Liczyliśmy na kolejny wielki mecz w wykonaniu polskiej reprezentacji - po kapitalnych zwycięstwach z Brazylią i z Iranem. Ale piękny sen się skończył. Lepiej zaczęli Rosjanie, za sprawą Wołkowa. Nasi zawodnicy nie mogli poradzić sobie z atakami rywali, mieli też wyraźne problemy z przyjęciem zagrywki. Jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną Vital Heynen poprosił o czas, ale dalej Rosjanie byli w ofensywie. Po ataku Jakowlewa było już 9:4. Polacy zdecydowanie źle weszli w ten półfinał. Trener Heynen zdecydował się też na zmianę - Piotr Łukasik zastąpił Bartosza Bednorza. Rywale cały czas posiadali jednak kilkupunktową przewagę, a nasi zawodnicy nie mieli pomysłu, jak ich zatrzymać. Nie dość, że mieliśmy problemy z zagrywką Rosjan, to jeszcze popełnialiśmy błędy przy własnym serwisie (Muzaj). Na drugą przerwę techniczną rywale schodzili z przewagą sześciu punktów (16:10). Po powrocie na parkiet najpierw Kwolek zagrał bardzo sprytnie, omijając blok Rosjan, za chwilę podopieczni Heynena sami skutecznie blokowali, a Kwolek jeszcze raz się popisał, tym razem atomowym serwisem. Jednak cały czas strata była duża. Za duża, aby nawiązać jeszcze równorzędną walkę w tym secie? Po akcji Łukasika było już 16:19 i wtedy rywale znowu odskoczyli. Na sześć punktów. Kolejną nadzieję dał Huber, szczęśliwie kiwając rosyjski blok, a potem atakując ze środka. To było jednak za mało, aby rozstrzygnąć pierwszą partię na swoją korzyść. Aby myśleć o dobrym wyniku, trzeba było zacząć grać dużo lepiej. Drugi set nie rozpoczął się jednak najlepiej, mimo ładnego ataku Bednorza do skosie. Rosjanie cały czas kontrolowali sytuację. Wtedy bardzo efektownie Kłos zablokował Jakowlewa, Huber popisał się asem serwisowym, a przy kolejnym ataku rywale dotknęli siatki. Remis 6:6. Na przerwę techniczną znowu jednak były dwa punkty przewagi. Siódmy punkt dla naszej ekipy zdobył Kwolek, po raz drugi kiwając rosyjski blok. Ale rywale znowu nam odskoczyli - na cztery punkty - po asie serwisowym, jasno pokazanym przez challenge. To nie był koniec fatalnej serii, choć nadzieję przywrócił as serwisowy, tym razem w wykonaniu Kłosa. Podopieczni Heynena ciągli mieli problemy z przyjmowaniem zagrywki. Rosjanie nie grali nic wielkiego, ale umiejętnie wykorzystywali błędy i słabe punkty naszej ekipy. Bardzo mocny atak Kłosa niemal znokautował Gołubiewa (15:18). Kolejny ważny punkt zdobył również Kwolek (dzięki wykorzystaniu challenge'u), a po ataku Bednorza było już tylko 20:21. Znakomita akcja Kaczmarka, który dopiero pojawił się na parkiecie doprowadziła do remisu. 22:22! Po asie serwisowym Bednorza wreszcie prowadziliśmy 23:22. Rosjanie obronili piłkę setową. Ale tylko jedną, drugiej już nie dali rady. Trzeci set zaczął się znakomicie dla Polaków. Szczególnie blok Hubera na 2:0 był imponujący! A chwilę później następny w wykonaniu naszej ekipy, która wyraźnie odzyskała rytm gry. Jeszcze w drugiej części drugiego seta niewiele na to wskazywało, a jednak! To była walka punkt za punkt, najbardziej wyrównana do tej pory. Problem w tym, że wtedy wróciły stare demony - znowu pojawiły się problemy z przyjęciem zagrywki i Rosjanie odskoczyli na trzy punkty (7:10). Szybko jednak udało się zniwelować tę stratę, a nawet wyjść znowu na prowadzenie! Dla naszych zawodników nie było straconych piłek, stąd cztery punkty z rzędu. Po ataku Bednorza Rosjanie nie mieli żadnych szans, a dodatkowo challenge wykazał aut i powiększenie przewagi. Na przerwę techniczną Polacy schodzili z wynikiem 16:13. Rywale szybko ją odrobili. I znów był punkt za punkt. Wtedy do ataku przystąpili Rosjanie. Poletajew dał im trzypunktową przewagę. Stało się jasne, że końcówka znowu będzie bardzo emocjonująca. Udany blok Rosjan zakończył tę partię. W czwartej - znowu rywale wyszli na prowadzenie 4:1. Ponownie w ich grze bardzo dobrze funkcjonowała przesunięta krótka, która sprawiała Polakom mnóstwo problemów. Na szczęście Rosjanom kłopoty sprawiał też Karol Kłos. Atakiem i blokiem. Ale to było za mało. Po serii błędów po polskiej stronie zrobiło się 8:12, a potem 13:16. Polacy całkowicie stanęli. Było już siedem punktów straty. Obroniliśmy nawet cztery piłki meczowe. Na więcej nie starczyło już sił. W finale zagra Rosja, a Polska - o brązowy medal. Polska - Rosja 1:3 (19:25, 26:24, 22:25, 21:25) Polska: Maciej Muzaj, Marcin Komenda, Bartosz Kwolek, Bartosz Bednorz, Karol Kłos, Norbert Huber, Jakub Popiwczak (libero) oraz Łukasz Kaczmarek, Marcin Janusz, Piotr Łukasik, Bartłomiej Bołądź. Rosja: Wołkow, Jakowlew, Poletajew, Kliuka, Kurkajew, Kobzar, Gołubiew (libero). Wyniki turnieju finałowego Ligi Narodów w Chicago: 13 lipca, sobota półfinały Rosja - Polska 1:3 (25:19, 24:26, 25:22, 25:21) USA - Brazylia 3:2 (25:21, 17:25, 21:25, 25:20, 15:9) 14 lipca, niedziela mecz o 3. miejsce Polska - Brazylia (22.00 według czasu polskiego) finał USA - Rosja (1.00 w nocy z niedzieli na poniedziałek)