I ZAKSA, która w weekend - na dwie kolejki przed zakończeniem rundy zasadniczej - zapewniła sobie pierwsze miejsce w tabeli, jako pierwsza wyjdzie na parkiet. W środę o 18.00 podejmie Biełogorje Biełgorod. W pierwszym spotkaniu tych dwóch zespołów mistrzowie Polski zaimponowali w pierwszym secie. Wygrali go do 13, ale później zaczęło robić się pod górkę. Ostatecznie ulegli 1:3, a duża w tym zasługa Dmitrija Muserskiego, który imponował siłą w ataku. Miał 75 proc. skuteczność i był zdecydowanym liderem zespołu. Belgijski przyjmujący Sam Deroo jest jednak spokojny o rewanż. "Jeszcze nic straconego. Wciąż przed nami drugi mecz. Mam nadzieję, że we własnej hali zagramy nieco lepiej. Jeśli zaprezentujemy taki sam poziom jak tam w pierwszym secie, to myślę, że jesteśmy w stanie wykonać naszą misję" - powiedział. ZAKSA na pewno nie będzie mogła liczyć na swojego najlepszego przyjmującego Kevina Tillie. Francuz postanowił wrócić do kraju i poddać się operacji barku. W tym sezonie już nie zagra. Biełogorje może pochwalić się największymi sukcesami w LM spośród rywali polskich klubów. W tych rozgrywkach (pod tym szyldem funkcjonują od sezonu 2000/01) rosyjski zespół triumfował trzykrotnie (2003, 2004 i 2014). Jeśli mistrzom Polski uda się pokonać Biełogorje, to wszystko wskazuje na to, że o Final Four bić się będą z obrońcą tytułu Zenitem Kazań, który w pierwszym spotkaniu pokonał gładko na wyjeździe Knack Roeselare 3:0. W środę o 20.30 zagra też PGE Skra. Bełchatowianie - według ekspertów - mają najtrudniejsze przed sobą zadanie. Cucine Lube Civitanova jest zespołem kompletnym z bardzo szeroką ławką rezerwową i w spotkaniu w Polsce pokazała, że trudno będzie ich pokonać. Zresztą problemy z tym wcześniej miała też Resovia. "Za nami dopiero pierwsza połowa i nic jeszcze nie jest rozstrzygnięte. PGE Skra zagrała w pierwszym meczu naprawdę dobrze i sprawiła nam dużo problemów. Cieszę się jednak, że w kluczowych momentach moi zawodnicy przełamywali ten opór i mamy teraz dobrą zaliczkę" - mówi trener Lube Gianlorenzo Blengini. W PlusLidze Skra ma świetną serię - osiem zwycięstw z rzędu, ale włoska drużyna to jednak ekipa z wyższej półki, której największą gwiazdą jest Kubańczyk z włoskim paszportem Osmany Juantorena. "Będzie ciężko, bo Cucine Lube do awansu potrzebuje dwóch setów, ale postaramy się zrobić wszystko, żebyśmy to my mogli cieszyć się z dalszej gry w Lidze Mistrzów, a przynajmniej doprowadzić do złotego seta" - obiecał atakujący bełchatowian Mariusz Wlazły. Jako ostatni - w czwartek o 20.30 - mecz rewanżowy 1. rundy play off rozpoczną rzeszowianie. Asseco na wyjeździe zmierzy się z Azimutem Modena. Pierwsze spotkanie w Rzeszowie było bardzo zacięte, ale ostatecznie wygrali Włosi 3:2. Resovia obecnej edycji Ligi Mistrzów na razie dobrze wspominać nie może. W ostatniej chwili zakwalifikowała się do kolejnej rundy i w losowaniu nie miała szczęścia. "Wszystko jest jeszcze otwarte. W Modenie każde zwycięstwo czy to 3:1, czy to 3:0 daje nam awans. Jedziemy tam, żeby wygrać, a co będzie zobaczymy" - skomentował rozgrywający Fabian Drzyzga. Modena wydaje się ze wszystkich trzech rywali polskich zespołów, klubem o najmniejszym potencjale. Tym bardziej, że w drużynie panuje ostatnia napięta atmosfera, ale... i tak na najważniejsze starcia, ekipa potrafi się zmobilizować. Gdyby polskim klubom udało się wyeliminować faworyzowanych rywali, to w drugiej rundzie play off trafiłyby na siebie. Drugi etap play off zakończy się 13 kwietnia. Final Four, w którym zapewniony udział ma Sir Sicoma Perugia, odbędzie się 29-30 kwietnia w Rzymie. Program spotkań z udziałem polskich drużyn: środa, 22 marca ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Biełogorje Biełgorod (godz. 18.00), 1:3 - w pierwszym meczu Cucine Lube Civitanova - PGE Skra Bełchatów (20.30), 3:1 czwartek, 23 marca Azimut Modena - Asseco Resovia Rzeszów (20.30), 3:2