Pierwszy mecz zakończył się wygraną polskiego zespołu 3:2. Mistrzowie Polski po zwycięstwie w pierwszym pojedynku wydawali się być bliżej awansu do półfinału. Atutem kędzierzynian miała być też własna publiczność, choć tej z wiadomych powodów zabrakło. Pierwotnie mecz miał odbyć się w "Arenie Gliwice", ale wobec zagrożenia epidemiologicznego spowodowanego koronawirusem mecz "wrócił" do Kędzierzyna-Koźla i obiektu świetnie znanego gospodarzom. Zaksa legitymowała się imponującym bilansem w tegorocznej edycji LM, gdyż wygrała wszystkie dotychczasowe siedem spotkań. Jedyna porażka - z Kuzbassem - okazała się bolesna w skutkach, ponieważ kędzierzynianie marzenia o zdobyciu trofeum będą musieli odłożyć co najmniej na rok. Siatkarze mistrza Rosji najwyraźniej wyciągnęli właściwe wnioski z pierwszego spotkania, zagrali przede wszystkim równo i solidnie w każdym z czterech setów. Jedynym słabszym momentem w ich wykonaniu był środek pierwszej partii, gdy przy prowadzeniu 15:12 oddali inicjatywę i po chwili Zaksa - dzięki dobrym zagrywkom oraz skutecznej grze w ofensywie Kamila Semeniuka i Węgra Arpada Barotiego - prowadziła już 20:16. Tę przewagę zawodnicy trenera Nikola Grbicia utrzymali, ale w drugiej partii pojawiła się niewytłumaczalna niemoc w ataku. Baroti, jeden z bohaterów meczu w Kemerowie, nie skończył ani jednej piłki, podobnie zresztą jak Semeniuk. Mimo to mistrzowie Polski długo mogli mieć nadzieję na korzystny wynik. Gościom zdarzały się też błędy - po dwóch autowych atakach Jewgienija Siwożelca i bloku na Wiktorze Poletajewie był remis 18:18, a w kolejnej sytuacji Aleksander Śliwka zdobył punkt i Zaksa prowadziła 19:18. Odpowiedź rywali była natychmiastowa - wygrali cztery kolejne akcje i wyrównali stan meczu. Kolejny set to już dominacja ekipy rosyjskiej, a kędzierzynianie wciąż mieli kłopot ze skończeniem ataków. Semeniuka zastąpił Włoch Simone Parodi, ale niewiele to zmieniło, a Baroti wciąż walczył ze swoją niemocą. Drużyna Zaksy nie traciła nadziei na przedłużenie rywalizacji, tym bardziej że początek czwartego seta był obiecujący, a Baroti wreszcie przebudził się i był niemal bezbłędny w ataku. Wynik długo oscylował wokół remisu, ale w końcówce Kuzbass znów pokazał klasę. Poletajew i jego koledzy byli praktycznie nie do zatrzymania bez zbędnych emocji rozstrzygnęli sprawę awansu. Spotkanie w Kędzierzynie-Koźlu było jedynym ćwierćfinałem, który rozegrano zgodnie z planem. Nie wiadomo, kiedy Rosjanie poznają swojego rywala w półfinale - będzie nim zwycięzca dwumeczu Sir Sicoma Monini Perugia - Fakieł Nowy Urengoj (pierwszy pojedynek w Rosji wygrali Włosi 3:1). Do rozegrania został także rewanż Cucine Lube Civitanova - Kanck Roeselare (pierwsze starcie w Belgii włoski zespół wygrał 3:0) oraz dwa spotkania Jastrzębskiego Węgla z Trentino Itas. Pierwotnie miały one odbyć się w Mariborze w piątek i sobotę, ale Europejska Konfederacja Siatkówki (CEV) odwołała wszystkie mecze z udziałem włoskich zespołów. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle - Kuzbass Kemerowo 1:3 (25:21, 23:25, 18:25, 20:25) Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Benjamin Toniutti, Łukasz Wiśniewski, David Smith, Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk, Arpad Baroti, Paweł Zatorski (libero) - Simone Parodi, Piotr Łukasik, Filip Grygiel. Kuzbass Kemerowo: Igor Kobzar, Dmytro Paszycki, Michaił Szczerbakow, Jewgienij Siwożelec, Anton Karapuchow, Wiktor Poletajew, Lauri Kerminen (libero) - Roman Pachszin, Jarosław Podlesnych. Marcin Pawlicki