Statystyka wskazywałaby, że Trefl to ulubiony rywal Skry. W ciągu 15 lat rywalizacji bełchatowianie z 37 meczów wygrali aż 31. A to głównie za sprawą Mariusza Wlazłego, legendy Skry, który karierę zakończył w poprzednim sezonie w drużynie z Gdańska i został w klubie jako koordynator przygotowania psychologicznego. Przyjazd Trefla do Bełchatowa był pierwszą okazją dla działaczy i kibiców Skry, by podziękować Wlazłemu za 17 lat wielkich sukcesów krajowych (13 medali w tym dziewięć mistrzostw Polski i siedem Pucharów Polski) i międzynarodowych (trzy medale Ligi Mistrzów). Mistrz świata złożył odcisk dłoni, odebrał kwiaty i symboliczne pamiątki. Bełchatowianie już nie są takim hegemonem jak jeszcze kilka lat temu. W poprzednich rozgrywkach nie zakwalifikowali się nawet do play off. Ten sezon też zaczęli przeciętnie - dwie wygrane i dwie porażki. Nie byli faworytem, bo Trefl ma na koncie cztery wygrane i porażkę. Do remisu 6:6 gra była wyrównana, ale za chwilę gospodarze odskoczyli na dwa punkty. Obie drużyny próbowały odrzucić rywali potężnym serwisem, ale przyjmujący nieźle radzili sobie w obronie. Goście trzy razy skutecznie postawili blok i to oni prowadzili (14:12). Tym samym odpowiedzieli rywale i był ósmy remis w tym secie. Sety rozstrzygane na przewagi Gdy na zagrywkę wszedł Mikołaj Sawicki, były zawodnik Skry, Trefl zdobył dwa punkty i było blisko objęcia prowadzenia (21:19) w setach. Skra walczyła, obroniła setbola, a po ataku Adriana Aciobanitei był remis (24:24). Ostatnie słowo należało do Sawickiego. Początek drugiego seta był podobny. Znów było 6:6 i wtedy gdańszczanie odskoczyli. Po autowym bloku wygrywali 9:6. Gospodarze kilka razy zmniejszyli dystans do punktu, ale nie potrafili postawić kropki nad i. Wciąż trudny do zatrzymania był Sawicki, który robił różnicę. Gdy pomylił się na zagrywce, Skra znów traciła tylko punkt (17:18), a za chwilę po ataku Pierre’a Derouillona był remis. W decydującej fazie seta znów było równo (22:22) i wtedy skutecznie zbił Aciobanitei. Znów dał o sobie znać Sawicki - po sprytnym ataku Trefl miał setbola. Skra obroniła i sama mogła zakończyć partię. Nie udało się i na zagrywkę wszedł Sawicki. Posłał asa, a za chwilę Trefl prowadził 2:0. Skra się nie poddała, ale przegrała Skra stanęła pod ścianą i dobrze rozpoczęła trzecią partię. Po ataku Bartłomieja Lipińskiego wygrywała 10:6. Jednak głównie za sprawa mocnej zagrywki Kewina Sasaka udało się Treflowi odrobić część strat, a w końcu doprowadzić do remisu (15:15). Końcówka była bardzo nerwowa, a prowadzenie zmieniało się kilka razy. Zimną krew zachowali gospodarze i odrobili jednego seta. Wygrana partia dodała gospodarzom pewności siebie, ale z drugiej strony Trefl nie zmierzał rezygnować z trzech punktów. Rozgorzała walka. Najpierw prowadziła Skra (8:6), ale sześć punktów z rzędu zdobyli rywale, w tym dwa asy posłał Sawicki. Gdańszczanie utrzymywali przewagę (17:12) - bełchatowian nadal nękał zagrywką Sawicki - iwygrali 3:1. Skra Bełchatów - Trefl Gdańsk 1:3 (24:26, 26:28, 25:20, 16:25) Skra: Aciobanitei, Lemański, Derouillon, Lipiński, Poręba, Łomacz oraz Diez (libero), Nowak, Kupka, Mika, Marek. Trefl: Urbanowicz, Sasak, Sawicki, Niemiec, Droszyński, Matinez oraz Koykka (libero), Czerwiński, Nasewicz, Orczyk.