Ignaczak zwrócił uwagę, że choć sytuacja wicemistrza Polski po trzech porażkach w pięciu meczach w LM jest trudna, to szanse na awans do fazy play-off rzeszowianie jeszcze zachowali. - Nie można mówić, że Asseco Resovia pożegnała się już z rozgrywkami. Szanse wciąż są, choć wszystko będzie zależeć od wyników i układu tabel innych grup. Nie grzebmy jeszcze rzeszowian - podkreślił były zawodnik. Jego zdaniem podczas wtorkowego meczu z Berlin Recycling Volleys, który Asseco Resovia przegrała 2:3, problemem była słabsza dyspozycja Niemca Johena Schoepsa. - Rozegrał dosyć słabe zawody i wobec kontuzji Gavina Schmitta trzeba było szukać innych rozwiązań. Wszedł Thomas Jaeschke, który spisywał się bardzo dobrze, podobnie jak Marko Ivovic, ale było już trochę za późno. Przy stanie 0:2 w setach ciężko jest odwrócić losy spotkania. Decydował tie-break, a w nim o te dwie piłki gospodarze okazali się lepsi. To jest tylko sport i trzeba się z taką porażką pogodzić - zauważył "Igła". Przypomniał, że Resovia jest zespołem przygotowywanym na europejski rynek, bo na polskim "gra dobrze, skutecznie i ma ugruntowaną pozycję". - Nie zapominajmy, że to drużyna budowana po to, żeby walczyć w Europie, a okazało się, że na jej drodze z powodzeniem stanęła ekipa z Berlina, która nie ma w składzie jakichś wielkich gwiazd, ale jest bardzo solidna, a jej gra opiera się na Robercie Krommie. Przez dwa sety gospodarze prezentowali bardzo skuteczną siatkówkę. Później Resovia pokazała, że ma ogromny potencjał i indywidualności, które potrafią odmienić oblicze meczu, jak Ivovic, Jaeschke, a do tego dołożyło się bardzo dobre rozegranie Fabiana Drzyzgi. Piąty set, w którym decydują niuanse, to trochę loteria - zaznaczył. Ignaczak poproszony o ocenę występów Resovii w LM przyznał, że "zaczęła średnio". - Wprawdzie z Duklą Liberec wygrała na wyjeździe 3:2, ale styl nie powalał - dodał. Zwrócił uwagę na występujący w tej samej grupie włoski zespół Cucine Lube Civitanova, który - jego zdaniem - jest w tym momencie chyba jednym z głównych faworytów LM. - Włosi grają na poziomie zupełnie innym niż reszta. Pokazuje to np. liga, gdzie finalistę Pucharu Włoch ograli w jeszcze lepszym stosunku punktowym niż to było w przypadku Resovii. Myślę, że każdy kto stanąłby naprzeciw tego zespołu, miałby ogromne problemy - podkreślił. Z kolei z Berlin Recycling Volleys, według Ignaczaka, Resovia walczyła jak równy z równym. - Było dwa razy po 3:2 dla gospodarzy, ale w mojej ocenie można było liczyć i zrobić znacznie więcej. Zespół niemiecki składa się głównie z zawodników ze średniej półki - przyznał. Według niego trudno się obecnie spodziewać jakichś ruchów ze strony władz klubu, na podsumowanie poczekają one zapewne do końca sezonu, bo "w Resovii nic nie dzieje się na wariackich papierach". - Wszystkie decyzje podejmowane są racjonalnie. Osoba, która wspiera od lat zespół, czyli pan Adam Góral (prezes Asseco Poland, głównego sponsora - PAP) jest człowiekiem o ogromnej cierpliwości. Zbudował wielka firmę i wie, jak prowadzić biznes. Wie, że biznes polega nie na pochopnych, ale racjonalnych decyzjach - zauważył Ignaczak. W rozgrywkach grupowych LM, w których z pięcioma punktami zajmują trzecią pozycję w grupie B, rzeszowian czeka jeszcze mecz z czeską Duklą we własnej hali. Awans do 1. rundy play-off uzyskają po dwa najlepsze zespoły z każdej z pięciu grup oraz dwie ekipy z trzecich miejsc z najlepszym bilansem. Jeśli w tym gronie znajdzie się organizator turnieju finałowego, w tym wypadku ekipa Sir Sicoma Colussi Perugia, która po czterech kolejkach z 10 pkt jest liderem grupy E, to prawo dalszej gry w LM uzyska kolejna drużyna z trzecich miejsc. Final Four LM odbędzie się 29-30 kwietnia w Rzymie.