safety Conad Perugia. Długo to trwało!" - napisano w czwartkowym komunikacie klubu z włoskiej ekstraklasy. Podopieczni Heynena, który prowadzi równolegle także reprezentację Polski, w niedzielę zmierzą się na wyjeździe z Monzą. Poprzedni mecz rozegrali 25 października. Później sytuację skomplikowały kolejne przypadki koronawirusa w drużynie.Najpierw podano informację o dwóch zakażonych, ale niedługo potem liczba ta wzrosła do 12. Później, 5 listopada, klub powiadomił, że zachorował jeden z członków sztabu szkoleniowego. Nie ujawniono, o kogo chodzi, ale dzień później zrobił to sam Heynen."Prawie cały mój zespół ma pozytywny wynik testu na Covid-19, a ja nie? Może nie jestem wystarczająco blisko niego. Ale od wczoraj należę do tej samej grupy. Jestem "pozytywny+". Oczywiście przebywam na kwarantannie, z łagodnymi objawami lub bez nich. Mam jedynie dziwne uczucie w głowie, ale to mam zawsze" - napisał wtedy żartobliwie na Twitterze trener mistrzów świata.Nazwisk chorych w Perugii początkowo nie upubliczniano, ale potem stopniowo przekazywano informacje o kolejnych negatywnych wynikach testów u zawodników i wznowieniu przez nich treningów. W gronie siatkarzy, o których mowa była w poniedziałkowym komunikacie, był Leon. W czwartek podano, że do zajęć wróciła już większość zespołu.Perugia rozegrała na razie siedem meczów w Serie A i z kompletem punktów zajmuje drugie miejsce w tabeli. Niektóre kluby mają na koncie już 10 spotkań. Monza, która ma za sobą dziewięć pojedynków, zgromadziła 10 "oczek" i jest siódma.Zgodnie z przepisami włoskiej ekstraklasy spotkanie może się odbyć, jeśli w drużynie są maksymalnie trzy przypadki. Przy czym pozostali członkowie zespołu muszą potem przejść testy i jeśli te dadzą wynik negatywny, to wtedy dopiero zostaną dopuszczeni do gry.