Australijczycy na przełomie maja i czerwca zagrają w katowickim Spodku podczas pierwszego weekendu Ligi Narodów z Polską, Brazylią i USA. "Po raz trzeci przygotowujemy się do sezonu na Śląsku, dwukrotnie byliśmy w Jastrzębiu, teraz w Żorach. Trenujemy w tutejszej hali wykorzystywanej na co dzień przez Akademię Talentów Jastrzębskiego Węgla. To świetne miejsce do treningów, no i będzie niedaleko do Katowic. Można też powiedzieć, że zaprosiłem całą kadrę do domu" - powiedział Lebedew. Jego drużyna we wtorek pojechała do Czech na trzy sparingi z reprezentacją tego kraju. Zgrupowania Australijczyków są organizowane w Europie, ponieważ tu grają w klubach wszyscy reprezentanci. Statystykiem kadry jest Bogdan Szczebak, od lat pracujący w Jastrzębskim Węglu. "Bogdan współpracował z naszą reprezentacją jeszcze za czasów mojego poprzednika, czyli Roberto Santilliego, obecnego trenera jastrzębian. Cóż, świat siatkarski jest naprawdę mały" - śmiał się Lebedew, który też w przeszłości prowadził ekipę z Jastrzębia. Przyznał, że w starciu z kompletem aktualnych medalistów MŚ w Spodku jego drużyna faworytem nie będzie. "Wszyscy to wiedzą. Zagramy przecież z najlepszymi zespołami na świecie. A gra z Polakami na ich terenie to dodatkowa trudność. Ale dla moich zawodników to będzie bezcenne doświadczenie. Nie czujemy presji, oczekiwań. Mamy po prostu zagrać na maksimum swoich możliwości. Jeśli wygramy seta, będzie szansa na drugiego, mając wygrane dwa - zawsze można wygrać piątego" - ocenił Australijczyk. Zaznaczył, że najważniejsze dla jego ekipy będzie wyprzedzenie pozostałych "pretendentów" Ligi Narodów - czyli Portugalii, Kanady i Bułgarii. Przyznał, że wielu jego rodaków pyta o możliwość gry w polskiej lidze. W obecnej kadrze jest m.in. rozgrywający Aluronu Arshdeep Dosanjh. Australijczycy po powrocie z Czech będą już do końca maja trenować w Żorach, gdzie mieszkają w hotelu położonym w Amerykańskim Parku Rozrywki Twinpigs. "To nie oznacza, że codziennie jemy tu steki" - żartował szkoleniowiec, który z racji łączenia pracy w klubie i kadrze nie ma wakacji. "Ale miałem wolną ostatnią niedzielę. Podpisując kontrakt z federacją wiedziałem, jak to będzie wyglądało. Zanim podjąłem decyzję rozmawiałem z żoną. To nie jest łatwa sytuacja dla niej i dla naszego syna, ale takiego dokonaliśmy wyboru" - powiedział. Odnosząc się do zakończonego sezonu ligowego zaznaczył, że w półfinałach z ZAKS-ą Kędzierzyn-Koźle jego ekipa miała jedną, małą możliwość awansu. Półfinałową rywalizację Aluron przegrał 1-2, po wygraniu pierwszego meczu i prowadzeniu 2:0 w drugim spotkaniu. "To nie była duża szansa. ZAKSA była bez wątpienia najlepszym zespołem w całym sezonie" - ocenił. Aluron przegrał potem walkę o brąz z Jastrzębskim Węglem. "Po ostatnim meczu nasz prezes powiedział - i ja się z tym zgadzam - że co prawda tego dnia straciliśmy szanse na brąz, ale za dzień, dwa, tydzień, kiedy popatrzymy na cały sezon zrozumiemy, że był wspaniały i osiągnęliśmy świetny wynik. Byliśmy w czołowej czwórce ligi i Pucharu Polski" - przypomniał Lebedew. Dodał, że nie przewiduje jakiejś personalnej rewolucji w zespole "Jurajskich Rycerzy". Do ZAKS-y wrócą po zakończeniu wypożyczenia Kamil Semeniuk i Krzysztof Rejno. Za rozegranie powinien w dalszym ciągu odpowiadać Słowak Michal Masny, mimo że w sierpniu skończy 40 lat. "Byłbym wariatem, gdybym nie chciał go zatrzymać" - wyjaśnił trener. Z racji jego obowiązków reprezentacyjnych cały okres przygotowawczy przeprowadzi - tak, jak rok temu - drugi trener Aluronu Dominik Kwapisiewicz. Autor: Piotr Girczys