Po piątkowym zwycięstwie 3:0 w naszym zespole słabiej wypadli liderzy Bartosz Kurek i Zbigniew Bartman, z kolei mistrzowie olimpijscy z Pekinu rozegrali zdecydowanie lepsze spotkanie niż wczoraj. Zwłaszcza w pierwszych dwóch setach bardzo dobrze na siatce grał David Lee, sporo punktów dorzucał Matthew Anderson, więc William Priddy i Clayton Stanley mieli dziś o wiele większe wsparcie. W pierwszym secie długo trwała wyrównana walka. Na drugą przerwę techniczną "Biało-czerwoni" schodzili prowadząc 16:14, a po chwili zdobyli kolejne dwa punkty i wydawało się, że są na prostej drodze do wygrania pierwszej partii. Niestety, przewaga naszych reprezentantów błyskawicznie topniała, a w końcówce Amerykanom wychodziło niemal wszystko i wygrali do 22. W drugim secie także przytrafił się naszym zawodnikom przestój (od stanu 15:16) i mimo czasów branych przez trenera naszej kadry, Amerykanie pewnie zmierzali po zwycięstwo. Mieliśmy duże problemy z przyjęciem zagrywki. Drugiego seta zakończył Stanley, który popisał się asem serwisowym (piłka leciała z prędkością 119 km/h!). W trzeciej partii nasz zespół zaczął grać dopiero od stanu 0:4. Amerykanie także popełniali błędy i po bloku Ruciaka na Priddy'm przegrywaliśmy już tylko 15:16. W końcówce na parkiecie szalał Bartman i to dzięki jego atakom mieliśmy kilka piłek setowych. Nie potrafiliśmy ich jednak wykorzystać. Porywająca walka punkt za punkt trwała bardzo długo, ale zwycięsko wyszli z niej Amerykanie, którzy wygrali tę partię 37:35. Kolejnymi przeciwnikami podopiecznych Andrei Anastasiego będą broniący tytułu Brazylijczycy oraz Portorykańczycy. Po meczu powiedzieli: Trener reprezentacji USA Alan Knipe: - Na pewno będę dzisiaj spał spokojniej niż wczoraj. Udało nam się wyzwolić energię. Mój zespół podjął wyzwanie i było widać, że tym razem zależy nam na zwycięstwie. Zagraliśmy zupełnie inaczej niż wczoraj. Trzeci set był bardzo dobry dla obu drużyn. Było to wspaniałe widowisko, przy fantastycznej publiczności. Chciałbym w tym miejscu podziękować za przyjęcie, z jakim spotkaliśmy się w Polsce. Atmosfera na meczach siatkówki jest tu wyjątkowa. Trener reprezentacji Polski Andrea Anastasi: - To była znakomita lekcja dla mojej drużyny i dla mnie. Mogliśmy zobaczyć pięciu złotych medalistów olimpijskich w grze na najwyższym poziomie. Teraz przed nami mecze z Brazylią, najlepszą drużyną świata. To zespół kompletny. Mimo dzisiejszej porażki nie zamierzam jednak robić żadnych zmian. Naszym celem jest jak najlepsze przygotowanie drużyny do turnieju finałowego, a ci chłopcy muszą zdobywać doświadczenie. Również w meczach z najlepszymi na świecie. Ryan Millar (USA): - Nastroje w naszej ekipie są dzisiaj zupełnie inne niż wczoraj. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że udało nam się zrewanżować za wczorajszą porażkę. Cieszymy się ze zwycięstwa w całym meczu, ale też szczególnie z trzeciego seta, bo wygrane w takich okolicznościach podbudowują zespół. Dobrze graliśmy dzisiaj blokiem, a także zagrywką i w przyjęciu. Michał Bąkiewicz (Polska): - Chciałbym pogratulować rywalom zwycięstwa. Zagrali bardzo dobre zawody. W moim odczuciu najbardziej decydowała o wyniku zagrywka i przyjęcie. Szukając pozytywów w naszej grze mogę powiedzieć, że fajnie się stało, mimo porażki, że podnieśliśmy się w bardzo trudnej sytuacji i stworzyliśmy w trzecim secie fajne widowisko. Polska - USA 0:3 (22:25, 19:25, 35:37) Polska: Michał Ruciak, Piotr Nowakowski, Łukasz Żygadło, Bartosz Kurek, Grzegorz Kosok, Zbigniew Bartman, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Marcin Możdżonek, Paweł Woicki, Michał Bąkiewicz, Jakub Jarosz. USA: William Priddy, David Lee, Clayton Stanley, Matthew Anderson, Ryan Millar, Donald Suxho, Richard Lambourne (libero) oraz Paul Lotman, Gabriel Gardner. Widzów ok. 9 500.