Przed rokiem chemiczki wszystkie mecze rozgrywały w koszalińskiej hali - tym razem tylko inauguracyjne spotkanie z uwagi na odbywającą się w Szczecinie galę lodową. Kolejne dwa mecze (na początku 2019 r.) policzanki rozegrają w szczecińskiej Netto Arenie.W losowaniu drużyna polska nie miała szczęścia. Chemik trafił do grupy z mistrzem Rosji Dynamem Moskwa, trzecim zespołem ligi tureckiej Fenerbahce Stambuł i debiutantem w tych rozgrywkach, ale bardzo szybko rozwijającym się wielosekcyjnym klubem ze stolicy Rumunii CSM Bukareszt.W pierwszej kolejce w Moskwie odbędzie się mecz tygodnia - jak określił CEV spotkanie Dynama z Fenerbahce. Rosjanki są zaliczane do faworytek całych rozgrywek. W ich barwach zadebiutuje była rozgrywająca Chemika Maja Ognjenovic. W Dynamie gra też inna była chemiczka, Czeszka Helena Havelkova.Chemik zagra z potencjalnie najsłabszym zespołem grupy, bo debiutantem z Rumunii. O sile dynamicznie rozwijającego się klubu świadczy jednak skład zespołu siatkarek, które w minionym sezonie zdobyły tytuł mistrzyń kraju. To ekipa, która oprócz rodzimych siatkarek ma w zespole trzy Japonki, dwie Ukrainki, Białorusinkę Tatianę Markiewicz, która w przeszłości grała w Cannes i Agelu Prościejów oraz dwie Holenderki, w tym Maret Balkenstein Grotheus. Ta ostatnia w ub. roku miała zostać gwiazdą Chemika. Skończyło się na jednym meczu rozegranym w Polsce i sporze sądowym.Chemik latem został gruntownie przebudowany. Z zespołu, który przed wakacjami zdobył mistrzostwo Polski pozostało pięć zawodniczek. Atutem zespołu jest utytułowany trener Marcello Abbondanza, który sprawił, że nowy team rozpoczął rozgrywki Ligi Siatkówki Kobiet od czterech wygranych bez straty punktu i znów wyrasta na głównego kandydata do tytułu najlepszej drużyny w Polsce."Sezon jest długi. Zaczęliśmy go bardzo dobrze. Na dodatek naszym atutem jest długa ławka. To może być argument decydujący w dalszej części sezonu" - powiedział prezes Chemika Paweł Frankowski.Frankowski przyznaje, że chciałby aby drużyna awansowała do fazy pucharowej Ligi Mistrzyń. "To miłe, że CEV określa naszą grupę - grupą śmierci. Tym przyjemniej byłoby z niej wyjść do kolejnej fazy rozgrywek" - stwierdził.Wprawdzie w Koszalinie w czwartek policzanki wystąpią jako gospodynie, ale więcej czasu na zapoznanie z halą będą miały Rumunki. Zespół z Bukaresztu już we wtorek popołudniu zawitał do Koszalina i wieczorem odbył pierwszy trening. Chemiczki do Koszalina wyjechały w środę rano. Kilka z nich zna halę z ubiegłorocznych rozgrywek, ale dla większości będzie to debiut w tym obiekcie."Głównym atutem naszym jako gospodarza meczu będzie publiczność. Ubiegłe rozgrywki pokazały, że koszalinianie potrafią stworzyć wspaniałą atmosferę i doping dla nas" - powiedział Frankowski.Mecz Chemik - CSM odbędzie się w Koszalinie w czwartek 22 listopada o godz. 18.