Prowadzący w grupie D Ligi Mistrzów Trefl Gdańsk w środę zawitał do Berlina, gdzie mógł wykonać ważny krok w stronę fazy pucharowej LM i przy okazji pognębić ostatni w stawce zespół z Berlina. W Max Schmeling Halle gospodarze potrafią wykrzesać z siebie wiele więcej, niż można od nich oczekiwać. Ale gdańszczanie nie zamierzali tanio oddawać skóry i do Niemiec przybyli po pełną pulę. Wobec porażki PGE Skry Bełchatów z Greenyard Maaseik (2:3) mogli znacznie przybliżyć się do triumfu w stawce. Pierwsza partia pokazała, że Trefl jest w bardzo dobrej formie, zwłaszcza w ofensywie. Szybko polska ekipa zbudowała przewagę na początku meczu (8:4), a w ataku brylowali Maciej Muzaj i Nikola Mijalović. Piotr Nowakowski rządził na środku siatki, a berlińczycy nie potrafili wskoczyć na właściwe tory i błędami zasilali konto punktowe ekipy gości (11:16). Bardzo dobrze zespół Andrei Anastasiego neutralizował atuty Niemców, świetnie rozgrywał Marcin Janusz, a jego koledzy trafiali, trafiali i trafiali (21:17). Choć starali się ścigać siatkarze BRV, zabrakło im czasu i umiejętności, a Piotr Nowakowski zamknął partię i polska ekipa wyszła na prowadzenie (25:20). W secie drugim zrazu przeważał Trefl (8:6), ale gracze BRV zaczęli łapać dobry rytm gry, aż po ataku Kyle'a Russella zrobiło się 16:15 dla miejscowych. Anastasi szalał przy linii bocznej, a jego ludzie zabrali się za odrabianie strat. Wzmocnili serwis, wygrali dwie kontry, zaczęli blokować ataki Niemców. Partia znacznie się wyrównała, zrobiło się 20:20 i w końcówce zaczęły się emocje. Najpierw Ruben Schott dwa razy kapitalnie zaserwował (22:20), po chwili zaskoczył rywali przebiciem piłki Nikola Mijailović (24:21), a partię zamknął serwis Nowakowskiego i soczysty atak Muzaja (25:21). Do szczęścia brakowało naszej ekipie jednej wygranej partii. I znów walka trwała w najlepsze, znów zaczęły się emocje, a niemiecki zespół nie rezygnował z walki o zwycięstwo. Obie ekipy szły łeb w łeb, wynik oscylował wokół remisu (8:8, 13:13), aż atak zepsuł Patryk Niemiec i BRV wyszło na skromne prowadzenie 15:14. I znów cios sypał się za cios, atak za atak i było bardzo ciekawie. Gospodarze w samej końcówce odskoczyli, Jan Zimmermann obił nasz blok, a Nikola Mijailović posłał piłkę w aut (19:21). Anastasi wezwał zespół, zmotywował do walki i zaczęły się emocje. Najpierw serwis popsuł Muzaj, gospodarze prowadzili już 24:21 i... Trefl zaczął odrabiać straty. Po asie serwisowym Mijailovicia gdańszczanie tracili już tylko punkt (23:24), chwilę później Janusz zablokował Russella i był remis (24:24). Walkę na przewagi lepiej wytrzymali siatkarze Trefla, którzy najpierw zagrali świetnie blokiem (30:29), a po chwili zakończyli dramatyczną partię dzięki zagrywce Muzaja i błędzie rywali na siatce (38:36). Dzięki wygranej Trefl Gdańsk umocnił się na czele grupy D Ligi Mistrzów. Polska ekipa wygrała trzy z czterech meczów i jeśli w piątej kolejce ogra PGE Skrę Bełchatów, zgarnie triumf w grupie i awansuje do fazy pucharowej rozgrywek. Berlin Recycling Volleys - Trefl Gdańsk 0:3 (20:25, 21:25, 36:38)Sędziowali: Juraj Mokry (Słowacja), Andrea Puecher (Włochy)Widzów: 4138 Recycling Volleys: Sebastian Kuechner, Jeffrey Jendryk, Kyle Russell, Nicolas Le Goff, Adam White, Moritz Reichert, Nicolas Rossard (libero) oraz Jan Zimmermann, Georg Klein, Linus WeberTrefl: Marcin Janusz, Piotr Nowakowski, Ruben Schott, Maciej Muzaj, Patryk Niemiec, Nikola Mijailović, Maciej Olenderek (libero) oraz Szymon Jakubiszak, Miłosz Hebda.