Zaczęło się fatalnie dla Chemika, który w pierwszym secie przegrywał 0:4. Zimny prysznic dobrze podziałał na miejscowe, które zaczęły mozolnie odrabiać straty. Świetnie broniły, a impuls do ataku dała grająca z meczu na mecz coraz pewniej Malwina Smarzek. Policzanki dopięły swego, doprowadzając do wyrównania 8:8 po kontrze Anny Werblińskiej na lewy skrzydle. Kilka minut później po błędzie rozgrywającej Imoco Ofelii Malinov Chemik po raz pierwszy objął prowadzenie 13:12. Jednak na drugą przerwę techniczną zespoły schodziły przy prowadzeniu Włoszek (16:14), które pewnie wygrały premierową partię. Na początku drugiego seta walka trwała punkt za punkt do czasu, gdy na linii zagrywki stanęła Werblińska. Jej serwy pozwoliły policzankom na wypracowanie minimalnej przewagi (6:4). Druga przerwa techniczna odbywała się przy prowadzeniu Chemika 16:11. Euforia poniosła siatkarki Chemika do tego stopnia, że zagrały najlepszego seta w tym roku. Włoszki były zszokowane tym, że nie mogły skutecznie zakończyć akcji. Skończyło się serią kąśliwych zagrywek Smarzek i pogromem mistrzyń Włoch, które ugrały w tej partii ledwie 14 punktów. Kilkanaście minut później okazało się, iż trzecia partia była jeszcze lepsza w wykonaniu miejscowych. Przełom nastąpił przy stanie 9:8 dla Chemika, gdy na zagrywkę poszła Smarzek i serwowała aż do stanu 22:8. Chemiczki znów grały koncertowo w obronie. Malinov za nic nie potrafiła zgubić polskiego bloku, za to Joanna Wołosz raz po raz myliła Włoszki. Davide Mazzanti wprowadzał korekty w składzie, brał przerwy. Wszystko na nic. Jego zawodniczki jeśli już zdołały zaatakować, to piłka leciała w aut. Serię błędów Imoco zwieńczył atak w antenkę Samanthy Bricio, który dał 25. punkt Chemikowi. Na czwartą partię trener Mazzanti postanowił na ławkę rezerwowych odesłać swoją najnowszą zawodniczkę Nicole Fawcett. Amerykanka dołączyła do zespołu w styczniu, gdy "Pantery" - jak określany jest zespół Imoco - zrezygnowały z usług Bereniki Tomsi. Na atak wróciła po dwóch setach przerwy Serena Ortolani i okazała się skuteczniejsza od amerykańskiej gwiazdy. Włoszki przede wszystkim poprawiły przyjęcie, w czym duża zasługa Elisy Celli. Kilka nieskończonych przez chemiczki ataków wystarczyło, by przyjezdne w połowie seta odskoczyły na pięć punktów (16:11). Po drugiej przerwie technicznej policzanki pogubiły się. Wstrzymywały ręce w ataku i zdołały do końca seta zdobyć już tylko trzy piłki. Zwycięzcę meczu musiał wyłonić tie-break. Ten zaczął się od serii skutecznych zagrywek Malinov, które wyprowadziły zespół włoski na trzypunktowe prowadzenie 5:2, a po kolejnych nieskończonych atakach Zaroślińskiej i Smarzek zmiana stron odbyła się przy stanie 8:3 dla Imoco. Jeszcze przy serwisie Stefany Veljković chemiczki zmniejszyły straty do jednego punktu (8:9), by potem znów przegrać trzy akcje z rzędu. Tego nie udało się już odrobić. W drugim spotkaniu tej grupy Liu Jo Nordmeccanica Modena, który wygrał dwa wcześniejsze mecze, podejmie dziś Telekom Baku (początek 20.30). Chemik Police - Imoco Volley Conegliano 2:3 (18:25, 25:14, 25:12, 14:25, 11:15) Chemik: Anna Werblińska, Katarzyna Gajgał-Anioł, Joanna Wołosz, Malwina Smarzek, Stefana Veljković, Katarzyna Zaroślińska - Aleksandra Krzos (libero), Madelaynne Montano, Jelena Blagojević, Aleksandra Jagieło, Izabela Bełcik. Imoco: Ofelia Malinov, Samantha Bricio, Raphaela Folie, Nicole Fawcett, Serena Ortolani, Robin de Kruijf - Monica De Gennaro (lobero), Elisa Cella, Jenny Barazza, Carolina Costagrande.