Mistrzowie Polski występy w grupie D Ligi Mistrzów w sezonie 2018/2019 rozpoczęli od domowego zwycięstwa z Treflem Gdańsk (3:1). We wtorek w Maaseik mogli po raz drugi z rzędu wziąć komplet punktów i umocnić się na pozycji lidera przed meczem z Berlin Recycling Volleys. Bełchatowianie z pewnością byli faworytem starcia, ale w Belgii nie mogli liczyć na taryfę ulgową, bo Greenyard - znane w ostatnich latach pod nazwą Noliko - nie zwykło rozdawać darmo punktów na swoim parkiecie. Bełchatowianie od początku spotkania mieli problem z regularną zagrywką rywali i głównie z tego powodu musieli odrabiać straty niemal przez całego seta (8:6, 11:16). Kapitalnie na prawej flance trafiał i trafiał Jolan Cox, a udanie akcje rozrzucał Jay Blankenau. Polski zespół próbował odwrócić losy seta, straszył blokiem i ciosami ze strony Mariusza Wlazłego (16:18, 19:21). Niestety w końcówce PGE Skra nie była w stanie zmusić gospodarzy do błędów i doprowadzić do remisu. A Greenyard robił swoje i po potężnym ataku na środku dość pewnie wziął seta numer jeden (25:21). W drugiej odsłonie obraz gry nie uległ zmianie, męczyli się na parkiecie goście, a siatkarze z Maaseik serwowali, trafiali w ataku i szli pewnie po swoje (8:5, 16:14). Na środku siatki panował Timo Tammemaa, a PGE Skra nie była w stanie - poza Mariuszem Wlazłym - wskoczyć na swoje właściwe obroty. I na domiar złego popełniała sporo błędów, zwłaszcza w polu serwisu. Na siatce nie istnieli Karol Kłos i Jakub Kochanowski, źle przyjmowali zagrywkę Milad Ebadipour i Artur Szalpuk. Od stanu 17:21 zerwali się do walki mistrzowie Polski, zrobiło się 20:22, ale wówczas kolejne popsute zagrywki sprawiły że to gospodarze dotarli do piłki setowej. Na środku wykończył ją Tammemaa (25:22). Zanosiło się na sensację w Maaseik, a siatkarze Greenyardu mieli na widelcu bardzo słabo dysponowanych mistrzów Polski. Ci zmobilizowani ruszyli do walki w secie trzecim, zaczęli odpowiadać rywalom pięknym za nadobne i krok po kroku budowali przewagę. Po ataku Wlazłego PGE Skra prowadziła 14:11, po chwili 16:14, ale szybko dała się dogonić (17:17), a w kluczowych momentach seta znów grała bardzo nierówno i znalazła się pod kreską (21:23). Belgowie nakręcali się z każdą udaną akcją, po ataku Jelte Maana mieli piłki meczowe (24:22), jednak w krótkim czasie dwa razy nadziali się na blok, a jeszcze zagrywką postraszył ich Szalpuk (24:25). Teraz to polska ekipa miała seta na widelcu (27:26), jednak meczu nie wygrała. Kochanowski pogubił się na środku siatki, po chwili asa zaserwował Aleks Grozdanow i Greeynard partię wygrał 29:27, a cały pojedynek w trzech setach. To była pierwsza porażka bełchatowian w grupie D i pierwsze zwycięstwo Maaseik w tegorocznej LM. Obie ekipy mają na koncie po trzy punkty. W środę zagrają w niej jeszcze Trefl Gdańsk z Berlin Recycling Volleys. PGE Skra straciła wielką szansę, by umocnić się na czele tabeli i wykonać ważny krok w stronę awansu. Greenyard Maaseik - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:21, 25:22, 29:27)Sędziowali: Susana Maria Jativa Rodriguez (Hiszpania), Dobromir Dobrew (Bułgaria)Widzów: ok. 2500 Greenyard: Jay Blankenau, Jelte Maan, Aleks Grozdanow, Jolan Cox, Keith Pupart, Timo Tammemaa, Just Dronkers (libero) oraz Simon Peeters, Seppe Baetens PGE Skra: Grzegorz Łomacz, Mariusz Wlazły, Karol Kłos, Jakub Kochanowski, Artur Szalpuk, Milad Ebadipour, Kacper Piechocki (libero) oraz Renee Teppan, Kamil Droszyński.