Polacy przed wyjazdem do Brazylii obiecywali, że będą walczyć o każdą piłkę z najlepszą drużyną świata. "Biało-czerwoni" słowa dotrzymali. Zwłaszcza dwa pierwsze sety w wykonaniu podopiecznych Andrei Anastasiego były na bardzo dobrym poziomie. Niestety, decydujące fragmenty należały do "Canarinhos". Trzecia partia, to już przewaga gospodarzy. Nasi siatkarze tylko fragmentami nawiązywali wyrównaną walkę. Trener Anastasi dokonywał roszad w składzie, ale to nie wystarczyło na rozpędzoną Brazylię. W pierwszej odsłonie Polacy świetnie zagrali blokiem. Do sił po kontuzji wraca Marcin Możdżonek, dzięki któremu "Biało-czerwoni" potrafili wypracować sobie trzypunktową przewagę. Obrony Krzysztofa Ignaczaka i ataki Bartosza Kurka sprawiły, że Polacy na pierwszą i drugą przerwę technicznej schodzili prowadząc i utrzymywało się to do stanu 22:19. Potem "obudził się" Giba, który wcześniej raził nieskutecznością. W ostatnich akcjach pokazał jednak, że nie zapomniał jak gra się w siatkówkę i znacznie przyczynił się do zwycięstwa Brazylijczyków 25:23. Drugi set był jeszcze bardziej zacięty i miał podobny przebieg. Polacy szybko objęli prowadzenie 3:0 i nie zwalniali tempa, dobrze przyjmowali mocne zagrywki przeciwników i zwiększyli przewagę do 8:3. Po przerwie technicznej pogubili się jednak w bloku, a "Canarinhos" zdobyli trzy punkty z rzędu. To jeszcze nie podcięło skrzydeł podopiecznym Anastasiego. Kurek błyszczał w obronie i w ataku, w którym przyćmił w sobotę Zbigniewa Bartmana. Potem jednak rozpoczął się festiwal zagrywek w aut i nieudanych ataków. Przy 19:19 nie wytrzymał Anastasi. Wziął czas i wyraźnie niezadowolony próbował dawać dodatkowe wskazówki. Na parkiecie pojawił się za Kurka Michał Bąkiewicz, ale nie uratowało to Polaków przed porażką 24:26. Trzecia partia przebiegła pod dyktando Brazylijczyków. Polacy wyraźnie stracili nadzieję na wygraną i popełniali coraz więcej niewymuszonych błędów. Rozkręcał się z kolei Vissotto, a Bruno Rezende, syn trenera i rozgrywający "Canarinhos", gubił polski blok. Polacy próbowali jeszcze doprowadzić do wyrównania, ale tym razem nie potrafili nawiązać walki i Giba zakończył mecz silnym atakiem po skosie 25:20. "Musimy przeanalizować grę w końcówkach, bo niestety w tej chwili to właśnie najbardziej u nas szwankuje. Nie zapominajmy, że Brazylijczycy to najlepsi zawodnicy na świecie, nie ma w nich chwili zawahania i zastanowienia, nawet wtedy gdy wysoko przegrywają. Nie zastanawiamy się, czy w niedzielę wystąpią w innym składzie. Oni są, według mnie, nadal w fazie przygotowań i nie są w najwyższej formie" - ocenił na antenie telewizji Polsat rozgrywający polskiej reprezentacji Łukasz Żygadło. W polskim zespole najwięcej punktów zdobył Bartosz Kurek - 16. Prym w drużynie z Kraju Kawy wiódł Leandro Vissotto, który zakończył pojedynek z dorobkiem 18 punktów. W niedzielę drugi mecz pomiędzy tymi zespołami. Początek spotkania o godz. 15.00. Tydzień temu "Canarinhos" pokonali dwukrotnie na wyjeździe Portoryko, a "Biało-czerwoni" raz wygrali i raz ulegli w Łodzi mistrzom olimpijskim Amerykanom. Brazylia - Polska 3:0 (25:23, 26:24, 25:20) Brazylia: Bruno Rezende (5), Leonadro Vissotto (18), Giba (10), Rodrigao (1), Joao Paulo Bravo (7), Lucas Saatkamp (6) i Santos Sergio (libero) oraz Martins Wallace, Yared Marlon. Polska: Michał Ruciak (6), Marcin Możdżonek (5), Łukasz Żygdało (3), Bartosz Kurek (16), Grzegorz Kosok (4), Zbigniew Bartman (10) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Jakub Jarosz (3), Piotr Nowakowski (1), Michał Bąkiewicz, Paweł Woicki.