Obie drużyny wyraźnie przegrały mecze półfinałowe - nie udało im się ugrać nawet seta. Trenerzy zareagowali jednak na te porażki w odmienny sposób. Selekcjoner Francuzów Laurent Tillie wytypował trójkę zawodników, która zawiodła w spotkaniu z Brazylią, dlatego w składzie zabrakło Benjamina Toniuttiego, Jeana Patry’ego i Kevina Tilliego. Słoweńcy rozpoczęli natomiast mecz w dokładnie takim samym zestawieniu, które nie sprostało “Biało-Czerwonym". Na początku pierwszego seta lepiej sprawdzał się wariant francuski, bo to ten zespół wypracował sobie trzy punkty przewagi. Słoweńcy w pierwszych minutach popełniali z kolei sporo błędów, właściwy rytm odnaleźli dopiero przy zagrywkach Klemena Cebulja, gdy udało im się doprowadzić do remisu 13-13. Tyle że już za moment Francuzi znów lekko odskoczyli po bloku Trevora Clevenota. Do tego asem serwisowym popisał się Stephane Boyer, który w przyszłym sezonie ma grać w Jastrzębskim Węglu. Nie on jeden stwarzał zresztą tym elementem problemy rywalom. W końcówce punkt zagrywką zdobył jeszcze Earvin Ngapeth i Francja wygrała pierwszą partię 25-20. Lider Francuzów prezentował się w niedzielę lepiej niż w półfinale. Przeciwko Brazylijczykom Ngapeth zdobył zaledwie pięć punktów i zupełnie zawiódł, tym razem już w pierwszym secie zapisał na koncie sześć oczek. Znów miewał problemy z przyjęciem, ale częściej niż w sobotę potrafił zrekompensować je skutecznym atakiem i mocnym serwisem. Francja - Słowenia. Zmęczenie dało o sobie znać W drugim secie pierwsze zmiany zaczęły się wśród Słoweńców. Po kilku akcjach Cebulja zastąpił Rok Możić, ale 19-letni siatkarz nie udźwignął rangi spotkania i bardziej doświadczony przyjmujący musiał wracać na boisko. Po drugiej stronie siatki kroku Ngapethowi dotrzymywali Boyer i Clevenot, to Francuzi objęli prowadzenie 15-11. Słoweńcy rzadko korzystali ze środkowych, a gdy w końcu Gregor Ropret się na to zdecydował, atak Alena Pajenka został zablokowany. Ich rywale nie mieli kłopotów z wygraniem seta 25-18. Dla obu drużyn sobotni mecz był siedemnastym spotkaniem rozegranym w ciągu ostatniego miesiąca. Zmęczenie zdecydowanie bardziej było widać po Słoweńcach. Motywacji z pewnością im nie brakowało, w końcu w tym roku debiutują w Lidze Narodów, ale to było zbyt mało, by sięgnąć po medal. Francuzi mają na koncie zdecydowanie więcej sukcesów. Dwa razy zwyciężyli w Lidze Światowej, poprzedniczce obecnych rozgrywek - łącznie mieli na koncie pięć medali. W LN przed trzema laty dotarli do finału, w którym przegrali z Rosją. Na początku trzeciego seta sobotniego starcia Słoweńcy wreszcie sprawili im jednak sporo problemów, szybko notując dwa bloki i obejmując prowadzenie 6-2. Francuzi nie radzili sobie z przyjęciem ich zagrywki, zaczęli też częściej mylić się w innych elementach. Wkrótce ich straty zmalały jednak do zaledwie jednego punktu. Słabym ogniwem rywali wciąż był Cebulj. Na przeciwnym biegunie znajdował się Tine Urnaut, wiodąca postać drużyny. Słowenia mogła mieć jeszcze nadzieję na powtórkę z fazy zasadniczej, gdy po dwóch przegranych setach potrafiła wygrać z Francją 3-2. Na drugą przerwę techniczną trzeciej partii zeszła z prowadzeniem 16-14. Skuteczność utrzymywał jednak Boyer i po jego ataku Francuzi doprowadzili do remisu. To był decydujący moment seta, bo przy serwisach Ngapetha ostatecznie przełamali rywali i wygrali 25-19.Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź!Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo!Kolejnym celem Francuzów w tym sezonie będą igrzyska olimpijskie. W Tokio będą zaliczani do grona faworytów. Dla Słoweńców, którzy nie wywalczyli kwalifikacji na ten turniej, priorytetem są wrześniowe mistrzostwa Europy. Francja - Słowenia 3-0 (25-20, 25-18, 25-19) Francja: Boyer, Chinenyeze, Clevenot, Brizard, Le Goff, Ngapeth - Grebennikov (libero) oraz Tillie Słowenia: Stern, Kozamernik, Cebulj, Ropret, Pajenk, Urnaut - Kovacić (libero) oraz Stalekar, Możić Damian Gołąb