Stysiak pierwszy raz od pięciu lat zagrała przeciwko Budowlanym. Zresztą to właśnie w trakcie sezonu 2018/2019 po decyzji związku odeszła z Chemika Police do łódzkiej drużyny, której zresztą pomogła zdobyć srebrny medal mistrzostw Polski, a potem wyjechała do Włoch. Od tej pory w Łodzi bywała tylko podczas meczów reprezentacji Polski. I akurat w hali Atlas Arena spisywała się bardzo dobrze. Tak było w ubiegłym roku, kiedy Polki awansowały do fazy pucharowej mistrzostw świata. Tak też było całkiem niedawno, kiedy w Łodzi biało-czerwone wywalczyły kwalifikacje na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Teraz przyjechała tu z Fenerbahce, które od tego sezonu prowadzi selekcjoner reprezentacji Polski - Stefano Lavarini. Mecz odbył się w mniejszej hali, ale te też doskonale Stysiak zna. Fenerbahce to jeden z faworytów całej Ligi Mistrzyń. Dla łodzianek sukcesem będzie wyjście do fazy pucharowej. Pierwszy mecz przegrały, ale drugi wygrały. W trzecim oczywiście nie były faworytkami. Na dodatek łodzianki zagrały bez liderki Any Bjelicy, która choć była w kadrze meczowej, to ma problemy zdrowotne. Zastąpiła ją Weronika Sobiczewska. Łodzianki napędziły Fenerbahce strachu Stysiak, świetnie przyjęta przez łódzką publiczność, już w drugiej akcji popisała się atomowym zbiciem, ale gospodynie się nie przestraszyły i początek był wyrównany. A po asie Małgorzaty Lisiak nawet wygrywały. A kiedy jej zagranie skopiowała Ewelina Wilińska, a za chwilę zbiła Mackenzie May było nawet 10:7 i trener Lavarini poprosił o czas. Niewiele to pomogło, bo za chwilę łodzianki prowadziły pięcioma punktami. I nie miały respektu dla rywalek, a na dodatek imponowały odważną rozgrywką i dobrą grą w obronie. Turczynki wciąż jednak były groźne i gospodynie musiały być bardzo czujne. Po ataku Stysiak traciły już tylko dwa punkty. Dwa kolejne autowe ataki Grota sprawiły, że był remis. Gospodynie świetnie jednak odpowiedziały i było 21:19. Fenerbahce jednak nie odpuściło - wyrównało i za chwilę prowadziło. Lisiak zatrzymała Stysiak i znów było po równo (23:23). Skuteczny blok sprawił, że to Turczynki objęły prowadzenie. Fenerbahce na początku drugiej partii zdobyło trzy punkty z rzędu. Łodzianki wyrównały, bo dobrze Bjelicę zastępowała Sobiczewska. Najpierw zdobyła punkt blokiem, a później zaserwowała asa. Podopiecznym trenera Macieja Biernata nie starczało jednak sił, by grać tak dobrze jak w pierwszej odsłonie. - Słabych stron Budowlanych będziemy uczyli się w trakcie meczu -zapowiadał Lavarini. I rzeczywiście, jego zespół szybko odrobił lekcje. Stysiak była nie do zatrzymania. Seriami zdobywała punkty. Biernat zmienił rozgrywające. Wilińską zastąpiła Monika Łazowska i w pierwszej wymianie, po tym jak pojawiła się na boisku, wygrała akcję na siatce. Atak Merymem Boz dał Fenerbahce setbola, a wykorzystała go Maliha Diken. W trzecim secie łodzianki próbowały walczyć, ale Fenerbahce powoli budowało przewagę. Po bloku prowadziło 11:8, ale gospodynie jeszcze nie odpuszczały. Udało im się zmniejszyć straty do punktu i trener Lavarini wziął czas. As, atak i blok Turczynek pozwolił odzyskać trzypunktowe prowadzenie. Grot Budowlani Łódź - Fenerbahce Stambuł 0:3 (24:26, 18:25, 19:25)(Grot: Wilińska, Sobiczewska, Mitrović, Różyńska, Kukulska, Lisiak, May oraz Łysiak (libero)