Siatkarki LKS Commercecon rozgrywają znakomity sezon. Do tej pory wygrały wszystkie 18 spotkań, w tym dwukrotnie pokonały Developres Rzeszów, a raz Chemika i to w Policach. Przed tą kolejką miały trzy punkty przewagi nad rzeszowiankami. One grały jednak pierwsze, wygrały i dogoniły łodzianki w tabeli. W przypadku ŁKS wydawało się, że problemy rozpoczną się po tym jak kontuzji doznała Klaudia Alagierska-Szczepanik, ale okazało się, że świetnie zastępuje ją Aleksandra Gryka. Przed łodziankami był właściwie ostatni trudny test, czyli mecz z mistrzyniami Polski. W pierwszej rundzie wygrały w Policach 3-1 i tym razem też były faworytkami. Chemik to wciąż groźna drużyna, ale jednak nie aż tak dobra jak w poprzednim sezonie. Wygrana za trzy punkty gwarantowała łodziankom zwycięstwo w rundzie zasadniczej. Mistrzynie zablokowały lidera Przyjezdne zaczęły od mocnego uderzenie. Zagrywka Martyny Łukasik sprawiała łodziankom olbrzymie problemy, a jak udało się podbić, to Chemik bronił, a zbijała Jovana Brakocević-Cazian. Kiedy było już 5-0, trener Alessandro Chiappini wziął czas. Niewiele to pomogło, bo policzanki utrzymywały przewagę. Dopiero atak Valentiny Diouf, a po chwili jej zagrywka i kolejne zbicie Włoszki pozwoliły zmniejszyć straty (10-12). Nie poszły jednak za ciosem. To siatkarki Chemika wykorzystały kilka błędów rywalek i znów odskoczyły. Po bloku na Zuzannie Góreckiej prowadziły 20-15. Gospodynie nie potrafiły zareagować i wysoko przegrały pierwszą partię. Od początku drugiego seta znów powtarzały się problemy ŁKS z przyjęciem — mistrzynie Polski najczęściej celowały w Lanę Scukę. Tym razem gospodynie wyciągnęły nauczkę i nie pozwoliły rywalom uciec. A po pojedynczym bloku Diouf na Brakocević pierwszy raz w meczu objęły prowadzenie (3-2). Długo się nim nie nacieszyły, bo w Chemiku świetnie spisywał się blok. Wysoki Agnieszka Korneluk czy Brakocević podbijały piłki. Tyle że po drugiej stronie ten element też nieźle funkcjonował i wynik był bliski remisu. Jednak po autowym ataku Góreckiej Chemik zyskał przewagę (15-12). Za chwilę jednak znów był remis. W końcówce znów dał o sobie znać blok policzanek, a także błędy gospodyń. Po autowym ataku Diouf Chemik miał piłkę setową i za chwilę prowadziły 2-0. ŁKS Commercecon odrabia straty Łodzianki były postawione pod ścianą i pierwsza porażka w lidze wydawała się coraz bardziej realna. Dobra gra w obronie pozwalały siatkarkom Chemika na powtórne ataki i zbiciu Fabioli wygrywały 9-6. Gospodynie nie zamierzały się jednak poddać, rywalki zaczęły popełniać błędy i odrobiły straty. A po ataku Julity Piaseckiej wyszły na minimalne prowadzenie. Od tej pory trwała walka punkt za punkt. Jednak po kolejnym bloku Korneluk Chemik odskoczył na trzy punkty. To jednak nie był jeszcze koniec emocji. Łodzianki odrobiły te straty i tym razem poszły za ciosem. W końcówce świetnie grały w obronie i wygrywały 23-21. Przy wyniku 23-22 sędzia odgwizdał przełożenie ręki. ŁKS poprosił o challenge - na telebimie nie było widać, by do tego doszło. Gospodynie nic jednak nie wskórały, arbiter nie zmienił decyzji. Kibice krzyczeli "Złodzieje, złodzieje". Sprawiedliwości stało się zadość, bo ŁKS wygrał tego seta. Po wyrównanym początku czwartej partii, liderki odskoczyły na trzy punkty (8-5). Nadal dobrze grały w obronie i podbijały sporo ataków rywalek. Chemik zaczął mylić się w zagrywce i w przyjęciu, co było też widać wyniku. Mistrzynie Polski nie rezygnowały z wygranej za trzy punkty. Brakocević na zmianę z Łukasik bombardowały ŁKS i strata zmalała do punktu. Łodzianki w porę to jednak przerwały, trener wziął czas i po chwili doprowadziły do tie breaka. Piątą partię lepiej rozpoczęły przyjezdne. Po autowym serwisie prowadziły dwoma punktami. Po złym ataku Diouf, przy zmianie stron było już 8-4. Emocje były do końca, bo choć Chemik prowadził 13-8, to ŁKS odrobił trzy punkty. Było nawet 13-14, ale piłkę meczową skończyła Brakocević. ŁKS Commercecon — Chemik Police 2-3 (17-25, 20-25, 26-24, 25-20 13-15) ŁKS: Ratzke, Górecka, Gryka, Diouf. Scuka, Witkowska oraz Maj-Erwardt (libero), Piasecka, Hryszczuk Chemik: Cipriano, Brakocevic-Canzian, Korneluk, Fabiola, Wasilewska, Łukasik oraz Stenzel (libero)